Jacek Soliński ur. 1957 r. w Bydgoszczy. Grafik, malarz, publicysta, wydawca. Od 1979 roku prowadzi, wspólnie z Janem Kają, Galerię Autorską w Bydgoszczy oraz przypisane jej wydawnictwo. W latach 80. realizował projekty konceptualne i opublikował własnym sumptem, w technice linorytu, trzy książki unikatowe oraz pięć tomików prozy. Wspólnie z J. Kają opracował i wydał szereg albumów monograficznych poświęconym artystom plastykom. Autor kilkudziesięciu wystaw indywidualnych. Dokumentacja działalności Galerii Autorskiej i dokonania jej twórców eksponowane były w: Bydgoszczy, Gdańsku, Sopocie, Toruniu, Warszawie, Łodzi, Krakowie i Lublinie oraz za granicą – w: Paryżu, Rzymie i Tokio. Od 1986 r. realizuje w Galerii Autorskiej swoją coroczną urodzinową wystawę linorytów. Wydał kilkanaście własnych publikacji, w których łączy grafikę z epigramami, modlitwami, poezją i prozą. Zrealizował wiele cykli linorytów oraz cykl malarski 366 aniołów zatytułowany ?Opiekunowie czasu?.

—-

Optyka i odległości

Świadome porządkowanie siebie
jest tworzeniem sensu.
Michał Heller

Zastanawiałem się nad związkiem, jaki zachodzi pomiędzy czasem poświęconym tworzeniu linorytu i czasem, który oglądający poświęca ukończonej grafice. To dziwna zależność ?spotykających się? czasoprzestrzeni. Droga, którą podążam przez wiele dni i tygodni dla widza jest zaledwie przelotnym (może kilkunastosekundowym) przystankiem. Przez chwilę przekaz jawi się jako ?sygnał? do wejrzenia w głąb. Czy można nazwać to zaglądaniem do czyjegoś wnętrza?

W styczniu tego roku powiększyliśmy powierzchnię naszej Galerii Autorskiej. Wygląda teraz tak, jakbyśmy ?przesunęli? ścianę ekspozycyjną, przedostając się w głąb, ku nowej przestrzeni. Zdarzenie to postrzegam twórczo, w przenośni i dosłownie, bowiem ?otworzyliśmy? dla wyobraźni, tak mi się wydaje, inną perspektywę. To dla mnie ważna zmiana, wręcz metamorfoza, bo w tym miejscu ? od trzech dekad ? uczyłem się różnych znaczeń obecności. Przygotowuję tu swoje coroczne urodzinowe ekspozycje ? dzień 24 października stał się dla mnie odświętnym remanentem, podczas którego prezentuję linoryty. Rozliczam się z tego, w jaki sposób zapisałem rylcem własny czas, jak w wyobraźni próbowałem przekroczyć chwilowy układ odniesień, by zbliżyć się do tego, co ponadczasowe.

Powiększenie wnętrza Galerii Autorskiej ma znaczenie szczególne, bo stanowi swoistą metaforę moich linorytniczych zmagań. Październikowe ekspozycje postrzegam jako ?pogłębianie przestrzeni?, by?zaglądnąć dalej?. W konsekwencji staje się to ustawicznym poszukiwaniem novum ? stanem zaciekawienia. Oczywiście mój wysiłek, podejmowany systematycznie, bardziej przypomina pracę Syzyfa, niż podróż Odyseusza, ale pewnie w tej powtarzalności dokonuje się i utwierdza wewnętrzna przemiana.

Po kilkudziesięciu latach żłobienia linorytów zajęcie to stało się dla mnie czymś w rodzaju nonszalancji wobec (umownie określając) przyspieszenia współczesności. W tej pracy od początku do końca zdany jestem tylko na siebie. Zatrzymuję się na wyznaczonych przez siebie przystankach. Przemieszczam się w tempie, które mi odpowiada i sam ustalam plan podróży. Świadomie ignoruję ?wyścig z czasem?, nie chcę podlegać przyczynowo-skutkowemu szaleństwu norm cywilizacyjnych. Poczucie racjonalności uzależniłem od własnego rytmu potrzeb. Działam w jednoosobowej manufakturze. Technika rytownicza, którą się posługuję, bliższa jest minionym wiekom niż współczesności. Wynikające stąd wrażenie oddalenia sprawia, że pracując czuję się, jakbym wychylał się w inny czas. Nie oznacza to systematycznej dezercji, ani utraty ciekawości świata. Przeciwnie, przyglądam się rzeczywistości wciąż z niesłabnącym zainteresowaniem, ale z bezpiecznej odległości. Praca twórcza ma różne zalety, więc można metaforycznie powiedzieć, że posługuję się jednocześnie mikroskopem, lornetką i teleskopem. W swoim punkcie obserwacyjnym ? czyli w wyobraźni ? używam kilku soczewek, dzięki czemu, mikro i makrokosmos współistnieją z moją codziennością. Może dlatego właśnie czasami udaje mi się zobaczyć otoczenie w różnych skalach.

Jacek Soliński