Olga Marcinkiewicz ma imponujące CV. Jest absolwentką PWST w Warszawie, ukończyła także studia podyplomowe na Wydziale Historii i Filozofii Sztuki i Architektury na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Pradze oraz studiowała na Wydziale Historii na Uniwersytecie Oksfordzkim. Była dyrektorem artystycznym Teatru Gestu i Ruchu w Krakowie, gdzie zajmowała się głównie choreografią. Była również dyrektorem artystycznym Galerii Turleja w Krakowie.
W województwie kujawsko-pomorskim zrobiło się o niej głośno w związku z aspirowaniem Torunia do miana Europejskiej Stolicy Kultury. Wówczas Olga Marcinkiewicz, w 2008 roku, została dyrektorem Biura Toruń 2016. Po roku działalności została w trybie dość pilnym odwołana ze stanowiska przez prezydenta Torunia Michała Zaleskiego.
Odwołanie poprzedziła medialna debata o rocznych dokonaniach Olgi Marcinkiewicz. Wygłaszane opinie były dla niej zarówno krytyczne, jak i pochlebne.
Szef popularnego w Toruniu klubu Od Nowa, Maurycy Męczekalski, mówił na łamach “Gazety Wyborczej” dość oględnie: – Okazało się, że Toruń 2016 stał się nową superinstytucją kultury, która posiadając niemały budżet, kreuje własne imprezy kulturalne. Najbardziej spektakularnym przejawem działalności Toruń 2016 miał być festiwal Skyway. Nie mogę ocenić tego wydarzenia, bo w czasie wakacji mam zwyczaj wyjeżdżania z Torunia. Wiem tylko, że kosztowało kilkaset tysięcy złotych. Czas pokaże, czy były to racjonalnie wydane pieniądze.
Zdecydowanie bardziej krytycznie, również w “Gazecie Wyborczej” wypowiadała się o Oldze Marcinkiewicz radna PO, Krystyna Dowgiałło: – To niewiarygodne, że osoba, która przyszła do nas z wielkim kredytem zaufania, w rok ten potencjał potrafiła tak zmarnować. Na ostatniej sesji rady miasta usłyszałam, że te reakcje artystów i animatorów nie są efektem ich negatywnego postrzegania instytucji Toruń 2016, ale w ogóle sprzeciwu wobec ubiegania się naszego miasta o europejski tytuł. Ta rozpaczliwa próba poszukania usprawiedliwienia bardzo mnie zaniepokoiła. Moim zdaniem biuro ESK nie powinno ograniczać się do tworzenia festiwalu światła, tylko musi stać się spoiwem różnych środowisk i tradycji artystycznych, inspiratorem, generatorem pomysłów przydatnych do aplikacji w konkursie. Ja, słuchając sprawozdania Olgi Marcinkiewicz na ostatniej sesji rady miasta, nie znalazłam takich elementów, które świadczyłyby o tym, że mamy choć filar programu.
Redaktor “Gazety Wyborczej”, Grzegorz Giedrys, w pierwszą rocznicę objęcia przez Marcinkiewicz stanowiska dyrektora Biura Toruń 2016 domagał się jej dymisji. I pisał tak: – 12 miesięcy Marcinkiewicz w Toruń 2016 to czas bez wątpienia zmarnowany. W czasie, gdy konkurenci do tytułu zdążyli skonstruować instytucjonalne ramy swojej kandydatury i coraz agresywniej promują się w kraju, Toruń stoi w miejscu (?) Jeśli chcemy pozostać w gronie najważniejszych pretendentów do miana Europejskiej Stolicy Kultury, prezydent Michał Zaleski dla dobra miasta powinien zdymisjonować Olgę Marcinkiewicz.
Redaktor Giedrys, tak motywował swoje, przyznajmy, radykalne żądanie dymisji: Jeszcze nigdy dotąd niezależni animatorzy i kulturalna budżetówka nie byli tak zgodni co do swoich ocen i prognoz – niezadowolenie z poczynań Olgi Marcinkiewicz stało się powszechne. Nie ma nadziei, żeby ta sytuacja w najbliższej przyszłości miała się odwrócić. Nawet zespół Sofa, który oficjalnie poparł starania Torunia o europejski tytuł, otwarcie narzekał na brak kontaktu z biurem – urzędnicy zaczęli odpowiadać na e-maile i telefony dopiero po tym, gdy muzycy zagrozili, że zrezygnują ze współpracy. To samo zdanie mają szefowie wielu organizacji pozarządowych, którym nie udało się spotkać z dyrektor.
Michał Zaleski rzeczywiście 2 grudnia 2009 roku przyjął rezygnację Olgi Marcinkiewicz ze stanowiska dyrektora Biura Toruń 2016. Redaktor Giedrys przywoływał przy tej okazji powody odwołania ujawnione przez prezydenta Torunia: “Zdecydowały o tym niepokojące wyniki kontroli, jaką w jednostce Marcinkiewicz przeprowadził Wydział Organizacji i Kontroli Urzędu Miasta. – Sytuacja w tej placówce wymagała natychmiastowej interwencji – mówi prezydent. – Kontrola wykazała nieprzestrzeganie zasad rachunkowości, rozliczeń z budżetem państwa i ustawy o zamówieniach publicznych. Toruń 2016 jest instytucją publiczną, więc musi spełniać szereg norm prawnych. Jej działalność nie była zgodna ze standardami, w jakich pracuje nasz urząd.”
Już po dymisji Olga Marcinkiewicz tak mówiła o swojej dymisji (tym razem materiał “Gazety Pomorskiej”): – Odbyłam szereg żenujących rozmów, przepychanek politycznych, których treści nie ujawniałam ze względu na lojalność oraz chęć doprowadzenia do integracji środowisk. Dostałam się “między ostrza potężnych szermierzy?, w tym mediów, które rozgrywały ten projekt dla swoich celów, a po których spodziewałam się największego zrozumienia dla skali trudności i środowiska, w jakim pracujemy (?) Zaoferowałam Toruniowi swoją wiedzę, doświadczenie, entuzjazm i kontakty międzynarodowe. Czuję, że wykorzystano je i pozbyto się mnie w atmosferze sfabrykowanego skandalu, za którym kryje się brudna polityczna rozgrywka, urażone ambicje i partykularne interesy.
Poprosiliśmy Olgę Marcinkiewicz, aby odniosła się do ówczesnych zarzutów prezydenta Michała Zaleskiego. W przesłanym nam mailu, Olga Marcinkiewicz stwierdza, że cieszy się, że może odnieść się do tamtych zarzutów i stwierdza: “Pan Prezydent miał na myśli wyniki kontroli wewnętrznej przeprowadzonej w Toruń 2016 przez Wydział Organizacji i Kontroli UM. W jej wyniku powstał protokół, do tego wniosłam 16 stron uwag formalnych. Niestety, ze względu na moje odejście nie miałam możliwości przedstawienia uwag merytorycznych, których było bardzo dużo. W mojej ostatniej rozmowie z Panem Prezydentem Zaleskim wyraziłam wiele zastrzeżeń co do sposobu przeprowadzenia kontroli i przedstawiłam swoją opinię, że moim zdaniem kontrola zawierała wiele poważnych błędów formalnych, merytorycznych i nie miała na celu wykazania stanu faktycznego działania instytucji, ale stworzenie podstawy do pozbawienia mnie stanowiska. Po rozpatrzeniu sprawy Regionalna Komisja Orzekająca (RIO) umorzyła sprawę.”