Tegoroczna edycja konkursu, którego zwycięzcy otrzymują Strzałę Łuczniczki, wzbudziła sporo emocji. Ze swoją oceną sposobu wyłaniania laureatów podzielił się z czytelnikami naszego portalu Jarosław Jakubowski. Nie zamierzam oceniać pracy jurorów, ale nie mogę nie napisać o książce, która wydawała mi się pewnym zwycięzcą w kategorii proza i eseistyka.
O Strzałę Łuczniczki walczyło w tym roku 26 książek. Na naszych łamach omówił zgłoszone do konkursu tytuły Krzysztof Derdowski. Przytoczę fragment jego omówienia, dotyczący utworów prozatorskich.
?Sporo interesujących książek zgłoszonych zostało w drugiej kategorii: proza i eseistyka. Tu także swoją książkę zgłosił Dariusz Tomasz Lebioda ?Axis mundi. Romantyzm. Wiek XX. Nowy czas.? Krytyk i twórca doświadczony. Gwarantujący wysoki poziom. W szranki stanął także młody krytyk literacki Michał Tabaczyński z książką ?Widoki na ciemność?. Rezultatem kilku lat rzetelnej pracy jest książka następnego kandydata do Strzały Łuczniczki ? ?Cmentarz na Jarach? Daniela B. Rudnickiego. To wytrawny dokumentalista i bibliotekarz. Nie bez szans jest też ks. Jan Wojciech Pomin ze swoją książką ?Millenium Chrztu Polski w Archidiecezji Gnieźnieńskiej?. W kategorii proza i eseistyka mieliśmy niewątpliwie w minionym roku także urodzaj ciekawych i dobrych książek.?
Zapewne przez skromność nie został w tym tekście wymieniony jeszcze jeden tytuł zgłoszony do konkursu: ?Mistyka, zwierzęta i koany? Krzysztofa Derdowskiego. Książka nosi podtytuł ?Rzecz o poezji Stanisława Czerniaka?. To niemała rzecz, zważywszy na objętość ? 370 stron. Duży komfort dla czytelnika. Może czytać książkę bez obaw, że zaraz się interesująca lektura skończy. Ona jest zresztą nie tylko interesująca. Śledzenie wywodów Krzysztofa, a niektóre jego konstrukcje myślowe są bardzo finezyjne, to frapująca przygoda intelektualna.
?Mistyka, zwierzęta i koany? jest książką i o Czerniaku, i o Derdowskim. Autor przedstawiając punkt widzenia Czerniaka, ujawnia przy każdej nadarzającej się okazji swoje przemyślenia, fascynacje, reminiscencje z lektur. Najbardziej sugestywne są te fragmenty dociekań Krzysztofa, w których dzieli się swoimi spostrzeżeniami z pomocą określeń metaforycznych. Dobra poezja zawsze dotyka tajemnicy. A zbliżania się do niewiadomego nie sposób opisać wyjałowionym z piękna i emocji językiem dyskursywnym. Logikę w takich przypadkach zostawiają daleko w tyle subiektywne odczucia. To też jeden z powodów, dla których ?Mistykę, zwierzęta i koany? należy postawić na półce z eseistyką, z dala od sumiennych i metodycznych, ale nierzadko drętwych dzieł krytyczno-literackich.
Tej książki nie pisał etatowy badacz literatury, ale twórca własnych światów literackich i subiektywny interpretator cudzych. Kiedy więc czasem, niespodziewanie, postanawia opisać coś w sposób bardzo precyzyjny, powstają twory dość cudaczne. Dla przykładu: ?Wyraźnie widzi czerwień w powszechnie obowiązującej konwencji poznawania barw i ich przyswajania w procesie percepcji przez człowieka.? albo ?Czerniak jest często autoironiczny i świadomy konstruowania znaczeń słów, a jednocześnie daleki od apodyktyczności narzucania własnych pól semantycznych słów.?
Na szczęście, takie wypadki przy pracy zdarzają się Krzysztofowi bardzo rzadko. Natomiast sporo jest w jego książce zdań, które nie wyszły spod pióra nieporadnego rzemieślnika, lecz są autorstwa poety pełną gębą. Do niektórych z niemalejącą przyjemnością, a i uciechą, powracam od czasu do czasu. Dla przykładu: ?Ten liryczny i poznawczy terror jest wszechobecny w poezji autora Wnętrza.? (s. 347), ?Łaska zjednania poety i poezji nie jest tu dana.? (s. 66), ?Dziad zwrócił się do niewłaściwego adresata swych metafizycznych pretensji. Między dziadem a obrazem nie dojdzie nigdy do istotnej wymiany informacji czy pociechy.? (s. 358), ?Psychologiczny deal jest żywiołem obu poetów.? (s. 366), ?Stanisław Czerniak Szeherezadą nie jest, ale zdaje się pisać pod podobną presją co Szeherezada i bohater powieści Sillitoe?a.? (s. 41)
Wydaje się, że książka Krzysztofa jest przyznaniem racji Ericowi Donaldowi Hirschowi. Amerykański badacz rozróżnia trzy rodzaje hermeneutyki: analityczny, metafizyczny oraz etyczny i żadnego z nich nie uważa za lepszy. Podobnie postępuje autor ?Metafizyki zwierząt i koanów?. Nie narzuca sobie ani nie ogranicza sposobów i możliwości interpretacyjnych. Analiza przeniknięta jest głodem metafizycznym i zmierza do znalezienia aksjologicznego zakotwiczenia.
Z niektórymi interpretacjami Krzysztofa się nie zgadzam. Tam, gdzie on widzi model poznania zakwestionowany przez wrażliwość i wyobraźnię poetycką (?Czerwone maki? z tomu ?Niagara?), ja dostrzegam model poznania wynikający ze społecznego i kulturowego osadzenia, które daje lepsze efekty niż to wynika z różnych teorii poznawczych. Początkowe wersy służą jako punkt wyjścia do wielopoziomowej zabawy autora wiersza. Jest w tym utworze kilka pięter: poziom martyrologiczny, ideologiczny, epistemologiczny, a w końcówce wiersza (?Po co im istota??) także ontyczny. Jeżeli uwzględnić jeszcze metaforykę i ironię, to powstaje bardzo wyrafinowany przekaz, którego złożoności nie oddaje konkluzja Krzysztofa. (?Człowiek widzi kolory, innych ludzi, wydarzenia poprzez znane sobie doświadczenia.?)
Czytając książkę ?Mistyka, zwierzęta i koany?, toczyłam czasami spór z jej autorem (w myślach, rzecz jasna) w sprawie sposobu interpretowania poszczególnych wierszy Stanisława Czerniaka. To jednak w żadnej mierze nie kwestionuje walorów jego dzieła. Sam Krzysztof zastrzega się na kartach książki wielokrotnie: o ile się nie mylę, jeśli słusznie przypuszczam. Nawet jeżeli się myli i niesłusznie przypuszcza, to napisał książkę niezwykłą. Przywodzi ona na myśl wariacje muzyczne. Stale powraca w niej główny temat w nowym ujęciu, a książka ani trochę nie traci na atrakcyjności, lecz coraz bardziej wciąga.
Z całą pewnością dużą pomoc dla Krzysztofa stanowiła dwa lata wcześniej wydana, również przez Wydawnictwo Rolewski, książka ?Antropologia podmiotu lirycznego (Wokół ?Nagiego ŻE? Stanisława Czerniaka)? . Był to zbiór szkiców pod redakcją Krzysztofa Derdowskiego. Poezja Czerniaka została tam poddana oglądowi z różnych strony, a spostrzeżenia autorów szkiców mogły się stać wskazówkami, co do możliwych perspektyw badawczych. Nie znając tej pracy, trudno ocenić, w jakim stopniu wpłynęła na kształt ?Mistyki, zwierząt i koanów?, chociaż z odniesień Krzysztofa wynika, iż z niektórymi koncepcjami zawartymi w zbiorze szkiców ?Antropologia podmiotu lirycznego (Wokół ?Nagiego ŻE? Stanisława Czerniaka)? całkowicie się zgadzał, a z innymi dość ostro polemizował.
Nie ulega natomiast wątpliwości, iż w znacznym stopniu, a może nawet całkowicie, identyfikuje się on ze sposobem widzenia oraz opisywania świata i człowieka przez Stanisława Czerniaka. Najsilniejszy tego dowód daje w ostatnim rozdziale swojej książki zatytułowanym ?Powinowactwa z wyboru i bez?. Żartobliwie rzecz ujmując, Krzysztof wykazuje, że Czerniak wielkim artystą jest. Prawdopodobnie należy do największych w Polsce, a może i na świecie. Przewyższa Herberta, gdyż nie głosi moralnych i politycznych pouczeń. Szymborska nie jest godna mu sznurowadeł wiązać. Czerniak w odróżnieniu od niej: ?Stara się mówić prosto z pominięciem jakiejkolwiek ekwilibrystyki mającej na celu zauroczenie czytelnika?. Właściwie porównywać można Czerniaka jedynie z Kafką, Gombrowiczem i Różewiczem.
Tyle w żartobliwym skrócie w kwestii powinowactw literackich. A już na serio, to rozdział, który dowodzi imponującego oczytania Krzysztofa. Dzięki temu sugestywnie prezentuje swoje racje, posługując się obfitym materiałem dowodowym. To stwierdzenie dotyczy zresztą nie tylko rozdziału o powinowactwach.
Nie znam książek zgłoszonych w tym roku do nagrody Strzała Łuczniczki w kategorii proza i eseistyka, ale trudno mi sobie wyobrazić, aby któraś z nich stanowiła bardziej pasjonującą lekturę niż ?Mistyka, zwierzęta i koany?. To udane połączenie analizy z refleksją, erudycji z publicystycznym zacięciem. Została napisana z pasją i wielkim ładunkiem empatii. Do takich książek się wraca.
Za Strzałę Łuczniczki muszą autorowi starczyć wyrazy uznania. Moje gratulacje!