Kryty parking przy ulicy Pod Blankami miał być gotowy najpóźniej w 2010 roku. Oddano go do użytku kilkanaście dni temu. I jest awantura. Bo niektórym osobom nie podoba się jego architektura, bo jest za drogo i jest zakaz postoju na sąsiadujących z parkingiem uliczkach.

W śródmieściu, tak jak to jest we wszystkich europejskich miastach, jest mało miejsc postojowych dla samochodów. Inicjatywa prywatnego inwestora, który zaproponował za swoje pieniądze szybką realizację krytego parkingu na obrzeżach starówki spotkała się z akceptacją Ratusza. Miała być to tzw. lekka konstrukcja, nie zagłębiona w terenie. Elewacja miała naśladować frontony kamieniczek, zaś na parterze obiektu, od strony ulicy Pod Blankami, miały być usytuowane małe lokale sklepowe. Wszystko po to, by zachować charakter śródmiejskiej zabudowy. Inwestor zakupił od miasta działkę. I zaczęła się awantura o? miejskie mury.

Na granicy działki przeznaczonej na parking jest zrekonstruowany kilkumetrowy fragment dawnych miejskich murów, a pod ziemią jakieś dalsze ich pozostałości. Prace związane z realizacją inwestycji, ze stratą ewidentną dla inwestora, zostały przez konserwatora zabytków skutecznie zastopowane. Tę historię ?zabytkowych? konserwatorów opisałem już w ?Strefie skomunizowanej? i zainteresowanych odsyłam do książki. Nie wydano także pozwolenia na budowę.

Pozwolenie na budowę, która rozpoczęła się w 2013 roku, wydane zostało z upoważnienia prezydenta Rafała Bruskiego. Oddany do użytku parking nie ma nic wspólnego z przedstawioną wyżej pierwotną koncepcją. Dlaczego? Ano nowa, od grudnia 2010 roku, władza postanowiła wprowadzić poprawki. I są widoczne ich skutki. Architekt Tomasz Prymas rozesłał list (datowany na 6 lutego 2015 roku) do bydgoskich architektów, w którym zarzuca realizatorom obiektu nieuzgodnione ingerencje w jego projekt.

Emocje wzbudza zakaz parkowania na uliczkach wokół nowego obiektu. Skąd zdziwienie i dąsy? Przecież chodziło m.in. o uczynienie śródmieścia bardziej przyjaznym dla sprawnego ruchu drogowego i dla pieszych, o większą wygodę. Emocje wzbudza także wysokość godzinowej opłaty za pozostawienie samochodu na krytym parkingu. Ale przecież wszystkie ceny za parkowanie na bydgoskich ulicach są zawyżone, bliskie opłatom w miastach zachodniej Europy. Tyle tylko, że my zarabiamy trzykrotnie mniej? Wysokość opłat parkingowych zależy od decyzji Rady Miasta. Nie kto inny, ale radni z rządzącej od 2010 roku Bydgoszczą koalicji PO/SLD te opłaty mieszkańcom zafundowali.

A tak na marginesie ? podczas kampanii wyborczej proponowałem likwidację płatnej strefy parkingowej ?B? i mniejsze opłaty w strefie ?A?. Nie spotkało się to, z akceptacją większości biorących udział w wyborach bydgoszczan. Zatem o co teraz larum? Przecież tak sami chcieliście, Szanowni Państwo – to tak teraz macie.
Konstanty Dombrowicz