W czwartek, 28 lutego, o godz. 18 w Galerii Autorskiej przy ul. Chocimskiej 5 odbędzie się otwarcie wystawy obrazów Aliny Kluzy-Kaji pt. „Widzialne i niewidzialne”. Podczas wernisażu odbędzie się spotkanie autorskie z Bartłomiejem Siwcem pt. „16 schodów” i promocja książki. Wprowadzenie – Hanna Strychalska. Czytanie tekstów – Mieczysław Franaszek.
Przemiany
Głównym bohaterem obrazów Aliny Kluzy-Kaji jest ciało, powiedzmy precyzyjniej: ciało kobiety. Cielesność jest widoczna, jest namacalna. Można by rzec, że jest to cielesność z odpowiednim ładunkiem piękna i jednocześnie z pewnym balastem brzydoty, brzydoty która jednocześnie budzi pewien niepokój. Można by też przyjąć, że to są raczej fragmenty lub kontury kobiecego ciała, na jednych pracach bardziej eksponowane, na innych mniej wyraziste. Ciało jest odpowiednio ułożone, uformowane, tak jak ciasto jest plastyczne, daje się ugniatać, poddaje się obróbce. Artystka nadaje mu odpowiedni kształt – realny i zaczerpnięty jednocześnie z wyobraźni. To raczej nie jest ciało wsadzone w gorset, to raczej ciało wyswobodzone. Na jednym z obrazów ciało jest ogniem i rozlewa się po niebie. Czy w ten sposób artystka próbuje nam przekazać, że kobiecość to żywioł? Tego nie wiem, to tylko przypuszczenie. Ale jeśli tak jest, a kobieta pojawia się tu pod postacią łuny ognia, to może budzić bardzo ciekawe skojarzenia, choćby językowe: np.: ciało lotne.
Myślę, że kolejne obrazy również można by interpretować w ten sposób, a mianowicie kobietę jako żywioł. Na innych, widzimy kobiece ciało wyginające się, ciało sprężyste. W cyklu zaprezentowanym przez artystkę kobiece ciało wydaje się w wiecznym ruchu, a jednocześnie na każdym z tych obrazów, uchwycone jakby w obiektywie, nieruchome. To jest bardzo ciekawy paradoks, który nadaje tej twórczości swoistego kolorytu. Można by chyba powiedzieć, że współczesna kobieta musi się wiele nagimnastykować, musi być giętka i elastyczna, żeby odpowiednio wkomponować się w ten szybko zmieniający się świat, który oferuje jej pewne korzyści, gdzieniegdzie zastawia na nią wnyki, ale przede wszystkim proponuje jej nowe role, czyli wyjście poza konwencję. Powszechnie wiadomo, że kobieta w życiu codziennym ma do odegrania wiele ról, myślę że zdecydowanie więcej niż mężczyzna. Albo mówiąc jeszcze bardziej ogólnie (bez rozbijania na mężczyzna / kobieta), można by zaryzykować stwierdzenie, że życie to ciągła przemiana, wciąż przyjmujemy nowe pozy i wdziewamy różne maski. A wszystko po to, by przyjąć nowe wyzwania.
Z tych prac emanuje artystyczna odwaga. Kluza-Kaja ciekawie balansuje na granicy estetyki. Ukazuje szczegóły cielesności (np. ludzkie włosy), które – patrząc z perspektywy takiej fałszywej postępowości – powinny zostać dawno zamiecione pod dywan. Powinno się je wygolić z tych obrazów. Współczesna kultura przecież narzuca nam określone wzorce. Odpowiedzią na nie, są powstające – jak grzyby po deszczu – salony kosmetyczne czy salony piękności, oferujące obfitą gamę zabiegów.
Kluza-Kaja nie boi się iść pod prąd współczesnym trendom. Jakby jej sztuka delikatnie sugerowała odbiorcy: niech sobie inni artyści płyną głównym nurtem, ja tego robić nie chcę, ja tego robić nie muszę.
Bartłomiej Siwiec
Alina Kluza-Kaja ur. 1985 w Czarnkowie. W 2005 ukończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. W 2005 – 2006 studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku na wydziale malarstwa. W czerwcu 2011 ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku na wydziale rzeźby – dyplom z wyróżnieniem w pracowni Sławoja Ostrowskiego. Autorka ośmiu wystaw indywidualnych; rzeźby, rysunku oraz fotografii. Uczestniczyła w trzech wystawach zbiorowych rzeźby i rysunku.