Trzy różnie brzmiące głosy pojawiły się w następstwie kolejnego szkodliwego pomysłu Urzędu Marszałkowskiego. A może samego marszałka. Właściwie nie ma co gdybać. Urząd Marszałkowski wykonuje polecenia marszałka. Jeśli ten urząd opracowuje jakiś plan, czyni to zgodnie z tym, czego życzy sobie marszałek. Tym razem chodzi o plan dotyczący transportu w naszym województwie. Ogranicza on rolę kolei na rzecz połączeń autobusowych.

Na podstawie doniesień medialnych zorientowałem się, że plan ów stał się dla bydgoszczan czerwoną płachtą, a zaatakowały ją trzy byki, ale żaden nie zachował się jak prawdziwy byk.

Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska zanalizowało plan zdanie po zdaniu, czyli dokładnie go przeżuło. I poznaliśmy skutki owego przeżuwania. Na przykład stwierdzenia takie jak to: ?Jednym z najważniejszych elementów zachęcających pasażerów w regionie do rezygnacji z pojazdów indywidualnych i korzystania z oferty transportu zbiorowego są zintegrowane oferty taryfowe na transport podmiejski i miejski.? Prawda, że porywające!

Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska nie potrafi przygotować dokumentu, który czytałoby się bez wysiłku. Tymczasem zapowiedziało swój udział w zbliżających się wyborach. A w kampanii wyborczej liczą się podmioty, które potrafią przyciągnąć uwagę. Wątpię, czy bydgoskie gospodynie domowe albo nasze babcie, traktujące udział w wyborach za swój obywatelski obowiązek, byłyby w stanie przeczytać jakiekolwiek firmowane przez Metropolię Bydgoską pismo. Prawdopodobnie lektura skończyłaby się po dobrnięciu do końca pierwszego zdania.

Nie można powiedzieć, żeby to stowarzyszenie atakowało problemy z impetem byka. Nasuwa mi się raczej porównanie z łosiem. Ten przeżuwacz nigdy nie galopuje. Dorosłe osobniki potrafią przeżuć do 50 kg karmy dziennie. Taka wydaje mi się Metropolia Bydgoska. Pracowita, dokładna, systematyczna, bez szczypty fantazji. Jak łoś.

Roman Jasiakiewicz w swojej działalności samorządowo-politycznej zachowuje się jak niedźwiedź. Jest to zwierzę wszystkożerne i bardzo niebezpieczne. Niby łatwo się niedźwiedzia oswaja, ale nawet obłaskawiony jest groźny dla swoich opiekunów. Przekonała się o tym bydgoska Platforma. Każda konferencja prasowa przewodniczącego rady miasta obnaża miałkość działaczy PO w Bydgoszczy.

W sprawie ograniczenia transportu kolejowego Jasiakiewicz wystosował list do Całbeckiego. Przeczytałem go bez znużenia, chociaż widać, że był pisany w pośpiechu. Odnoszę wrażenie, że przewodniczący rady miasta wykorzystał analizę Metropolii Bydgoskiej, tylko nadał jej strawniejszą postać. Adwokaci potrafią robić takie sztuki. Jasiakiewicz nie zaniedbuje żadnej okazji, by pokazywać, jak troszczy się o Bydgoszcz i region. A to oznacza budowanie pozycji do startu w wyborach samorządowych.

Na tle takich gigantów jak Metropolia Bydgoska czy Roman Jasiakiewicz świeżo upieczony poseł PiS kojarzy mi się z nieświszczukiem, zwanym też pieskiem preriowym. Ten gryzoń musi często wyglądać z norki, żeby się utrzymać przy życiu. Skąd to skojarzenie? Piotr Król sprawia wrażenie osoby, która za wszelką cenę pragnie się pokazać. Skończył się okres dziękowania wszystkim wokoło, więc teraz szuka innych powodów, żeby publicznie zabrać głos. Wymarzoną okazją był plan transportowy.

Inni posłowie Prawa i Sprawiedliwości przebywają na urlopach, więc Król mógł w pojedynkę zorganizować konferencję prasową. Zademonstrował przy okazji wierność linii partii. Dopatrzył się spisku. I teraz już wiemy, dlaczego Piotr Całbecki zamierza ograniczać rolę kolei na rzecz połączeń autobusowych. Chodzi o eliminowanie konkurencji! Urząd Marszałkowski utworzył spółkę autobusową, która podlega marszałkowi.

Piotr Król nie będzie startował w wyborach samorządowych, ale musi umocnić swoją pozycję, bo w przyszłym roku wybory do parlamentu. Na liście PiS zrobi się ciasno, gdyż mają się na niej znaleźć także przedstawiciele partii Ziobry i Gowina.

Jesienią zobaczymy, jaki efekt przyniosą strategie łosia i niedźwiedzia.