Piłkarze Zawiszy z Pucharem Polski na spotkanie z kibicami na Wyspę Młyńską przypłynęli “słonecznikiem”. Na brzegu Brdy zebrało się ponad dwa tysiące rozentuzjazmowanych fanów. Bohaterowie wczorajszego spektaklu na Stadionie Narodowym przeszli z wzniesionym pucharem do amfiteatru. Tam przywitał ich prezydent Rafał Bruski. – To dzięki naszym zawodnikom i dzięki nam, i obecnym na stadionie, i tym którzy oglądali – to był największy spektakl, który pamiętają kibice. W finale Pucharu Polski, najlepszy jaki kiedykolwiek był – to słowa pana Bońka, jemu też dziękujemy – wołał, pełen emocji, prezydent Bruski. Podziękował za zwycięstwo prezes klubu Anicie Osuch i właścicielowi Radosławowi Osuchowi. – Nie jest im łatwo w naszym mieście, ale na pewno ci, krórzy im ufają – ja jestem wśród nich – na pewno zwyciężymy. Wiecie państwo, o czym mówię – dodał, nawiazując do konfliktu w Zawiszy między kibicami a państwem Osuch.

Wzruszona i szczęśliwa prezes Anita Osuch powiedziała: – Mamy puchar, nie oddamy go nikomu! Odpowiedziało jej skandowanie: “WKS, WKS” i “dziękujemy!”.

- Wrażenie wielkie, powrót wspaniały. Jak tutaj widzę was wszystkich, to jeszcze bardziej serce rośnie. Wyjątkowa sprawa, gdyż ten puchar został od nowa zaprojektowany i będzie on przez najbliższe 50 lat wręczany zwycięzcom. Ten puchar miał okazję po raz pierwszy wznieść kapitan Łukasz Skrzyński i będzie to na pewno historyczny moment – powiedział Radosław Osuch i dodał: – Chciałem podziekować, bo około 18,5 tysiąca bydgoszczan przyjechało wczoraj do Warszawy. Czuliśmy się wczoraj na Stadionie Narodowym jak w Bydgoszczy, jak w domu – dodał.

Łukasz Skrzyński (kapitan Zawiszy) powiedział, że kluczowy moment w meczu był ten tuż przed egzekwowaniem rzutów karnych. – Ufaliśmy sobie. Tworzyliśmy zespół od samego początku i nie zwątpilismy w sukces od pierwszego meczu w Rypinie – mówił i zapowiedział, że zespół stać było na zwycięstwo nie tylko w tegorocznej edycji Pucharu Polski, ale będzie stać i w pięciu kolejnych, by puchar stał się własnością Zawiszy.

Wzruszony trener Ryszard Tarasiewicz podzielił się myślami, które towarzyszyły mu przed rozpoczęciem meczu. – Panie Boże, dla tych wszystkich kibiców, którzy są na stadionie i przed telewizorami, daj, abyśmy zdobyli ten puchar – wspominał. Dodał, że i przy pomocy Boskiej, i przy wsparciu kibiców, i wspaniałych zawodników – stało się to możliwe.

Igor Lewczuk, którego celne trafienie w siódmej serii rzutów karnych przesądziło o sukcesie niebiesko-czarnych z uśmiechem wspominał: – Miałem mocne wsparcie kolegów. Tak we mnie wierzyli, że byłem – o dziwo – tak pewny siebie, że dałem radę – powiedział.

Fetę na Wyspie Młyńskiej zakończyły wystrzały szampana i donośne “We are the champions!”.

Więcej zdjęć z fety na Wyspie Młyńskiej: TUTAJ