Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Krakowie dało bydgoskiej Pesie czas do końca września na zapłacenie kar za opóźnienia w dostawie tramwajów ?Krakowiak?. Chodzi o kwotę 26 milionów złotych. – W przypadku braku wpłaty tych środków zostaną podjęte rozwiązania prawne w celu wyegzekwowania tej kwoty – powiedział dla portalu dziennikpolski24.pl Marek Gancarczyk, rzecznik MPK. Pesa od odpowiedzialności się nie uchyla, ale złych wiadomości dla bydgoskiej firmy jest więcej.

O kłopotach bydgoskich zakładów mówił dzisiaj w porannej rozmowie dnia z red. Michałem Słobodzianem w Radiu PiK szef zespołu prasowego Pesy Maciej Grześkowiak.

Maciej Grześkowiak zaznaczył, że Pesie nie grozi upadłość, a na grożące jej kary ma odłożone pieniądze. Największym problemem dla bydgoskich zakładów są – jak to określił Grześkowiak – wieloletnie zaniedbania w wydawaniu środków unijnych. – Pod koniec roku 2014 i w 2015 wydawaliśmy w Polsce “na hura”, na ostatnią chwilę ogromne pieniądze – mówił Grześkowiak i dodał, że teraz w firmie widać zastój. – Nie ma jeszcze przetargów związanych z nową perspektywą unijną. Jak dobrze pójdzie to praca będzie dopiero w połowie przyszłego roku – niepokoił się szef zespołu prasowego Pesy i skrytykował sposób wydawania unijnych dotacji, przewidując, że w nowej perspektywie unijnej ich wydatkowanie będzie podobne, tzn. za ponad rok będzie taka lawina przetargów i zamówień, że polski przemysł nie da rady w krótkim czasie je przerobić i w rezultacie z unijnych funduszy bardziej od polskich firm skorzystają, tak jak to było do tej pory, firmy zagraniczne.

- Pesa to 3 i pół tysiąca pracowników w Bydgoszczy, prawie tysiąc w Mińsku. Ale głównie z naszego regionu do zakładów dostarcza komponenty, zespoły i usługi około 500 małych i średnich przedsiębiorstw – dowodził Grześkowiak i dodał, że jeśli do przyszłego roku zakład nie otrzyma poważnych zamówień rządowych to od stycznia będzie problem z utrzymaniem całej załogi.

Pesa liczy, że uda się uruchomić z umowy z PKP Intercity zamówienie na dodatkowych 10 dartów. Pesa ma w tej mierze poparcie przedstawicieli rządu, parlamentarzystów i związkowców. – Wsparcie jest – zaznaczył Grześkowiak, a sprawą przyspieszenia w dostępie do środków unijnych ma zająć się w piątek w Bydgoszczy Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego.

Maciej Grześkowiak duże szanse dla Pesy upatruje w rządowym programie Luxtorpeda i planach wicepremiera Mateusza Morawieckiego. – W ramach dużego projektu gospodarczego premiera Morawieckiego dla Polski jest bardzo duży element związany z branżą kolejową. Rząd uważa, że ta branża w Polsce może być jedną z – nomen omen – lokomotyw polskiego przemysłu – mówił dzisiaj na antenie Radia PiK Maciej Grześkowiak, dodając, że firmy Pesa w Kujawsko-Pomorskiem i Solaris w Wielkopolsce mogłyby się stać zaczątkiem polskiej Doliny Kolejowej.

Przypomnijmy, że wicepremier Mateusz Morawiecki w samych superlatywach wypowiada się na temat perspektyw bydgoskiego przedsiębiorstwa. 16 czerwca br. udał się osobiście na dworzec Berlin Friedrichstrasse (peron 2), gdzie odbyło się uroczyste przekazanie wyprodukowanego w PESA Bydgoszcz pociągu Link niemieckiemu przewoźnikowi Niederbarnimer Eisenbahn (NEB). Gratulował wtedy Pesie uczynienia bardzo ważnego kroku dla firmy i polskiej gospodarki. ? Najtrudniej zrobić pierwszy krok i dzisiaj ten krok został zrobiony. Wiem, że proces homologacji tych pociągów był trudny, dlatego tym bardziej gratuluję Pesie podołania wymaganiom. Jestem dumny z tego, że do Niemiec eksportujemy nie tylko znakomitych piłkarzy, ale także nowoczesne pociągi – mówił trzy miesiące temu wicepremier Morawiecki.