W czwartek 22 lipca 2021 roku w Galerii Autorskiej Jana Kaji i Jacka Solińskiego odbyło się spotkanie autorskie z Markiem K. Siwcem, połączone z promocją jego najnowszej książki poetyckiej Okno pogody. Prezentacji poezji towarzyszyła wystawa prac Wojciecha Nadratowskiego. Już na wstępie gospodarz spotkania, Jacek Soliński, ciekawie mówił o korzeniach poezji Siwca, wskazując na trzy źródła, które w sposób umowny moglibyśmy nazwać: Ateny, Jerozolima i Rzym. Wskazywał też na wpływ filozofii na poetycką osobowość autora Kostki: „Marek jest autentyczny. Nie udaje nikogo innego. Jest filozofem, ale czuje się poetą”. Kilka zdań poświęcił też drugiemu bohaterowi wieczoru, malarzowi urodzonemu w Wąbrzeźnie, Wojciechowi Nadratowskiemu, który od pewnego już czasu specjalizuje się w malowaniu koszul. Według Solińskiego, malarz nabył tę szczególną wrażliwość, która dana jest poetom. Wnikliwie obserwuje świat, stawia ważne pytania, ale równocześnie potrafi mieć do wszystkiego dystans, który przejawia się w poczuciu humoru, w żartobliwym podejściu do rzeczywistości. Na niektórych jego obrazach pojawiają się ukryte elementy, mniej widoczne, których odnalezienie i rozszyfrowanie może dać odbiorcy wiele satysfakcji.

 

             Tego dnia bardzo dobrze wybrzmiały wiersze poety przeczytane przez aktorki: Romę Warmus i obecną po dłuższej przerwie Alicję Mozgę, a wśród nich: Okno, Ściganie, zabawy dziecięce, Kropla, Mgiełka, Dwaj, powrót wiosny, Rynna, Wiara nienowa, Bądź uchylony rąbku tajemnicy.

             Każdy, kto miał w ręku ostatnią książkę Siwca, zwrócił chyba uwagę na motto, zapisane przez autora w 1986 roku: „Jeśli – jak przeczuwam – pisanie wierszy nie obywa się bez obcowania z mocami, które mnie przewyższają, to tym bardziej winienem im się przeciwstawić. Tylko tak mogę zaświadczyć o ich wadze i własnej wolności”. Przytoczone motto jest bardzo trafnie dobrane, bo książka właśnie o tym jest: o tajemnicy i wolności, a może jeszcze bardziej o otwartości. O tajemnicy, którą skrywa w sobie dziecko, gdyż wszystko, co robi, jest niewinne, autentyczne i szczere. Nie ma tam miejsca na wyrachowanie. Okno to symbol otwartości na świat, tolerancji. Bo Siwiec nie zamyka się w swoim świecie, a raczej otwiera się na innych, wychodzi ku nim. Sam o sobie powie, że jego doświadczeniem pokoleniowym była „Solidarność”, wielki ruch wspólnotowy, który powiedział „nie” komunistycznemu reżimowi. W skali mikro służy temu również działalność Galerii Autorskiej, bo jest to działalność wspólnotowa, której celem jest prezentacja dzieła, rozmowa, wymiana myśli, intuicji, spostrzeżeń, a więc twórcza konfrontacja. Galernicy wielokrotnie akcentowali to, że ważny jest dla nich etos środowiskowy, wspólne idee i inspiracje. Siwiec podobnie, niejednokrotnie już działał na rzecz środowiska, choćby przy redagowaniu i wydawaniu pisma filozoficzno-literackiego „Filo-Sofija”. Ale wspólnotowość to jedno, natomiast droga, którą trzeba przebyć, to drugie. Poeta urodzony w Kętrzynie powie, że nigdy nie należał do żadnej grupy literackiej, szedł sam, w nieznane, jakby chciał nam zakomunikować, że pozycję, jaką zdobył we współczesnej poezji polskiej, zawdzięcza tylko i wyłącznie swojej ciężkiej wieloletniej pracy.

             Poeta, wykładowca akademicki, Grzegorz J. Grzmot-Bilski tak określa poezję Siwca: „Marek jako filozof wpisuje się w tradycję kultury europejskiej. Zdecydowanie odrobił lekcję egzystencjalistów S. Kierkegaarda i K. Jaspersa”. Grzmot-Bilski ciekawie też mówił o dwóch wierszach Czesława Miłosza (Z okna i Okno), które już przez sam tytuł mogą stanowić punkt odniesienia dla poezji bydgoszczanina. Dzielił się także refleksjami, jakie pojawiły się przy lekturze wiersza Kawafisa Okna, w którym pojawia się, jak to ujął: „światło nie z tego świata”.

Poezję Marka K. Siwca dobrze rozpoznaje Hanna Strychalska, która jako pierwsza zabrała głos: „Okno pogody to zbiór wierszy, który oryginalnie i lirycznie opowiada o upływie czasu. A ten czas to jednocześnie rozwój człowieka i jego życia, zmiany, które tu zachodzą, bogactwo codzienności i najbliższa – właśnie dziejąca się – historia, w której uczestniczy narrator, a także twórczość.

Siwiec wskazuje na wyjątkową wartość dzieciństwa jako tego etapu, który nas naznacza i kształtuje. To właśnie jego pamięć i siłę, które związane są bezpośrednio z pierwszym, szczerym oraz intuicyjnym rozpoznaniem świata, ludzi i natury, dobrze jest «nieść w sobie». Hołubić i ciągle odkrywać na kolejnych etapach życia. Dzieciństwo, tożsame z tajemniczym początkiem życia, jawi się w tych wierszach jako synonim wyobraźni, otwartości, wrażliwości, ciekawości i odwagi. Jakże często, w dojrzałym wieku i pod wpływem bolesnych przeciwności losu, ginie w nas to, co jest – jak często mówi autor – źródłowe. Pomaga uczynić życie aktywnym, pożytecznym i trwać w poczuciu sensu, pomimo upływu czasu”.

Wojciech Banach nie mógł zrozumieć, czemu poeta do swojego nowego zbioru „przemycił” kilka starszych wierszy, które były już wcześniej publikowane, a wśród nich znalazł się też utwór Wiara nienowa. Wiersz ten zresztą znakomicie odczytała Alicja Mozga. Otóż wydaje się, że z czasem tekst ten tylko zyskał na znaczeniu. Wymienione przez Siwca słowa: „seks, stres i sukces” jak ulał pasują do naszych czasów. W świecie pozbawionym wartości wyższego rzędu pogoń za sukcesem i mamoną staje się pokoleniowym przekleństwem. Oczywiście, nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, można by rzec, że ludzie są trochę jak zaczarowani, w wiecznym biegu po nic. Ale refleksja zazwyczaj przychodzi wtedy, gdy już jest za późno. Wydaje się, że Siwiec, niczym starożytna Pytia, wieszczy temu światu katastrofę, jak powie: „i wakacje wieczyste już czekają / na rajskich wyspach / dokąd się zbliża / cicho jak makiem zasiał / fala tsunami”.

Rację przyznaję jednak Banachowi w kwestii datacji wierszy. Wydaje się, że bydgoski poeta i filozof niepotrzebnie komplikuje sobie i innym czytelnikom życie poprzez zbytnie uszczegółowienie dat: niektóre z wierszy podpisane dwiema, trzema datami wyglądają trochę dziwacznie.

O swojej pracy osobliwie mówił drugi bohater tego wieczoru, Wojciech Nadratowski. Powiedział, że wpadł na pomysł malowania koszul już przeszło 30 lat temu, ale większość z jego prac powstała w ciągu ostatnich lat. Wskazał nawet obraz, który był pierwszy, koszulę, od której wszystko się zaczęło: to wisząca po lewej stronie piwnicznej ściany zielona koszula.

Bardzo dobrze widać, że każda z tych koszul jest przemyślaną i zamkniętą całością. Ta zielona koszula, o której mówił malarz, to trochę widok naszego świata z góry, choćby z pokładu lądującego samolotu, gdy pod nami rozciąga się las. I to jest w twórczości Nadratowskiego najpiękniejsze: każda koszula jest inna i każda budzi liczne skojarzenia. Jego prace zatem harmonijnie komponują się z wierszami Marka K. Siwca, z oknem, przez które można obserwować rzeczywistość i które jest symbolem otwartości. Ta różnorodność koszul, mozaika barw, znamionuje wspaniałego artystę, a przecież Nadratowski jest niezwykle skromnym człowiekiem. Budzi również mój najwyższy podziw i szacunek konsekwencja, z jaką twórca podąża ku kolejnym dziełom – jak bardzo oddany jest motywowi, który już tyle razy tak umiejętnie spożytkował, nie tracąc przy tym nic z jego aktualności.

Już po zakończeniu spotkania niezwykle poetycko nastrojony tego dnia Marek K. Siwiec powiedział do grupki otaczających go osób: „W poezji powinien być ładny kawałek życia. Przeżytego. Doświadczonego całym sobą. Wydobytego z doświadczenia. Uchwyconego w niebanalnej formie. Przechodziłem różne perypetie. To jest niezastąpiona «materia» tworzenia. Forma daje pewną lekkość, płynność. Podkreśla dynamikę twórczego stawania się. Ale bez ciężaru, bez mroku nie ma głębi. To jest jak studnia – więc i światełka – na dnie”.

          Obaj artyści w ten piękny, letni dzień przygotowali nam, odbiorcom, prawdziwą ucztę duchową i za to też otrzymali gorące brawa. Oby nie zabrakło im sił i energii do dalszej twórczej pracy. Obyśmy my, zadowoleni odbiorcy, doczekali się kontynuacji.

                                                                                                                      Bartłomiej Siwiec