Gizela Chmielewska ? bydgoszczanka, absolwentka Wydziału Humanistycznego (filologia polska) Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, dziennikarka. Na łamach ?Albumu Bydgoskiego? w ?Gazecie Pomorskiej? publikuje teksty poświęcone mieszkańcom ziem wschodnich, którzy pozbawieni przez rewolucję, a potem przez traktat ryski rodzinnych domów jak najlepiej wpisali się w historię Bydgoszczy. Pierwszą swoją książkę pt. ?Cierń Kresowy? (Wydawnictwo LTW 2010), poświęciła Edwardowi Woyniłłowiczowi, prezesowi Mińskiego Towarzystwa Rolniczego, fundatorowi kościoła pw. Świętych Symeona i Heleny w Mińsku Litewskim.
W kwietniu br. w tym samym wydawnictwie ukazała się jej druga książka pt. ?Kropla goryczy?. Na podstawie bogatego materiału archiwalnego przedstawiła w niej historię czterech rodzin kresowych, które los związał z Bydgoszczą.
——-
Kropla goryczy
Przyjechali do Bydgoszczy, chociaż nikt tu na nich nie czekał. Spoglądali na Brdę, a widzieli rozlane wody Prypeci, błyszczące fale Dniepru, czy choćby maleńką rzeczułkę Bereźnicę. Spacerowali alejkami parku im. Kochanowskiego, a myślami byli w ogrodzie Gubernatorskim w Mińsku, albo wśród lip i dębów na ziemi słuckiej, w Kijowie czy w sławnej Zofiówce ? w Humaniu.
To tutaj, daleko od rodzinnej ziemi opłakiwali swój raj utracony. Błagali żarliwie: nieba i chleba naszego, kresowego, daj nam Panie! Ale zamiast swojego, jedli bydgoski chleb. Patrzyli na bydgoskie niebo.
Sąsiedzi naszych bliskich, krewni, znajomi – ludzie, którym kapryśna historia zabrała domy na Kresach Wschodnich, aby umieścić ich w poniemieckich kamienicach w Bydgoszczy. Tak trafiła tu z rodziną Maria z Jordan Rozwadowskich – córka założyciela Baranowicz. Z dalekiego Iwańska pod Witebskiem przyjechali Wołodkowiczowie ? hojni fundatorzy szkół i szpitali. Bydgoszczanami zostali państwo Stulgińscy. Woyniłłowiczowie i wiele innych zacnych, jakże zasłużonych dla polskości na Kresach Wschodnich osób.
To było dawno, bo ponad 100 lat temu. Dawno też już obeschły kresowe łzy. Z tamtych bolesnych czasów zostały tylko strzępy wspomnień i trochę fotografii. Niby niewiele, ale wystarczająco dużo, aby nie gdzie indziej a właśnie w Bydgoszczy musiała powstać moja książka, opowiadająca o tamtych czasach. Książka o wielkiej kresowej tęsknocie, zwieńczonej kroplą goryczy.
Gizela Chmielewska