Po zakończeniu zgromadzenia upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej, które miało miejsce 10 lutego, policjanci zabezpieczyli na Starym Rynku dowody rzeczowe w postaci szarfy z napisem: Tusk odpowiesz za Smoleńsk oraz kartonowej tabliczki, na której znajdowało się zdjęcie pilotów tupolewa i napis: To nie ich wina. Takie działanie policji spotkało się z oburzeniem organizacji patriotycznych, solidarnościowych i kombatanckich. W wydanym oświadczeniu akcja funkcjonariuszy policji została przez nich określona jako atak na wolność słowa. – Poza tym nie sposób zrozumieć jak można angażować aż tylu policjantów w celu ?aresztowania? kawałka tektury i biało-czerwonej wstęgi – dziwili się bojownicy o wolną Polskę w wydanym oświadczeniu, które podpisali m.in. Jan Perejczuk i Jan Raczycki.
Tymczasem policjanci po ustaleniu stanu faktycznego przy pomniku Walki i Męczeństwa zdecydowali się wszcząć postępowanie w sprawie o wykroczenie. Funkcjonariusze stwierdzili, że na pomniku przypięty został biało-czerwony pasek z napisem “Tusk odpowiesz za Smoleńsk!”, a na bruku Starego Rynku na opakowaniu kartonowym uwidoczniono zdjęcia pilotów samolotu, który uległ katastrofie pod Smoleńskiem, biało-czerwoną szachownicę i napis: “To nie ich wina”. Ujawnienie tych elementów plastycznych, obecnych podczas manifestacji 10 lutego br., spowodowało wszczęcie dochodzenia, mającego na celu ujęcie i ukaranie – na podstawie art. 63a par. 1 – sprawców ich umieszczenia.
Przepis kodeksu wykroczeń stwierdza, że “kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nie przeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze, ograniczenia wolności albo grzywny”.
Pierwszym przesłuchanym w sprawie został Tomasz Jasiński, organizator publicznego zgromadzenia 10 lutego, które miało na celu uczczenie pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. Policjant przesłuchujący tego świadka zainteresowany był organizacją, osobami, przebiegiem manifestacji 10 lutego. Tomasz Jasiński nie odpowiedział na pytanie, kto jest sprawcą umieszczenia wymienionych wyżej napisów.
Nadkom. Maciej Daszkiewicz, z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy pytany przez nas, czy jego zdaniem, policja przekonana jest, że znamiona wykroczenia opisanego w art. 63a kw. zostały przez sprawcę lub sprawców zrealizowane, odpowiedział, że policjanci zawsze wszczynają postępowanie, gdy zachodzi podejrzenie, że do popełnienia wykroczenia mogło dojść. Natomiast o tym, czy doszło do popełnienia wykroczenia, zawsze decyduje sąd. Uchylił się też od odpowiedzi na pytanie, czy w dochodzeniu do prawdy przesłuchane zostaną wszystkie osoby zgromadzone przy pomniku, bo zapewne ktoś zauważył działanie sprawcy lub sprawców, którzy umieścili w miejscu do tego nieprzeznaczonym wymienione wyżej elementy oprawy uroczystości. Stwierdził, że o zakresie dochodzenia zadecyduje policjant prowadzący postępowanie.
Sprawa jest o tyle ciekawa, że manifestację ochraniały dwa patrole policji i jeden straży miejskiej i żaden z nich nie zareagował na domniemane naruszenie prawa, a podejrzenia o jego zaistnieniu nabrali inni policjanci kilka godzin po manifestacji.