W uchwale Rady Miasta proponuje się, żeby kandydatów do komisji wskazały bydgoskie stowarzyszenia pisarzy ? Stowarzyszenie Pisarzy Polskich oraz Związek Literatów Polskich.
Dyrektor Bydgoskiego Biura Kultury Magdalena Zdończyk, stwierdziła w rozmowie z bydgoszczą24, kilka dni temu, że urzędnicy nie chcą narzucać pisarzom składu komisji konkursowej.
Wojciech Banach ze Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w przesłanym nam mailu pisze: Bydgoski Oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich nie zgłaszał potrzeby zmian składu jury (mimo zastrzeżeń co do werdyktów), ani konieczności typowania ?swoich? kandydatów do komisji konkursowej ? robili to z wielkim hałasem inni, być może widząc w tym swoje szanse. Uważaliśmy, że dobór jury powinien być w gestii organizatora (miasta) ze względu na konieczność zachowania jeszcze większego obiektywizmu i bezstronności.
Odmiennego zdania jest Dariusz Tomasz Lebioda, który udzielił nam obszernej wypowiedzi: Przez wiele lat próbowaliśmy skłonić poprzednie władze miasta do zmiany formuły konkursu o Strzałę Łuczniczki, proponując różne alternatywne rozwiązania. Przy przyznawaniu nagrody przez pana Orskiego doszło do licznych, nieakceptowanych przez ZLP rozwiązań, a szczytem wszystkiego było przyznanie nagrody na najlepszą książkę bydgoską autorowi z Gniezna. Pod koniec zeszłego roku odbyło się spotkanie ówczesnej dyrektorki Wydziału Kultury i Współpracy z Zagranicą z przedstawicielami SPP i ZLP, podczas którego doszło do zbliżenia poglądów na temat sposobu przyznawania nagrody w przyszłym roku. Proponowaliśmy stworzenie jury przez krytyka z ZLP i z SPP, a całością mógłby kierować jeden z wybitnych profesorów uniwersyteckich. Tak się składa, że w UKW powstaje zespół badający literaturę regionalną, tworzący archiwum pisarzy i ciąg studiów nad dorobkiem lokalnych twórców – więc gdyby jury przewodniczył profesor z tego kręgu, nagroda miałaby podbudowę naukową. To krytycy pracujący w tej części kraju mają rozeznanie i wiedzą najlepiej, jakie znaczenie mają kolejne powstające tutaj książki. Mówienie o tym, że tylko jury spoza Bydgoszczy będzie sprawiedliwe to utopia, bo w obecnej sytuacji wszyscy mają jakieś powiązania i wybiera się kolegów albo kolegów kolegów. Czy obecność krytyków związkowych w czymś przeszkodzi? Czy będą lansować swoje związki? W sytuacji, gdyby jury składało się z trzech osób, liczba głosów związkowych byłaby równa, a szalę zwycięstwa mógłby przechylać ów wybitny profesor, nie będący członkiem żadnej organizacji. W środowisku naukowym dopracowano się instrukcji w sprawie recenzji, wykluczającej jakąkolwiek bliskość osób oceniających, na przykład wspólne redakcje czy autorstwa książek. Tutaj, w przypadku nagrody o bardzo wąskim, lokalnym charakterze, potrzebni są specjaliści, osoby które są w tym środowisku i wiedzą jaką wartość ma np. książka Pastuszewskiego, Siwca czy Częstochowskiego.
Oba stowarzyszenia pisarzy, według posiadanych przez nas informacji, zamierzają jednak, mimo kontrowersji i zastrzeżeń, przedstawić swoich kandydatów do komisji konkursowej.