Alkohol wyzwolił w młodych ludziach szkodliwą inwencję. Szli podpici ulicą Siedleckiego i wpadli na pomysł, żeby dewastować zaparkowane tam samochody. Wyrywali wycieraczki, wygięli antenę, oderwali i zabrali na pamiątkę emblematy firmowe. Uszkodzili łącznie sześć aut.

Kiedy wpłynęło zawiadomienie o dokonanej dewastacji, policjanci zaczęli poszukiwać sprawców na sąsiednich ulicach. Wandale sami się zdradzili. Na widok radiowozu dwóch młodzieńców stojących na przystanku przy Magnuszewskiej rzuciło się do ucieczki. Podczas legitymowania jeden z nich wyrzucił na chodnik emblemat ze znakiem firmowym wyrwanym z karoserii samochodu. Drugi sprawca emblemat marki auta miał jeszcze w kieszeni. Trzeci dewastator nie miał przy sobie żadnych pamiątek po uszkodzonych samochodach, ale tak jak koledzy miał ponad promil alkoholu we krwi.

Młodzieńcy trafili do policyjnego aresztu. Policjanci na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego przedstawili im zarzut uszkodzenia mienia. Od wysokości wyrządzonej szkody zależy, czy popełniony czyn zostanie zakwalifikowany jako przestępstwo, czy wykroczenie.