?Współczesne problemy prokreacji? to temat wykładu prof. Romana Kotzbacha, którego słuchaczami byli 21 listopada członkowie Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego. Znany bydgoski lekarz wygłosił go wcześniej podczas konferencji andrologicznej w Międzyzdrojach.
Wykład rozpoczęło przypomnienie demograficznej sytuacji Polski, Europy i świata. Na Ziemi żyje ponad siedem miliardów ludzi, ale kontynent europejski zamieszkuje niespełna 500 mln osób. Nasza ojczyzna jest w światowym ogonie pod względem wskaźnika dzietności. Tymczasem najwięcej dzieci w Wielkiej Brytanii rodzą właśnie Polki, więcej niż kobiety z krajów muzułmańskich. Na dziecko otrzymuje się tam zasiłek w wysokości 20 funtów tygodniowo.
Niektóre państwa aktywnie starają się o poprawienie wskaźników demograficznych. Najaktywniejsze są pod tym względem Węgry, gdzie rodziny wielodzietne mają największe ulgi podatkowe. Polska jest krajem, który na wspieranie rodzin wydaje najmniej środków spośród wszystkich państw Unii Europejskiej, ale – jak zaznaczył prof. Kotzbach – pewne zmiany na lepsze nastąpiły.
Wykładowca omówił zjawiska: wcześniejszego obecnie dojrzewania płciowego dzieci, zwiększającej się bezpłodności oraz stosowanych metod sztucznego zapładniania i związanych z tym problemów. Najwięcej wątpliwości wzbudza rządowy projekt refundacji in vitro. Są one m.in. natury prawnej (brak ustawy), ale także etycznej (zamrożone zarodki). – Przede wszystkim, to nie rozwiąże naszych problemów demograficznych – stwierdził prof. Kotzbach, który wcześniej opisał dużą skuteczność unasieniania, jaką stwierdził przy okazji sztucznych zapłodnień, dokonywanych w klinice, gdzie pracuje.
Wykładowca podzielił się ze słuchaczami obserwacjami, jakie zebrał jako ginekolog, położnik i androlog. Omówił też wskazania i przeciwwskazania do stosowania cesarskiego cięcia. Czasami jest ono konieczne, ale trzeba pamiętać, że dzieci, które tą drogą przyszły na świat znacznie częściej zapadają na choroby układu oddechowego i zostają alergikami.
Problemy omówione przez prof. Kotzbacha zaliczyć trzeba do tych, z którymi musimy się zmierzyć, od tego zależy los kraju, a przede wszystkim sytuacja emerytów. Dlatego zrozumiała była troska w głosie wykładowcy, kiedy wyjawił: – Kiedyś w klinice rodziło się trzy tysiące dzieci rocznie, obecnie tysiąc siedemset.