Temat skażenia terenów pozachemowskich zdominował dzisiejszą konferencję prasową Partii Zieloni, która w tegorocznych wyborach samorządowych startuje jedynie do sejmiku województwa.

- Dzięki niezależnym badaniom AGH dowiedzieliśmy, że wcale nie jest OK, jak nas przez dziesięciolecia informowano - przypomniała Renata Włazik, która utworzyła na Facebooku profil „Zachem – bomba ekologiczna Bydgoszczy” i bardzo aktywnie działa na rzecz uchronienia  mieszkańców Łęgnowa przed negatywnymi skutkami życia na potwornie skażonym terenie.

Renata Włazik nie kandyduje w wyborach samorządowych, a wzięła udział w konferencji prasowej przed dawną siedzibą Zachemu, gdyż  w podejmowanych przez siebie działaniach uzyskała wielką pomoc ze strony Daniela Kaszubowskiego z bydgoskiego koła Partii Zieloni.  

- Obecny prezydent uważa, że więcej nic nie może w tej sprawie zrobić. Wysłał jedno pismo do ministerstwa w 2014 roku. Ja mam w tej chwili zakładać stowarzyszenie i działać. On mi życzy powodzenia. Ewentualnie może mi pomóc w zakładaniu tego stowarzyszenia.  Dla mnie jest to kpina! Tak nie powinien postępować prezydent miasta, chcący działać w tak poważnej sprawie  - krytycznie oceniła  postępowanie Rafała Bruskiego najaktywniejsza mieszkanka Łęgnowa.

Według działaczy Partii Zieloni, wydanie przez sejmik województwa kujawsko-pomorskiego jedynie oświadczania zawierającego ubolewanie  w związku z zanieczyszczeniem terenu to także zdecydowanie za mało. Nie są też informowani o efektach działania zespołu powołanego przez wojewodę.

Jeśli  zdobędą mandaty radnych wojewódzkich, będą się starali, by powstał wspólny zespół złożony z przedstawicieli sejmiku, wojewody i urzędu miasta. Chcieliby, żeby w budżecie województwa zostały wydzielone środki na stałe monitorowanie zanieczyszczenia  gruntów na terenie Łęgnowa, szczególnie nadrzecznych. Poza tym chcą promować ekoturystykę w naszym regionie i przeciwdziałać szkalowaniu Bydgoszczy.