Wojciech Banach (1953) mieszka i pracuje w Bydgoszczy. Poeta. Wydał następujące książki poetyckie: ?Chwilowy obraz świata? (1977), ?Pole rażenia? (1978), ?Slalom? (1980), ?Symultana? (1981), ?Czarna skrzynka? (1991), ?Było nas kilku? (1997), ?Skrzyżowanie? (1998), ?Punkty wspólne? (2000), ?Wybór wierszy? (2004), ?Odgrodzony przez przypadki? (2008) , ?Nie tylko aniołowie? (2009), ?Mężczyzna z sąsiedniej klatki (2010), “Rondo Bydgoszcz? (2012), ?Odwrócona Piaskownica? (2013). Jest również autorem albumów kolekcjonerskich: ?Czas odnaleziony? (2001) i ?Nad Starym Bydgoskim Kanałem? (2007).
W latach siedemdziesiątych był członkiem grupy faktu poetyckiego ?Parkan?; do roku 1983 należał do Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich, a od 1990 roku jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (od 2011 roku ? pełni funkcję prezesa Oddziału Bydgoskiego SPP).

  • * *

Od zawsze, to znaczy od czasu, gdy poznałem i zacząłem czytać wiersze Wojciecha Banacha ? bydgoskiego poety, rocznik 1953 ? wiedziałem, że trzeba je czytać uważnie, bo jego teksty to nie są wierszyki, w których zamiast poezji ukryta jest (jak to niekiedy bywa z poetami i poetkami średniego sortu) liryczna i nic nieznacząca gonitwa od frazy do frazy, ? la Frank O’ Hara. Tak więc wiersze Wojciecha Banacha za każdym razem zmuszały do myślenia, bywały w moim odczuciu poetyckimi rebusami (w najlepszym znaczeniu tego słowa), których zwięzłość i gęstość przypominała mi teksty Kazimierza Hoffmana (Banach dwukrotnie przywołuje go w swojej nowej książce). A świętej pamięci Kazimierz Hoffman powiedział przecież kiedyś, że poetą się bywa tylko wtedy, gdy się pisze, a pisze się, gdy spływa łaska. Ja czytając wiersze Banacha z poprzednich jego książek odczuwałem, że zaczynam pojmować poezję, czytając te teksty, stawałem się rozumniejszym człowiekiem. (…) No tak, można by powiedzieć, że dobry poeta z wiekiem czyni swoje teksty coraz bardziej jasnymi, obierając je z nadmiaru słów i ciężaru metafor (jak uczynił to wiele lat temu w swoich dwóch ostatnich zbiorach wierszy Jarosław Iwaszkiewicz), w których nie ma już lingwistycznej ekwilibrystyki ani tym bardziej genialnej zręczności stylistów. Takiego właśnie poetę odkrywam w książce ?Nie tylko aniołowie?, wyciszonego, oszczędnego, zdystansowanego do własnej działalności literackiej. Ale na swój prywatny użytek znalazłem w tej książce coś jeszcze ? wrażliwego i mądrego człowieka, który panuje nad materią wiersza, który prowadzi mnie przez niełatwe przecież życie bez pretensji do życia i świata, który niespieszną rozmową i pełną ciepła opowieścią o ludziach łagodzi moją własną dojmującą świadomość nadchodzącego kresu.
Krzysztof Szymoniak

——————

Mówić co prawda
Wiersze Wojciecha Banacha od początku mocno wpisują się w dyskurs polityczny i ideologiczny, choć sam poeta daleki jest od deklaracji. Patrzy na to, co go otacza z ciepłą ironią i dystansem, czasem z goryczą. Patrzy także z dystansem na czasy, kiedy światem zachodnim wstrząsały przemiany obyczajowe, a na scenę polityczną wkraczali lewicowi radykałowie, nieuciekający od stosowania metod terrorystycznych. Symbolizowali ?wolność?, chociaż po latach historia surowo zweryfikowała ich postawy, ukazując ich jako ludzi zniewolonych ? przez ideologię, narkotyki, przemoc. Co pozostaje? Według poety ? pisana z wielkiej litery ?Nadzieja/ na genetyczną ciągłość/ ostrego widzenia kolorów i kształtów/ i niezmienny układ palców/ przy podstawowych akordach?. Czyli ? niepodlegający modom kod zachowań i postaw, przeciwstawiony chwilowym zauroczeniom taką czy inną ideologią. Banach nie ukrywa swoich zapatrywań, jakże dalekich od ślepej wiary zachodnioeuropejskich elit w marksizm. Jest bogatszy od zachodnich ?wnucząt Aurory? o doświadczenie dziesiątków lat życia w kraju totalitarnym, ponurej realizacji marksistowskiej utopii.

Zwykło się klasyfikować twórczość bydgoszczanina jako pogłos Nowej Fali, poezję społecznego zaangażowania. Jeśli tak, to musimy zastrzec, że jest to zaangażowanie nie tyle po stronie tej czy innej wspólnoty (od tych poeta raczej stroni), co po stronie człowieka rzuconego na arenę przemian społeczno-ekonomicznych, po której grasują głodne lwy kapitalizmu.
Bohater Banacha ?słów używa niechętnie?, że sparafrazuję fragment jednego z wierszy. Ale ? choć przywoływany jest tu Przyboś ? nie wynika ta oszczędność z awangardowego nakazu: ?najmniej słów?. Poeta pragnie ocalić ich wartość w świecie inflacji słów, w którym niewiele albo zgoła nic one nie znaczą. Wartość słów ? jak ją zmierzyć? Tym, czemu służą. Jeśli prawdzie, warto się o nie troskać. Bo poeta jeśli już musi mówić, to musi ?mówić/ co prawda?.
Jarosław Jakubowski