31 lipca 2021, czyli w drugą rocznicę śmierci Mieczysława Franaszka (1944–2019) - aktora, fotografika i podróżnika, w ostatnich latach związanego z Bydgoszczą, tutejszym Teatrem Polskim im. Hieronima Konieczki, wieloma instytucjami kultury, a szczególnie z Galerią Autorską Jana Kaji i Jacka Solińskiego – o godz.15.50, która jest godziną jego odejścia, na zabytkowym Cmentarzu Starofarnym przy ul. Grunwaldzkiej 15, odbyło się spotkanie pt. „Pośród nas”, zorganizowane w związku z odsłonięciem rzeźby nagrobnej, przedstawiającej popiersie Aktora. Autorem pracy jest artysta rzeźbiarz, Gracjan Kaja. Była to też okazja do pośmiertnego uhonorowania Mieczysława Franaszka nagrodą artystyczną Galerii Autorskiej, „Galernik Sztuki", z datą 31 lipca 2021 rok – przeznaczoną dla szczególnie wytrwałych twórców. W zdarzeniu wzięły udział, głównie, osoby tworzące środowisko Galerii, ale także przedstawiciele rodziny Aktora, najbliżsi sąsiedzi z ulicy Jasnej oraz bydgoskie media. A znaczącym dopełnieniem było spotkanie poetyckie.

 

          Uroczystość, jak zwykle, prowadził Jacek Soliński, który powitał wszystkich i podziękował osobom, które w różny sposób przyczyniły się do jej zorganizowania i powstania rzeźby nagrobnej. Są to między innymi: Halina Piechocka-Lipka (pracownik Urzędu Miasta Bydgoszczy), Mariusz Fronczyk (właściciel zakładu kamieniarskiego) i oczywiście Gracjan Kaja, autor rzeźby. Po czym nastąpiło odsłonięcie popiersia, czego dokonali, jego autor i Jerzy Lach, siostrzeniec Mieczysława Franaszka, któremu podczas tego niezwykłego spotkania towarzyszyła żona, Urszula Kremie-Lach.

          Oczom wszystkich zgromadzonych ukazało się masywne, plastyczne popiersie, przedstawiające czytającego Aktora. Widzimy go z książką w ręku. Właśnie w tej chwili oderwał wzrok od tekstu i patrzy wprost na publiczność – dokładnie tak, jak to czynił Mieczysław, interpretując teksty. Patrzy intensywnie, jakby chciał zatrzymać czas. Kończy kwestię i robi pauzę. Spogląda na nas wyraźnie skierowanym, żywym spojrzeniem, zarysowanych półplastycznie źrenic, a przez rozchylone usta, przepływa oddech. To jest jego kolejny występ.

          Ciekawym zabiegiem formalnym jest zamknięcie rzeźby z trzech stron, przez wąską ramę. Określa ona przestrzeń, a równocześnie sugeruję głębię. Można ją również interpretować jako okno, z którego wychyla się postać, albo też element teatralnej scenografii. Wokół ramy biegnie napis, będący fragmentem bardzo znanego Psalmu 23, który to – moim zdaniem – kojarzony jest z wyznaniem wiary i wierności Bogu, w najtrudniejszej sytuacji życiowej. W szczególnym cierpieniu, czy nawet w stanie zagrożenia życia: Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty Jesteś ze mną.

          Krótko po oficjalnej prezentacji rzeźby, na płycie nagrobnej pojawiła się statuetka "Galernika Sztuki", co oznaczało – po wcześniejszej, dobitnej charakterystyce znaczenia tej nagrody, która miała wartość laudacji, autorstwa Kaji i Solińskiego – że oto dokonało się jej symboliczne przyznanie przez twórców Galerii Autorskiej, Mieczysławowi Franaszkowi.

          W spotkaniu poetyckim, uwzględniając kolejność wystąpień i przedstawionych tekstów, wzięli udział: ks. Jan Sochoń, Maciej Krzyżan, Jacek Soliński, Jarosław Jakubowski, Bartłomiej Siwiec, Wiesław Trzeciakowski, Wojciech Banach, Jan Wach, Małgorzata Grajewska, Grzegorz J. Grzmot-Bilski, Krzysztof Grzechowiak, Marek Kazimierz Siwiec, Krzysztof Szymoniak, Hanna Strychalska, Wojciech Kass i Grzegorz Kalinowski. Skonstruowane ono zostało z krótkich i syntetycznych „portretów” Mieczysława, zazwyczaj poetyckich, ale były też fragmenty prozy oraz jedna prezentacja bezpośrednia, inspirowana filozofią. Całość stworzyła mozaikę wspomnień i refleksji, i – co wyjątkowo interesujące – stała się analizą sztuki aktorskiej, a także jej relacji z życiem. Prawie wszystkie te wypowiedzi powstały w okresie ciężkiej choroby i bezpośrednio po śmierci Aktora. W jego cierpieniu, były znakami wsparcia, łączonego, niejednokrotnie, z konkretnym działaniem i modlitwą, po śmierci natomiast, zaistniały jak błyski żywej pamięci. Wystąpienia tak różne, w treści i formie, zmieniające się sylwetki i twarze, inne barwy i tembry głosu –  przeplecione zostały recytacjami aktorek, Alicji Mozgi i Romy Warmus, które zaprezentowały teksty twórców nieobecnych.

          Powoli, w obecności artystów i innych uczestników uroczystości, powstawał ciekawy, wieloelementowy portret. Każdy kolejny „głos” coraz bardziej go dopełniał,  komplikował i wzbogacał. Wyczuwało się wzajemne słuchanie i pozytywne relacje. Wyraźnie narastające wzruszenie. Tym razem czas działał na naszą korzyść, zbliżał nas jeszcze bardziej do siebie, wokół grobu Mieczysława. Wskazywano na jego postać, dorobek artystyczny i zainteresowania. Specyficzną siłę jego „wyciszonej” osobowości, kulturę osobistą, znajomość świata, a także wielu dziedzin sztuki i sportu. Pojawiły się znaczące słowa „szlachectwo” i „arystokrata”, odnoszące się do sposobu bycia Aktora i wyznawanych przez niego, tradycyjnych wartości – tak w życiu jak i sztuce – którymi łagodnie emanował. Wyeksponowano podstawowe, a nie każdemu dane cechy: skromność, dobroć i pokorę. Mieczysław Franaszek jest więc ceniony – i tu mocno podkreślam czas teraźniejszy – przez wiele osób, po prostu jako człowiek, a nie tylko jako artysta. Wybrzmiewały, artystycznie przetworzone, wersy o szacunku, wdzięczności, ale też o zwykłej, ludzkiej tęsknocie. Wypowiedziane w atmosferze filozofii, poezji, czy anegdoty z życia. Nasycone nostalgią, dotknięte dowcipem. Naznaczone intensywną, trudną do opisania, obecnością Przyjaciela.

          Występujący zmieniali się sprawnie, „odgrywali” swoją małą rolę w przejęciu, skupiali uwagę tylko przez chwilę. Stawali z różnych stron popiersia Aktora, które stanowiło swoiste centrum. Byli, jak aktorzy, którzy wychodzą na scenę „do epizodu”. Rola była mała, ale ważna, bo miała wiele wyrazić i pozostać we wzajemnej pamięci. Przywołać tego, który był tu najważniejszy. Zjednoczyć obecnych we wspólnocie i wzmocnić ich wewnętrzne siły.

          Po zakończeniu, tak zwanej, części oficjalnej, pozostaliśmy na miejscu, zebrani  wokół rzeźby, przedstawiającej, czytającego dla nas, Mieczysława. Teraz właściwie czytającego dla wszystkich. Zawsze i dla każdego, kto tylko tu się pojawi. Nasze spotkanie toczyło się dalej. Powitania, rozmowy, życzliwe gesty i słowa. Refleksje na temat uroczystości. Ot, szczególny wernisaż w piękny i ciepły, zdaje się, nie mający końca, dzień.  A na płycie nagrobnej Aktora, z każdą chwilą, przybywało coraz więcej kwiatów i zapalonych zniczy. Symboli życia i pamięci.

 

          Obecność Mieczysława Franaszka w kameralnym wnętrzu Galerii Autorskiej przywołuje, z perspektywy, poeta Krzysztof Grzechowiak, w wierszu „On dał nam głos...” (Pamięci M. Franaszka, aktora). Autor utworu wypowiada się w imieniu wielu. Czyni on, z Aktora, pośrednika pomiędzy poetami, czy szerzej twórcami, a samym Bogiem. Kogoś, kto porządkuje rzeczywistość wokół i pomaga ją zrozumieć. To jego głosem wybrzmiewają ich poetyckie wersy, z prawdziwie stwórczą mocą i głębią interpretacji. Jego osobista i artystyczna energia płynie falą, jakby obejmuje całą przestrzeń, stając się źródłem siły i poczucia wartości dla samych poetów. Otwiera ich pełniej na siebie samych i własną twórczość:

  
On dał nam głos, naszym zaschniętym gardłom
porwanym strunom, zasznurowanym ustom
zesztywniałym wargom, które oniemiały
i rozwiązał węzły języka i supły
z tego arsenału bogactwa
które pomieszał chytry mistrz nienawiści
żeby pieśń dziękczynienia dla Pana obłoków
za każdy ukończony dzień
jak dym ofiarny nie trafiała
prosto do nieba z którego go posłano
na pomoc nam bełkoczącym wzniosłe strofy.
On strumień, zdrój, jasna krynica
nagle odkrywaliśmy że można inaczej
gdy panował w tych rejestrach
gdzie zawodzi pewność i głos się łamie
i zjada trema debiutanta
żądnego rzęsistych oklasków widowni
nagle słyszeliśmy siebie zdumieni
gdy otwierały się drzwi w nas, nam nieznane
przestrzenie i rozsypane powracały na firmament
gwiazdy słów i panował nad tymi słowami
dodając im blasku. Pod tym sklepieniem
piwnicznym jego obecność zapisały ściany.

 

                                                                                                                             Hanna Strychalska