Lewicowe środowiska opozycyjne i feministyczne po raz kolejny wezwały w całym kraju do protestów, tym razem przeciw powołaniu Polskiego Instytutu Rodziny i Demografii oraz wprowadzeniu zakazu aborcji. W Bydgoszczy manifestacja około 20 osób, głównie kobiet,  przeprowadzona została na placu pod biurami posłów PiS przy ul. Gdańskiej.

Protestujący pod biurami posłów PiS pod hasłem "Nie chciej, Polsko, mojej krwi" twierdzili, że Polska spływa krwią - krwią na granicy i krwią kobiet. Wskazywali, że będzie tylko gorzej. - Morze krwi będzie się powiększało. Dlatego tu przychodzimy, już nie spokojnie, tylko po prostu krzyczeć - mówiła podczas manifestacji jedna z protestujących.

Bydgoskie feministki podkreślali w wezwaniu do protestu, że "PiS razem z faszystami z Konfederacji, na życzenie i ku zadowoleniu polskich biskupów  i innych fundamentalistów nienawidzących kobiet" szykują piekło. W szczególności furię kobiet wywołuje ustawa "Stop aborcji 2021". - Ustawa będzie zrównywała zapłodnienie komórki jajowej z dzieckiem poczętym. To jest jakiś absurd - mówiła jedna z przemawiających.

Organizatorami protestu byli: Strajk Kobiet Bydgoszcz; Ogólnopolski Strajk Kobiet; Legalna Aborcja. Bez Kompromisów; Obywatele RP w Bydgoszczy. W manifestacji udział wzięli m.in. lider Brygady Ulicznej Opozycji. Roman Godlewski i bydgoska radna Koalicji Obywatelskiej Joanna Czerska-Thomas.