W Miejskim Centrum Kultury stanowiska urzędnicze obejmą prominentni działacze Bydgoskiego Kongresu Kultury oraz jego emanacji Obywatelskiej Rady ds. Kultury: Remigiusz Zawadzki, Olga Marcinkiewicz i Jarosław Jaworski. Obok liderów i etatowych pracowników bydgoskiej kultury jak matki chrzestnej Bydgoskiego Kongresu Kultury Marzeny Matowskiej, dyrektora Teatru Polskiego Pawła Łysaka, redaktora naczelnego Bydgoskiego Informatora Kulturalnego Michała Tabaczyńskiego, dyrektora Muzeum Okręgowego Michała Woźniaka, dyrektora bwa Wacława Kuczmy będą też jednocześnie urzędnikami, ale i przedstawicielami strony społecznej w bydgoskiej debacie o kulturze. Jeśli do tego grona dołączymy jeszcze troje radnych: Stefana Pastuszewskiego, Lecha Zagłobę-Zyglera oraz Bognę Wojciechowską-Blachowską i emerytowanego urzędnika Ireneusza Frelichowskiego to okazuje się, że blisko połowę aktywnego składu Obywatelskiej Rady ds. Kultury stanowić będą urzędnicy i radni.

Prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski w wywiadzie dla Gazety Pomorskiej z dnia 24 stycznia deklarował, że ?kulturę należy oddać w ręce ludzi kultury. Urzędnicy są narzędziem dla osiągnięcia tego celu, nie kreatorem?.

Z przytoczonych informacji wynika jednak, że wielu ludzi, którzy wykreowali się na reprezentantów środowisk artystycznych występują w co najmniej w dwóch rolach ? urzędników i społecznych reprezentantów świata kultury.
Ta dwuznaczność ról może prowadzić do zaniku autentycznej debaty, bo prawdziwi reprezentanci środowisk twórczych mogą okazać się w niej rodzynkami. Coraz bardziej widoczne jest, że przy zmianie dekoracji dokonano wielu zmian, by co do zasady i tak wszystko pozostało po staremu.

Rozważmy na przykład: kogo reprezentuje, powiedzmy, Olga Marcinkiewicz? Miejskie Centrum Kultury? Obywatelską Radę ds. Kultury? A może Laboratorium Żywej Kultury, które jest, jak określają to jego twórcy… postscriptum do Bydgoskiego Kongresu Kultury?