Powiedzmy sobie szczerze, jeśli pani premier Ewa Kopacz nie przybędzie ponownie do Bydgoszczy i nie wezwie pana marszałka Całbeckiego, by ten niczym Henryk IV do Canossy, w worze pokutnym, przybył, pokajać się przed mieszkańcami grodu nad Brdą – marny los czeka nasze miasto.

A zapowiadało się przed wyborami, że bydgoscy kandydaci niczym husarze (specjalnością husarii było przecież rozbijanie w puch wielokrotnie przeważających sił wroga) zdobędą toruński Urząd Marszałkowski. Po wyborach okazało się jednak, że to nie husaria, a szlachta szaraczkowa dopiero planująca rokosz antymarszałkowski.

W czasie kampanii wyborczej często szermowanym hasłem było: Dumna Bydgoszcz. A teraz? Największa nasza nadzieja, pani minister Teresa Piotrowska, co to siłowym resortem włada, żali się w Radio PiK, że “marszałek Całbecki nie konsultuje z nami”, że “obiecał, że teraz już Bydgoszcz będzie traktowana nie tylko na równi z Toruniem, ale bardziej będzie przykładał wagę do wszystkiego, co ma związek z Bydgoszczą” i że “o tych deklaracjach zapomniał”.

Jedynie Piotr Cyprys z Metropolii Bydgoskiej jest już po uzgodnieniach z Romanem Jasiakiewiczem, sejmikowym Rejtanem, że będzie manifestacja bydgoszczan na Starym Rynku wyrażająca niezadowolenie z sytuacji w Zarządzie Województwa i braku w nim właściwej reprezentacji Bydgoszczy. Takiej treści vici na Facebookowym profilu prezesa opatrzone zostały komentarzem, że może lepiej manifę zrobić w Toruniu!

Przyznam, że manifa bydgoszczan pośród toruńskiego mieszczaństwa mogłaby przez tych drugich zostać przyjęta tak samo życzliwie jak manifa górników pod sejmem przez warszawiaków. Z drugiej strony może właśnie o to chodzi, żeby dumni bydgoszczanie protestowali przeciw decyzjom kujawsko-pomorskiej centrali w Toruniu. Takie spontaniczne akty pokazują najlepiej, gdzie zlokalizowana jest władza i gdzie możemy upraszać się o “równe traktowanie wszystkich”. Z trzeciej strony, jeśli górnicy jakieś tam dodatki wytargować potrafią, może i bydgoski protest w Toruniu mógłby Bydgoszczy przydać profitów. Kto wie?

Mając jednak na uwadze to, że w platformijnej regionalnej radzie naszych patriotów mało, a sejmik w jasyr przez marszałka wzięty, najlepiej by było, żeby stało się tak jak napisałem w pierwszym akapicie… Co to by pani premier, przez naszych patriotów przyzywana, przyjechała do Bydgoszczy i potrząsnęła tymi krzyżakami!