O sytuacji pielęgniarek rozmawiamy z przewodniczącą Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych Ewą Kowalską. Zaraz na początku rozmowy Ewa Kowalska zaznacza, że nie o wszystkim jest gotowa mówić, bowiem pomoc w konkretnych przypadkach wymaga od niej dyskrecji. Woli być skuteczna i pomocna, niż elokwentna i rozgadana.
Przyznaje nam rację, że wciąż nierozwiązaną jest sprawa ustawy popularnie zwanej 203. Gwarantuje ona gratyfikacje finansowe pielęgniarkom i chociaż została uchwalona już kilka lat temu, okazuje się, że wiele szpitali nadal zalega z płatnościami.

- To jest zaległość już z wielką brodą ? mówię Ewie Kowalskiej. A ona odpowiada: – Oczywiście. To powinno być już dawno uregulowane. Są jednak szpitale, w których nadal ta sprawa zalega.
Osobny problem stanowi mobbing. ? Mieliśmy na ten temat szkolenia ? mówi Kowalska. ? Sprawa jest jednak trudna i jeszcze trudniejsza do udowodnienia. Wiemy, że jest problem. Przyglądamy się temu. Jeśli będzie dochodziło do sytuacji drastycznych, na pewno będziemy interweniowali.

Znaczną część naszej rozmowy zajmuje sprawa kontraktów dla pielęgniarek. Ewa Kowalska nie ma wątpliwości, że kontrakty są niezgodne z prawem pracy i niekorzystne dla pielęgniarek. Jej zdaniem pielęgniarki zatrudnione w szpitalach powinny podlegać kodeksowi pracy, a nie kodeksowi spółek prawa handlowego. Niektórzydyrektorzy szpitali, w opinii Kowalskiej, często wymuszają na pielęgniarkach zawieranie kontraktów. ? Pielęgniarki na kontraktach pracują po 300 godzin ? mówi Kowalska. ? To jest groźne dla nich i dla pacjentów.
Ostatnio trzy pielęgniarki pracujące na kontrakcie miały tragiczny wypadek samochodowy, w wyniku którego jedna z pielęgniarek nie żyje, dwie w stanie ciężkim znajdują się w szpitalu. W środowisku pielęgniarek powszechnie uważa się, że wypadek ma swoje źródło w przepracowaniu. – Oczywiście. Ja też tak uważam. Te panie pracowały w Inowrocławiu. Miały też kontrakty w Bydgoszczy. Były przeciążone. No i stało się ? mówi Kowalska.

Nasza rozmówczyni jest też niezwykle krytyczna w sprawie procesów, które pielęgniarki mają ze swoimi pracodawcami. Opowiada o najświeższej z takich spraw. ? Pani Anna Rogoziecka przez wiele miesięcy procesowała się z Juraszem ? mówi Kowalska. ? Wygrała w pierwszej instancji. Pracodawca się odwołał. Wygrała w drugiej instancji. Teraz pracodawca ma ją przywrócić do pracy i wypłacić odszkodowanie. Nie zdążyłam jej pogratulować. Ale ja się pytam, z czyich pieniędzy zapłaci dyrektor? Z NFZ? Z naszych składek? Za rażące błędy dyrekcja wydawać będzie publiczne pieniądze, które mogłyby być przeznaczone na leczenie. Dlaczego dyrektor nie ponosi żadnych konsekwencji swoich błędnych decyzji. U nas jest jednak tak jak za komuny. Dyrektor Kozera, który nie sprawdził się w Bydgoszczy jest już dyrektorem w Kwidzynie. To nie jest normalne. Pani Rogoziecka była w okresie ochronnym, przedemerytalnym. Pracodawca zafundował jej istny horror.

W szpitalu im. dr. Jurasza zalega jeszcze sprawa konkursów na pielęgniarki oddziałowe. Ewa Kowalska przypomina, że kilka lat temu, zmieniono w szpitalu statut i przez kilka lat powoływano kierowniczki do spraw pielęgniarstwa na oddziałach. Było to niezgodne z rozporządzeniem ministra zdrowia, a zatem niezgodne z prawem. ? Zadzwonił do mnie kiedyś w tej sprawie dyrektor Kozera ? mówi Kowalska. ? I po trzech latach urzędowania dopytywał o konkursy. Byłam oburzona. To pan teraz dopytuje o konkursy? Po trzech latach łamania prawa? Te konkursy powinny się odbyć

Według naszych informacji procedury konkursowe w szpitalu zostaną przywrócone.