Co do sposobów wynajdywania szefa ZDMiKP, można było sądzić, że został już wyczerpany limit na innowacyjne pomysły ratusza. Jednak pomysłowość ludzka nie zna granic.

Od kilku lat pracownicy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej żyją jak w pobliżu wulkanu, który w każdej chwili może się obudzić. Zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że mają za szefa fachowca, inżyniera drogownictwa, który rozumie, co się do niego mówi. Tymczasem po zwolnieniu inż. Jana Siudy prezydent Rafał Bruski zaczął wypróbowywać inne warianty.

Najpierw postawił na emerytowanego pułkownika o specjalności lotnictwo. Miał on wprowadzić dryl w firmie. Nic z tego nie wyszło. Wkurzony prezydent zaprosił dziennikarzy na konferencję prasową i oświadczył, że Witoldowi Antosikowi nie udało się mentalnie zmienić ZDMiKP jako instytucji.

Następny wybór Rafała Bruskiego świadczył o nieprawdziwości porzekadła, że najciemniej jest pod latarnią. Prezydent błyskawicznie zorientował się, kto będzie umiał zmienić mentalność ZDMiKP jako instytucji i szefem bydgoskich drogowców uczynił swojego zastępcę.

Łukasz Niedźwiecki przepracował kilkanaście lat na stanowiskach menedżerskich, głównie w bankowości korporacyjnej, poza tym skończył studia podyplomowe na kierunku coaching w Wyższej Szkole Gospodarki. Stanowił wręcz idealnego kandydata na szefa drogowców. Jednocześnie było to rozwiązanie oszczędnościowe, bo  Łukasz Niedźwiecki łączył dyrektorowanie w Zarządzie Dróg z pełnieniem funkcji  wiceprezydenta Bydgoszczy, a dwóch pensji raczej nie pobierał.

Idylla trwała niestety krótko, gdyż o stołki w ratuszu upomniał się  koalicjant Platformy Obywatelskiej w Bydgoszczy. Został więc zorganizowany konkurs na stanowisko dyrektora ZDMiKP. Bezapelacyjnym zwycięzcą okazał się Mirosław Kozłowicz, osiedlowy działacz SLD, który od ukończenia studiów pracował tylko w jednej firmie -  produkującej sadzonki spółce Vitroflora. Prezydent Bruski nie boi się eksperymentów, więc zatwierdził wyłonionego w konkursie kandydata.

Wkrótce czeka nas kolejny eksperyment. Jego zapowiedzią jest tytuł artykułu: („Nowego szefa bydgoskich drogowców może wyłonić konkurs”), który opublikował kilka dni temu bydgoski portal gazeta.pl. Szkopuł w tym, że stanowisko szefa bydgoskich drogowców jest obsadzone. Będziemy mieli więc do czynienia z eksperymentem na skalę ogólnopolską. Konkurs na zajęte stanowisko.

A było to tak. Po wyborach samorządowych w 2014 roku Sojusz Lewicy Demokratycznej, z którym Platforma Obywatelska powtórnie zawarła koalicję w Bydgoszczy, podczas dzielenia stref wpływów w urzędzie miasta uzyskał oprócz ZDMiKP stołki dwóch  zastępców prezydenta i Mirosław Kozłowicz przeprowadził się do gabinetu w ratuszu.

Jednocześnie prezydent Rafał Bruski wyraził zgodę, żeby jego nowy zastępca zachował zajmowane dotychczas  stanowisko dyrektora ZDMiKP, czyli  wziął bezpłatny urlop na czas pełnienia funkcji wiceprezydenta. Dlatego bydgoskimi drogowcami kierował w minionych latach Tomasz Szymański ­- p.o. dyrektora.

Kiedy inż. Szymański złożył dymisję, zwolnił jedynie stanowisko pełniącego obowiązki  dyrektora. Dyrektorem Zarządu Dróg nie mógł być w minionych trzech latach, ponieważ bydgoski Zarząd Dróg ma dyrektora i jest nim Mirosław Kozłowicz.

Jednak obecny wiceprezydent Bydgoszczy się tym absolutnie nie przejmuje. Dziennikarzowi portalu gazeta.pl Mirosław Kozłowicz powiedział: - Decyzje dotyczące ewentualnego konkursu lub innego wyłonienia dyrektora zostaną podjęte po rozmowie z dyrektorem Tomaszem Szymańskim.

Czeka nas teraz niezła zabawa. Albo zostanie ogłoszony nabór na  stanowisko dyrektora, czyli na stanowisko, które jest obsadzone i to będzie eksperymentalny hit. Albo ratuszowi prawnicy przypomną Mirosławowi Kozłowiczowi, że ciągle jest dyrektorem ZDMiKP (choć urlopowanym) i zostanie ogłoszony konkurs na stanowisko p.o. dyrektora. To też może być hit ogólnopolski.

Ciekawe, jak wiceprezydent Kozłowicz zamierza doprowadzić do rozmowy z Tomaszem Szymańskim w tym tygodniu. To dopiero odważny eksperyment! Co będzie, jeśli mimo zwolnienia lekarskiego, Szymański przyjdzie do ratusza  i w obecności prezydenta Bruskiego zdradzi powody rezygnacji z funkcji pełniącego obowiązki?