W 39. rocznicę zarejestrowania NSZZ RI "Solidarność" przy historycznej kamienicy przy ul. Dworcowej 87 odbyła się dzisiaj krótka uroczystość wspomnieniowa.

12 maja 1981 roku zarejestrowany został w sądzie w Warszawie Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Batalia o zarejestrowanie związku rolników przez komunistyczne władze po powstaniu robotniczej "Solidarności" w 1980 roku trwała wiele miesięcy. 

W rocznicę historycznych wydarzeń sprzed 39 lat pod tablicą upamiętniającą Strajk Chłopski  w kamienicy przy ul. Dworcowej 87 odbyła się uroczystość wspomnieniowa połączona ze złożeniem kwiatów pod tablicą upamiętniającą historyczne wydarzenie.

 - Desperacja i strajki rolników w końcu doprowadziły do rejestracji NSZZ RI "Solidarność". Strajk Bydgoski był przysłowiową kropką nad "i" i władza komunistyczna ugięła się. Jesteśmy kontynuatorami tego dziedzictwa - mówił dzisiaj podczas krótkiej uroczystości wspomnieniowej Janusz Walczak, przewodniczący struktur wojewódzkich NSZZ RI "Solidarność" w województwie kujawsko-pomorskim i dodał, że związek ciągle stoi przed trudnymi wyzwaniami, związanymi z sytuacją ekonomiczną rolników i warunkami produkcji. - Nasza przyszłość to wielki znak zapytania. Walka obecnie jest nawet trudniejsza ze względu na to, że część ludzi władzy pochodzi z naszego środowiska. Oni znają mechanizmy i znają nas, i ciężko się rozmawia. Komuniści trochę inaczej podchodzili. Bali się ludzi. Bali się dużych mas zorganizowanego społeczeństwa. Obecna władza lawiruje na pograniczu rozmów, markowania tych rozmów, a to nie o to chodzi - twierdził Walczak i dodał, że nieraz trzeba podejmować męskie decyzje, szybkie działania i wdrażać je w życie, a nie obiecywać. - Obiecanek wysłuchaliśmy już dosyć - podsumował.

Wojciech Mojzesowicz był uczestnikiem strajku. - Obowiązkiem jest pamiętać i przychodzić tutaj. Wydarzenia Bydgoskie nie rozpoczęłyby się nigdy, gdyby nie Strajk Chłopski. I gdyby nie było determinacji kilkunastu chłopów, którzy przyszli tutaj na Dworcową - wspominał Mojzesowicz i dodał, że z niepokojem obserwuje, że w ostatnim czasie historię buduje się tylko na "jednej nodze" i pomija wieś.