Artur Szpilka i Paweł Kołodziej to polscy bokserzy, którzy nie doznali porażki na zawodowym ringu. Plany obu bokserów są takie same. Kolejne zwycięskie walki przybliżają ich do tej najważniejszej w karierze: walki o mistrzostwo świata. Bliższy osiągnięcia tego celu jest walczący w wadze junior ciężkiej Paweł Kołodziej. – Być może to będzie mój ostatni występ przed pojedynkiem o pas mistrza świata. Czekam tylko na nazwisko rywala, termin i miejsce walki – zapowiada Kołodziej. Pojutrze zmierzy się z dysponującym znakomitymi warunkami fizycznymi Cesarem Davidem Crenzem. Zdecydowanym faworytem jest Polak, który stoczył w zawodowej karierze 31 walk, wszystkie wygrał, w tym 17 przez nokaut. Droga Kołodzieja do walki o mistrzostwo świata zachwiana została przez kontuzję. Po 13-miesiecznej przerwie 32-letni Kołodziej wrócił na ring 20 kwietnia br., pokonując jednogłośnie na punkty Richarda Halla.

Artur Szpilka na zawodowy ring wkroczył z wielkim impetem 5 lat temu. On też miał przerwę w karierze. W jego przypadku były to jednak kłopoty z prawem, wynikające z nadmiernego temperamentu. Szpilka ma wiele cech, wymaganych od potencjalnego mistrza świata. Brakuje mu jednak na pewno doświadczenia. O swoim sobotnim rywalu, Amerykaninie Brianie Minto wypowiada się z kurtuazją, że “ma bardzo twardą szczękę i szuka nokautujących uderzeń niemal w każdej sytuacji”. Polak jest jednak również zdecydowanym faworytem starcia.

Dzisiaj obaj polscy bokserzy trenowali w salce Fitness Club Mega Fit przy ul. Curie-Skłodowskiej. Wyglądali na skoncentrowanych i skupionych na czekającej ich walce. Ewentualne potknięcie któregoś z nich byłoby niesamowitą sensacją. Nie zapominajmy jednak, że to jest boks w kategoriach, gdzie pojedynczy cios może zwalić z nóg największego czempiona.

Początek gali w sobotę o godz. 19.30 w “Łuczniczce” przy ul. Toruńskiej.