16 września – tradycyjnie w czwartek - Galeria Autorska Jana Kaji i Jacka Solińskiego gościła uznanego w środowisku pisarza. Jak zwykle też umożliwiła spotkanie literatury z malarstwem. Tym razem pióro Grzegorza Grzmota-Bilskiego skrzyżowało się z pędzlem Kazimierza Drejasa, otwierając bramę rozmaitych analogii i artystycznych pokrewieństw.

Podglebie tej relacji ugruntował swoimi obserwacjami Jacek Soliński, kierując uwagę zarówno widzów, jak i słuchaczy na wspólne - dla obu artystów – odniesienia, skojarzonych oczywiście przez samych gospodarzy bydgoskiej Galerii.

Grzegorz Grzmot-Bilski na promocji tomu swoich wierszy pt. „Niebieski argonauta” pojawił się osobiście, Kazimierza Drejsa podczas wystawy prac reprezentowała córka Anna Drejas, malarka.

Jacek Soliński w krótkich słowach przedstawił sylwetkę K. Drejasa jako artysty na wskroś fascynującego, niezwykle konsekwentnego, który filtrował idee malarskie mijających dziesięcioleci przez własne, indywidualne widzenie. Wybór takich, a nie innych obrazów na ścianach Galerii to esencja 20 lat jego działalności; dzieła doskonale wyselekcjonowane spośród innych.

Drejas w swoich malarskich poszukiwaniach zaczął od abstrakcji biologicznej, nie była to zatem sztuka oderwana od rzeczywistości. Następnie rozpoczął okres, który Jacek Soliński określił „asfaltowym”, silnie egzystencjalnym, niejako pragmatycznym i konkretnym, odstającym z pozoru od „poetyczności”. Był to czas poprzedzający okres figuratywny, hiperrealny, charakterystyczny dla przełomu lat 60. i 70., którym artysta naznaczył swoje coraz bardziej „upostaciawiane” obrazy. Na przełomie lat 70. oraz 80. nastąpiło psychologiczne wejście w strukturę myślenia kobiety - kobiety, która na obrazach Drejasa jawi się jako medium wartości podstawowych.

Jacek Soliński wskazał na temat dzieł wystawionych w Galerii, jakim jest dwoistość kobiety. Każdy z nich przedstawia kobietę ze swoim sobowtórem - to realizm podszyty symbolizmem.

W rozpoznaniu inspiracji malarskich Soliński uciekł się do kontekstu filmowego, a dokładniej do Nowej Fali Francuskiej, gdzie – jak u Drejasa - hołdowano tradycji, a zarazem buntowi wobec rzeczywistości.

Według Gospodarza spotkania, Kazimierz Drejas nie tłumaczy swoich obrazów, wierzy w malarstwo jako przekaz stricte wizualny. Niemniej z pewnością nie przeszkadzało mu – jak zapewnił Soliński – dopełnienie czwartkowej wystawy wierszami Grzegorza Grzmota-Bilskiego.

Według Solińskiego, spotkanie poety i malarza nakreśliło pewną opozycję – Drejas to artysta wstrzemięźliwy w wyrazie, Grzmot-Bilski - twórca, „poetyckich przypowieści filozofii czasu minionego”. Wiersze poety to świadectwo troski o egzystencję, o rzeczywistość, poezja jest dla autora fundamentem istnienia.

Wyraz tej poezji znakomicie oddała Alicja Mozga, która po wystąpieniu przeczytała kilka wierszy z najnowszego tomiku poety pt. „Niebieski argonauta”. Były to m.in. „Poeta jako niebieski argonauta”, „Odyseusz i Penelopa”, „Pan filozof”, „Kuszenie Friedricha Nietzschego”.

Po zakończeniu pierwszej części prezentacji Grzegorz Grzmot-Bilski odniósł się do swojej twórczej drogi. Jak powiedział, utorowała ją postawa sprzeciwu wobec deprecjacji związku filozofii z poezją. Stwierdził, że zadaniem poety jest przypominać wielkie pytania z przeszłości, utrwalać nieśmiertelne słowa, sięgać do korzeni metafizycznych. Jego zdaniem kryzys rzeczywistości, odbierany przez ludzi twórczych (i nie tylko) jest wyłącznie przejściowy. Na pytanie radnej Grażyny Szabelskiej, obecnej na spotkaniu, skąd taki, a nie inny wniosek, odpowiedział, że w nadejściu Nowego Początku, którego upatruje u końca cyklu logiki paschalnej – wtedy bowiem zawsze następuje zmartwychwstanie.

Alicja Mozga przeczytała jeszcze kilka wierszy zaproszonego autora. Szczególnie wybrzmiały: „Pamięci Krzysztofa Derdowskiego”, „Narcyz”. Po zakończeniu prezentacji nadszedł czas na rozmowy i wygłaszanie opinii o twórczości obydwu artystów.

Powrócono do motywu kobiecości, który bez wątpienia stanowi dla nich punkt wspólny.

Jacek Soliński zwrócił uwagę na to, że Grzegorza Grzmota-Bilskiego fascynuje wieczna kobiecość, zaś Marek Kazimierz Siwiec, również obecny na spotkaniu dodał, iż zarówno u poety, jak i u Krzysztofa Drejasa można odczytać formułę androgyne, pragnienie odzyskania platońskiej pełni.

Następnie otwarto dyskusję o poziomie zanurzenia poety w teologii, dla Marka Kazimierza Siwca– niekiedy za wysokim, dla Jacka Solińskiego – właściwym, kształtującym określony styl autora.

”Niech Grzegorz płynie nurtem teologicznego przesłania. Dla mnie tak jest dobrze” – powiedział. Poparła go w tym Alicja Mozga, stwierdzając, że sposób pisania Grzegorza to świadectwo przejścia skomplikowanej drogi, nad którą nie trzeba się już pochylać – cierpienie dokonało się, a słowo znaczy to, co znaczy, bowiem – jak podsumował Grzegorz – „nie zawsze należy zaczynać od trzewi”.

Spotkanie zakończyło się w dobrych nastrojach, przy lampce wina, z prezentami w postaci malarskich pocztówek ze zdjęciami obrazów Kazimierza Drejasa oraz w towarzystwie wspaniałej ciemnoczekoladowej jamniczki, która prawdopodobnie weszła w stały skład bywalców kultowej galerii.

Joanna Gładykowska-Rosińska