Kto i co powoduje, że greccy bohaterowie namiętnie mordują swoich krewnych, wycinają w pień całe miasta, chętnie posłużą się sztyletem i trucizną? Wiadomo! Kobiety. Tak przynajmniej wynika z tego, co deklamuje się podczas spektaklu ?Matki/Blagalnice? prezentowanego w ramach Festiwalu Prapremier. Tezeusz, główny bohater sztuki, jeden z mitologicznych władców i morderców, w spektaklu olsztyńskich aktorów jest przedstawiony jako rachityczny heros, którego tajemnica zawiera się w tym, że powodują nim kobiety. Ot, po prostu zakompleksiony facet, którym mamusia kręci niczym pacynką na patyku. Facet jest otoczony kobietami/błagalnicami i morduje ile wlezie, żeby mieć choć trochę spokoju w kuchni i w sypialni. Tezeusz olsztyńskich realizatorów zdaje się nieustannie błagać: _ Zeusie, niech te baby przestaną jazgotać. Zabiję kogo trzeba, ale niech już będzie trochę spokoju._
Wielcy tragicy greccy, Eurypides i Ajschylos, na których powołują się autorzy sztuki nie dają dostatecznych powodów do takiego interpretowania losów Tezeusza. Ale co tam… Matka Tezeusza, dość demoniczna kobietka Ajtra, powiada co prawda w sztuce Eurypidesa ?Błagalnice?: … Poprzez mężczyzn bowiem/ Kobiety mądre winny zawsze działać. I rzeczywiście wywiera presję na swego nieślubnego syna. Racje jednak polityczne i moralne powodujące Tezeuszem są znacznie bardziej doniosłe niż zrzędzenie matki. Przypomnę, idzie o to, że Tebańczycy nie chcą wydać zwłok poległych w walce z nimi Ateńczyków. A to narusza tabu i grozi wiecznym niepokojem dusz poległych wojowników, więc, to naprawdę nie żarty. Tezeusz musi zdecydować, czy pójdzie wojować z Tebami o zwłoki poległych bohaterów i wypełni wymagane moralnie i religijnie powinności, czy też da sobie spokój z tą wyniszczającą oba miasta-kraje wojną. Jak wielu innych antycznych bohaterów Tezeusz stoi przed tragicznym wyborem między racjami zręcznej polityki, a obowiązkami moralnymi i religijnymi. Wybiera ryzykowną wojnę. Zwycięża. W polubownym geście dokonuje godnego pochówku zarówno poległych w wojnie Tebańczyków jak i Ateńczyków. Los się dokonał. Sprawiedliwości stało się zadość. Bogowie i ludzie ? na chwilę zaspokojeni i można odetchnąć. Olbrzymie znaczenie ma też tu polityczne tło mitu ? demokratyczne Ateny zwyciężają autorytarne Teby. Tezeusz daje początek ateńskiej świetności. Sztuka Eurypidesa jest przede wszystkim pochwałą świetności demokratycznych Aten, a nie opowieścią o marudnej matce, która wczoraj na bydgoskiej scenie była wyłączną dyspozytorką zachowań Tezeusza. I aż chce mi się zacytować pointę wiersza Zbigniewa Herberta ?Dlaczego klasycy?, pointę, która znakomicie charakteryzuje lichotę współczesnej wyobraźni politycznej i moralnej w porównaniu z doniosłością i honorem starożytnych:

jeśli tematem sztuki
będzie dzbanek rozbity
małą rozbita dusza
z wielkim żalem nad sobą

to co po nas zostanie
będzie jak płacz kochanków
w małym brudnym hotelu
kiedy świtają tapety

I niestety z takim pomniejszeniem (uwspółcześnieniem) mitu o Tezeuszu mamy do czynienia w zaprezentowanym przez Teatr im Jaracza spektaklu. Najprościej mówiąc ? mityczny Tezeusz nie jest, według mnie, chłystkiem na miarę wyobraźni olsztyńskich interpretatorów. To nie jest ktoś o kim się nieustannie w sztuce powtarza: Neurotyk zawsze powie, ze wydymała go rodzina, nigdy nie chce się wyleczyć… Nie, nie to nie jest polityk, który kłamie, zwodzi, ma jakieś freudowskie kompleksy jak nasi dzisiejsi politycy. To jest mityczny mąż stanu. Człowiek sprawiedliwej wojny, religijnej odpowiedzialności. Tak to leci u Ajschylosa i Eurypidesa. Nie starczyło zwyczajnie wyobraźni olsztyńskim interpretatorom mitu Tezeusza. Przymierzyli wielkiego wodza, tragicznego polityka do swoich małych spraw i sprawek i wyszło co wyszło – opowieść o zakompleksionym, neurotycznym facecie, jak statystyczny lokator M-3. Królewski rozmach i królewskie dylematy widziane przez kucharki i podlotki.
Licho też z realizacją sceniczną tego spektaklu. O ile dzieje mitycznego Tezeusza (oryginalne dzieje) są dramatyczne, pełne tragicznych zwrotów, zmagania się z eryniami i bogami, o tyle w olsztyńskim spektaklu mamy do czynienia z monotonną narracją i pacyfistyczna agitacją. Aktorzy, głównie aktorki, piszczą, krzyczą, wyją, co powoduje wrażenie jazgotu w maglu, a nie zmagania się ludzi z powinnościami wobec bogów i ojczyzny. Może rzeczywiście, gdyby nagle zmartwychwstały Tezeusz obejrzał olsztyński spektakl, to poszedłby mordować dla świętego spokoju i żeby już nie słyszeć tego zawodzenia .
No, trudno… Myślę, że olsztyński spektakl nie znajdzie się wśród wyróżnionych na Festiwalu Prapremier. Czego Państwu i sobie życzę.

Teatr im. Stefana Jaracza. Matki/błagalnice. Einar Schleef, Ulrich Muller-Schwefe. Reżyseria Łukasz Chotomski. Występują: Milena Gauer, Agnieszka Giza, Aleksandra Kolan, Ewa Pałuska, Paweł Parczewski, Agnieszka Pawlak, Sylwia Krawiec, Julia Łukowiak, Lidia Pronobis, Natalia Samojlik, Justyna Wąsik.