Tytuł denuncjacji dotyczącej w pewnej mierze lokalnego środowiska literackiego, ale przede wszystkim Dariusza Tomasza Lebiody brzmi: ?Tłuste karpie nikogo nie nauczą fruwać?.
Autor artykułu Igor zrazu stawia taką oto diagnozę dotyczącą życia literackiego w Bydgoszczy: ?Mętna i gęsto zarośnięta woda lokalnego życia literackiego nie pozwala na orientację w kierunkach, trudno w niej dostrzec wzajemne zależności, za to łatwo ukryć własne wady i niedomagania?.
I dalej wali już śmiało, że Dariusz Tomasz Lebioda kieruje się w swym życiu literackim motywacją lękową. Boi się krytyki i wszędzie węszy spiski. Jest bliski paranoi. I wypatruje wroga. A o owym wrogu pisze Igor tak: ?Ten wróg jest zmobilizowany i liczny, a na imię ma zawiść środowiskowa?.
Dalej mowa już o urojeniach prześladowczych i mani ksobnej Lebiody.
Igor twierdzi, że te lęki, manie, powodują, że Lebioda tworzy koterię ludzi sobie życzliwych, a wiadomo – ?koteria degeneruje?. O lękowej i maniakalnej osobowości Lebiody ma też świadczyć to, że wydaje swoje książki nie w prestiżowych wydawnictwach, ale w wydawnictwach lokalnych.
Oburzenia nie ukrywa sam zainteresowany Dariusz Tomasz Lebioda. Przypomina, że jako prowincjonalny pisarz z lękami wydał 11 książek za granicą, był tłumaczony na angielski, niemiecki, arabski, chorwacki, czeski, w sumie na 10 języków. Przypomina, że jest laureatem prestiżowych nagród literackich: Wyspiańskiego w Warszawie, Bursy w Krakowie, Dnia Poezji w Warszawie. ? Publikuję od trzydziestu lat w ogólnopolskiej prasie literackiej ? mówi Lebioda. ? W najbliższym czasie moje wiersze ukażą się w ?Twórczości?.
I trudno nie przyznać Lebiodzie racji, że może się wbrew insynuacjom autora artykułu poszczycić całkiem pokaźnym i znaczącym dorobkiem. – Jestem w trakcie rozmów z adwokatem ? mówi Lebioda. ? Ten artykuł obniża moje kompetencje jako szefa Oddziału Toruńsko-Bydgoskiego ZLP.