Dyskusja radnych nad przedstawionym przez prezydenta Rafała Bruskiego projektem sprzedaży zabytkowej kamienicy usytuowanej na rogu ulicy Jagiellońskiej i placu Teatralnego przepełniona była emocjonującą argumentacją.
W imieniu prezydenta projekt przedstawiła dyrektor Wydziału Mienia i Geodezji Maria Drabowicz. Powiedziała, że najemcy 13 lokali mieszkalnych zostali wykwaterowani, a na 15 lokali użytkowych zajęte są tylko 4, ale umowę najmu będzie można im wypowiedzieć w trzy miesiące. I chociaż budynek jest w dobrym stanie technicznym jego remont kosztowałby 12 mln zł. To wyliczenie dyrektor Drabowicz oparła na konieczności, jej zdaniem, zaciągnięcia kredytu na 9 mln zł, którego koszt wyniósłby kolejne 3 miliony. Biorąc pod uwagę możliwe przychody z tytułu wynajmu po remoncie, inwestycja zwróciłaby się po 13 latach. Tymczasem biegły wyliczył, że miasto może spodziewać się po przetargu co najmniej 11 mln zł dochodu, poinformowała Drabowicz.
Radni PO w komplecie poparli projekt prezydenta, argumentując, że w naszym mieście w tej konkretnej sprawie powinien zatriumfować wolny rynek, a miasto nie powinno mieć nic wspólnego z prowadzeniem działalności gospodarczej, a wynajem lokali na mieszkania, sklepy, czy kluby taką działalnością jest. Wiceprzewodniczący rady Lech Zagłoba-Zygler (PO) ujął to w triadę: “jestem za wolnym rynkiem, jestem za rachunkiem ekonomiczym, jestem za rozwojem Bydgoszczy”. Stwierdził, że spacery ulicą Jagiellońską i obserwacja niewynajętej “Pianoli” zaowocowała refleksją, że niezwykle trudno było ADM-owi znaleźć najemcę.
Swoją akceptację dla zasad liberalizmu i rachunku ekonomicznego zadeklarowała Grażyna Kufel (PO). – Wczoraj miałam wątpliwości. Chciałam poznać zasady ekonomii – stwierdziła Kufel i dodała, że zarządzanie miastem jest znakomite, a ponadto że nie jesteśmy miastem zadłużonym. – Dbamy o kondycję finansową. Prawidłowym jest sprzedaż budynku – skwitowała Kufel.
Janusz Czwojda przypomniał, że kamienica do 1946 roku była własnością prywatną. – Prowadzenie działalności gospodarczej nie jest zadaniem miasta. Może zajmiemy się handlem lub hotelarstwem? – pytał Czwojda.
Agnieszka Bąk (PO) przypomniała, że Bydgoszcz nie będzie prekursorem w sprzedaży zabytków, bo na ten krok Olsztyn, Wrocław i inne miasta zdecydowały się już wcześniej.
Radni PiS zamiar prezydenta Bruskiego uznali za błędny. Argumentację opierali głównie na przekonaniu, że miasto w centrum miasta powinno być aktywne, a sprzedając najatrakcyjniejsze budynki straci możliwość decydowania, co się w nich dzieje i jaka forma działalności gospodarczej będzie w nich prowadzona. – Antykwariat tam nie powstanie, może “Biedronka”, bądź panie z parasolkami – argumentował Łukasz Schreiber (PiS).
Wypowiedź Rafała Piaseckiego (PiS), który opowiedział się za wzięciem kredytu, doprowadziła debatę do wielkich emocji. Wyliczył nawet, że koszt remontu zwróciłby się po 8-9 latach. – ADM takie perełki jak Jagiellońska 2 na tej zasadzie powinien doprowadzać do diamentów. Nie wyzbywajmy się takich perełek – zaapelował Piasecki i skrytykował postępowanie miasta wobec najemcy “Savoya”. – Przedsiębiorca ten władował w lokal kilkaset tysięcy złotych i po sprzedaży budynku przez miasto ich nie odzyska – powiedział.
- Po licytacjach na parkingu gratuluję ekonomicznej błyskotliwości – skomentował złośliwie prezydent Bruski, przypominając doniesienia medialne, mówiące o komorniczej licytacji składników majątku radnego Piaseckiego związane z zobowiązaniami wynikającymi z prowadzonej przez niego działalności gospodarczej.
- Też mógłbym przytoczyć krążące po ratuszu smaczki dotyczące prywatnego życia pana prezydenta – odparował Piasecki i dodał: – Tylko przedsiębiorcy powiązani z PO dają sobie radę na rynku – kontynuował Piasecki, ale jego wywód przerwał przewodniczący rady Zbigniew Sobociński (PO). – Odbieram panu głos. Bo za chwilę spotkamy się w sądzie – zagrzmiał.
Marek Gralik odpowiedzialnością za słowną utarczkę obarczył prezydenta Bruskiego, który ją wywołał. – Pomysł sprzedaży Jagiellońskiej 2 powstał w poprzedniej kadencji. Z taką kontrowersyjną sprawą na radę przychodzi się jednak po wyborach – mówił Gralik i zarzucił brak konsekwencji: – Młyny Rothera były własnością prywatną, a miasto stawało na głowie, by je odzyskać i mieć wpływ na to, co się będzie tam działo – przypomniał i dodał, że już lepiej byłoby poddać prywatyzacji ADM, bo ta spółka przynosi dużo więcej strat. Natomiast Tomasz Rega (PiS) stwierdził, że zamiast sprzedawać kamienicę z “Savoyem” lepiej by było, gdyby miasto obniżyło cenę sprzedaży lokali użytkowych ze 130% do 100% ich wartości rynkowej, bo tak zawyżona cena blokuje ich wykup przez najemców. – Pomóżmy tym ludziom i obniżmy stawkę wykupu – zaapelował Rega.
Krytykę radnych PiS odpierał prezydent Rafał Bruski. – Czy to coś złego, że budynek będzie prywatny? Przecież budynek jak stoi tak będzie stał. Nikt go nie zabierze. Czy mamy 9 milionów na remont? – pytał. Argumentował, że prywatni właściciele lepiej zarządzają nieruchomościami, również z tego powodu, że nie są obciążeni wieloma przepisami, które krępują swobodę działania urzędników samorządowych. – Uwolnijmy miasto z niepotrzebnych kosztownych obowiązków. Po to Polacy walczyli o sprawy ustrojowe, żeby mogli sprawy brać w swoje ręce – przekonywał.
Zaprzeczył, że jest ktoś konkretny, kto ma zamiar kupić budynek. – Nie ma nikogo konkretnego. Do mnie nikt taki nie dotarł, który by chciał kupić – zapewnił. – Do mnie też nikt taki nie dotarł -zapewniła dyrektor Maria Drabowicz.
Rafał Bruski komentując stanowiska zwolenników i przeciwników sprzedaży doszedł do wniosku, że nikt nikogo nie przekonał, ponieważ obie strony reprezentują odmienne podejście do ekonomii i gospodarki. – Ekonomia jest na pewno po mojej stronie. Lepiej sprzedać niż zainwestować w remont – podsumował.
W związku z tym, że w bydgoskiej radzie zasiada 12 radnych PO i 12 radnych PiS o rozstrzygnięciu sporu zadecydowali radni SLD, którzy przed sesją podczas obrad komisji rady wstrzymywali się od głosu w tej sprawie.
Ireneusz Nitkiewicz (SLD) przyznał, że dylemat dotyczy, czy kamienicę oddać na wolny rynek, czy pozostawić w zasobach miasta. Zastrzegł, że wolny rynek nie sprawdza się wszędzie, czego dowodem jest funkcjonowanie… parkingu wielopoziomowego przy ul. Pod Blankami. Nitkiewicz zgłosił obawę, że jeśli na pierwszy przetarg i kolejne nie zgłoszą się oferenci, to miasto obniży cenę i sprzeda nieruchomość na przykład za 6 mln zł, a może i mniej. A Tomasz Puławski (SLD) pytał, czy prezydent wzorem Jagiellońskiej 2 przygotowuje kolejne kamienice do sprzedaży, wypowiadając w nich umowy najmu.
Na koniec debaty wiceprzewodniczący rady Jan Szopiński (SLD) poprosił o przerwę dla klubu potrzebną do naradzenia się, jak głosować. Po wznowieniu obrad głównym postulatem radnych SLD stało się zagwarantowanie, że sprzedaż nie nastąpi za cenę poniżej 11 mln zł. Naprzeciw z propozycją wyszedł prezydent Rafał Bruski. Złożył przyrzeczenie, że sprzedaż nie nastąpi poniżej 11 mln zł i jeśli “maksymalnie” dwa kolejne przetargi nie dadzą rezultatu, wycofa się ze sprzedaży. Dżentelmeńska umowa została zawarta i SLD na takich zasadach poparło “wolny rynek i sprzedaż”.
Wynik głosowania: 17 głosów za (PO i SLD), 12 przeciw (PiS). Nikt nie wstrzymał się od głosu.