- Do meczu przystąpiliśmy dodatkowo osłabieni brakiem Mateusza Bierwagena, który wypadł nam z gry na czwartkowym treningu. Brak Mateusza i wcześniejsza kontuzja Doriana Szyttenholma to jednak spore ubytki dla mojego zespołu. Uważam, że z nimi rezultat mógłby być zupełnie inny, a przynajmniej stoczylibyśmy bardziej wyrównaną walkę ? ocenił zakończone spotkanie dla portalu bydgoszcz24.pl trener Astorii, Jarosław Zawadka.

Przed rozpoczęciem zawodów w Pleszewie wiadomo było, że klucz do wygrania z Florentyną leży w zatrzymaniu dwóch największych gwiazd tej drużyny ? Wojciecha Żurawskiego i Marcina Stokłosy. Obaj, tak jak w Bydgoszczy, zdecydowali o zwycięstwie pleszewian.

- Założyliśmy sobie na odprawie, że mocną defensywą musimy zatrzymać Żurawskiego i Stokłosę. Pierwszego wyłączyliśmy z gry do przerwy, z kolei Stokłosa pokazał swoje umiejętności dopiero w trzeciej kwarcie, ale od razu trafił dwie ?trójki?, na które my nie odpowiedzieliśmy – ocenia szkoleniowiec Astorii. – Zdecydowanie zawiodła dzisiaj skuteczność. Co z tego, że trzymaliśmy wynik do przerwy (37:27), skoro nic tego wieczoru nie wpadało do kosza. Wprawdzie dzisiaj przegraliśmy, ale mieliśmy możliwość wypróbowania na bardzo silnym rywalu różnych wariantów gry w ataku i obronie, co przyda się pod koniec rozgrywek. Tylko szkoda, że dzisiaj tak słabo szło nam w ofensywie ? kończy Jarosław Zawadka.

Open Florentyna Pleszew – Franz Astoria Bydgoszcz 85:66 (21:15, 16:12, 29:20, 19:19)

OPEN: Stokłosa 22 (5) 12 as, Kaczmarzyk 18 (2), Dębski 14, Żurawski 13, 16 zb., Niesobski 0 oraz Czech 8, Sulowski 7 (1), Michałek 2, Szymczak 1, Buczyniak 0.

ASTORIA: Laydych 17, 17 zb., 4 as., Pagacz 13, 6 zb., Szopiński 11, 5 zb., 3 prz., Czyżnielewski 11, Barszczyk 3 oraz Lewandowski 6, 4 as., 3 prz., Szafranek 3 (1), Andryańczyk 2, Józefczyk 0, Rąpalski 0.