Pośród dziesięciu zaprezentowanych podczas XII Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy kilka było interesujących i ciekawych. Najlepsze z nich to chyba: ?Morrison/Śmiercisyn?, “Firma” i ?Piąta strona świata?. Pewien zawód sprawiła, zdaje się, Katarzyna Figura, która zaprezentowała monodram ?Kalina?, którego bohaterką była legendarna aktorka i celebrytka PRL-u Kalina Jędrusik.

Podczas XII Festiwalu Prapremier objawił się nam teatr neurotyczny, poszukujący swego języka i tożsamości i jak się wydaje niepewny swoich racji oraz misji. Zapewne taka jest właśnie kondycja i prawda o polskim współczesnym teatrze. To teatr eksplozji skrajnych emocji i zwyczajnych fanaberii. To teatr nie mówiący, ale uczący się mówić. Widzowie nie otrzymują gotowego produktu, lecz są świadkami jego powstawania. Ta twórcza komitywa z widzami jest interesująca i dla publiczności frapująca. I jeśli przekracza granice pobieżności, a udało się to na przykład w spektaklu ?Klub miłośników filmu Misja?, mamy do czynienia z dziełem poruszającym i energetycznym.

Udatność całego przedsięwzięcia zepsuło natomiast to, że był to festiwal jednego i to dość skrajnego środowiska teatralnego. Sześć spektakli zrobionych zostało przez twórców związanych z lewicową ?Polityką? i lewacką ?Krytyką Polityczną?. Paweł Demirski, który zaprezentował na festiwalu ciekawą sztukę ?Firma? jest laureatem Paszportu Polityki i ulubieńcem ?Krytyki Politycznej?. To autor między innymi sztuki ?Bitwa warszawska?, z której dowiadujemy się, że podczas zmagań z Sowietami w 1920 roku Piłsudski cały czas spał, generałowie, tacy jak Rozwadowski, byli pijani.
Paweł Passini, który na festiwalu zaprezentował sztukę ?Morrison/Śmiercisyn? to także pupil i ulubieniec ?Polityki? i ?Krytyki Politycznej?, realizator między innymi sztuki ?Wanda?, a jakże, o Wandzie, co nie chciała Niemca, bo jest ksenofobiczna i głupia, a zaiste powinna chcieć Niemca, bo Niemiec, wiadomo, euro, wyższa kultura obozowa…
Forsowana przez ?Politykę? jest oczywiście także Maja Kleczewska, która zaoferowała bydgoskiej publiczności sztukę opartą na tekstach feministycznej aż do bólu Elfriede Jelinek. I dzięki tej sztuce dowiadujemy się, że każdy ojciec jest gwałcicielem. Matki zresztą też chędożą z dziećmi, bo nie masz na świecie normalnych rodzin.

Ulubieńcami ?Krytyki Politycznej? są także prezentujący swoje twórcze dokonania podczas XII Festiwalu Prapremier tacy artyści jak Dorota Ogrodzka czy Aleksandar Cirlić, o którego twórczych dokonaniach dowiadujemy się ze strony internetowej ?Krytyki Politycznej?, że zajmuje się muralami i ?specjalizuje się w miejskich akcjach partyzanckich.? No, no, partyzant!

Lewacka, jak należy, jest też Małgorzata Głuchowska, której spektakl ?Kalina? był prezentowany podczas festiwalu. To autorka forowanego przez ?Krytykę Polityczna? spektaklu ?Córeczki?. Marta Górnicka, która przedstawiła wyjątkowo chybione przedstawienie ?Requiemaszyna?, istny katalog lewackich banałów, jest po prostu autorką pisującą w ?Krytyce Politycznej?. Co za dużo, to, jak powiadają, niezdrowo. Z jednej bowiem strony ta nadreprezentatywność środowisk lewicowych podczas festiwalu dowodzi niewątpliwie ich aktywności i znaczenia we współczesnym teatrze. Z drugiej jednak strony, to niewątpliwy dowód na to, że twórcy programu festiwalu dobrali repertuar dość jednostronnie, forując ewidentnie pewien obraz współczesnego teatru. I chciałbym być dobrze zrozumiany ? Paweł Łysak oraz Paweł Sztarbowski, którzy program festiwalu opracowali, mają prawo do autorskiego programu, mają prawo nawet do programu tendencyjnego. Naszym jednak, widzów, prawem, jest także dostrzeżenie tej tendencyjności i zachowanie świadomości, że nie cały polski teatr jest lewacki jak uśmiech redaktora naczelnego ?Krytyki Politycznej?.

Niewątpliwą triumfatorką XII Festiwalu Prapremier jest w moim przekonaniu Julia Wyszyńska, nagrodzona, jak mniemam, bo nie zostało to wprost sformułowane, za krótką etiudę aktorską w spektaklu ?Podróż zimowa?. Nagroda tym cenniejsza, że aktorka nie dostała dobrego i ciekawego tekstu do zagrania. A zagranie czegoś z niczego to doprawdy sztuka nie lada. To jakby zagrać Hamleta mając za tekst książkę telefoniczną.