Z pomocą L4 walczą o swoje niektórzy pracownicy administracyjni sądów, prokuratur. a także nauczyciele w szkołach i przedszkolach. W kraju, regionie, w naszym mieście także.
Trudno oszacować skalę protestów pracowniczych w naszym mieście spowodowanych niezadowoleniem z warunków placowych. Część mediów straszy paraliżem wymiaru sprawiedliwości i szkolnictwa, w innych znajdują się uspokajające opinię publiczną wyjaśnienia.
Faktem bezspornym jest, że kolejne grupy pracownicze w naszym kraju domagają się podwyżek. Do pracowników szkół w całej Polsce trafiły przed świętami nakłaniające do protestu SMS-y: „Drodzy Nauczyciele: W dniach 17.12-21.12 bierzemy zbiorowe L4. Żądamy 1000 zł podwyżki od 1.02.2019 r. Jeżeli rząd nas nie wysłucha, akcję powtarzamy po Nowym Roku. Mamy dość niskich zarobków i coraz trudniejszych warunków pracy. Nie czekajmy na związki zawodowe, bo efekty ich pracy są marne i niewidoczne. Zjednoczmy się na dole !!!”
W dniu 17 grudnia jeden z bydgoskich portali poinformował: „W SP nr 14 na Bartodziejach paraliż. Rodzice sami organizują opiekę dla dzieci”.
Zapytaliśmy, czy to prawda, że z powodu nieobecności nauczycieli w jednej z bydgoskich szkół nie odbywały się zajęcia. - W jednej ze szkół klasy 1-3 miały zajęcia dydaktyczne bez religii i j. angielskiego, klasy 8 pisały próbne egzaminy, a klasy 4 - 7 miały zajęcia opiekuńcze - ustaliła na naszą prośbę Marta Stachowiak, rzecznik urzędu miasta. - Rodzice na bieżąco byli informowani poprzez dziennik elektronicznie o planowanych zajęciach.
- Zapowiedzi były szumne, natomiast z informacji, które uzyskałem, wynika, że owszem w szkołach występują pojedyncze zwolnienia. Mamy tylko jedną szkołę w naszym województwie, to jest Szkoła Podstawowa nr 14 w Bydgoszczy, gdzie 20 na 60 nauczycieli przebywa na zwolnieniach lekarskich, ale według zapewnień pani dyrektor, podobny stan rzeczy miał miejsce w poprzednim tygodniu i to jest po prostu zbieg okoliczności – relacjonował wówczas słuchaczom Radia PiK kurator Marek Gralik.
Dla przypomnienia, związkowcy z oświatowej „Solidarności” domagają od nowego roku podwyżki wynagrodzeń o 20%, tymczasem zgodnie z zapowiedziami rządu, pensje nauczycieli mają wzrosnąć od 1 stycznia o 5%. („NSZZ "Solidarność" domaga się odwołania minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej”).