Niedawno opublikowaliśmy tekst, poświęcony zadziwiającej karierze zawodowej, jaka stała się udziałem Marcina Heymanna. Teraz chcemy się zająć ciekawostkami, na które natrafiliśmy, czytając jego oświadczenia majątkowe.
Marcin Heymann został w grudniu 2010 roku prezesem spółki komunalnej Leśny Park Kultury i Wypoczynku ?Myślęcinek?, więc musiał zrezygnować z prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Swoje udziały w firmie zamierzał przekazać żonie, tak przynajmniej powiedział ?Gazecie Wyborczej?.
Przyjrzyjmy się jego oświadczeniu majątkowemu, które złożył 21 stycznia 2011 w związku z objęciem funkcji prezesa Myślęcinka. W rubryce VI – Prowadzę działalność gospodarczą (należy podać formę prawną i przedmiot działalności), wpisał: Jednoosobowa działalność gospodarcza, pośrednictwo finansowe. Podał też, ile z tego tytułu zarobił. W roku 2010 osiągnął przychód w wysokości 762 tys. zł i dochód – 70 tys. zł.
Dochód nas najbardziej zainteresował. Niemała to suma, ale też nie powala na kolana. Tymczasem Marcin Heymann, udzielając wywiadów, chciał chyba uchodzić za potentata finansowego. Trzy tygodnie przed złożeniem oświadczenia majątkowego, z którego pochodzą wyżej przytoczone informacje, rozmawiał z dziennikarką ?Gazety Wyborczej?. Trudno przypuszczać, że nie miał wtedy orientacji na temat swojej sytuacji finansowej.
Anna Tarnowska zadała mu pytanie: ?Jako prezes LPKiW będzie pan zarabiał mniej niż w firmie. Dlaczego zgodził się pan na finansową degradację?? Heymann odpowiedział: ?Traktuję ożywienie Myślęcinka jako misję.? No proszę! Porzucił kwitnący interes, by za grosze harować na rzecz miejskiej spółki. Niezupełnie tak było. Jako prezes Myślęcinka zarobił Heymann w 2011 roku 110 tys. zł.
Na czym polegała prowadzona przez niego działalność gospodarcza? Kilka lat temu modna stała się w Polsce franczyza bankowa. Dotyczy ona niedużych miejscowości, w których nie opłaca się bankom otwieranie własnych oddziałów. W roku 2007 najszybciej w historii polskiej bankowości rozwijał się system franczyzowy.
Nie jest trudno otworzyć oddział partnerski. Trzeba mieć kapitał własny, od 10 do 150 tys. zł, w zależności od banku (bank PKO BP podał w ogłoszeniu, że wystarczy 10 – 20 tys. zł), lokal własny lub wynajęty i dobre chęci. Niektóre banki udzielają nawet preferencyjnych kredytów na założenie placówki partnerskiej.
Banki zachęcają do zawierania z nimi umów franczyzowych, oferując know-how, kompleksowe szkolenie i materiały reklamowe, a niektóre wyposażają nową placówkę w komputery oraz meble. Od partnera, czyli agenta bankowego, wymagają w zasadzie tylko tego, żeby był niekarany oraz żeby był przedsiębiorcą.
Marcin Heymann został więc przedsiębiorcą, rejestrując firmę BPF Heymann, która rozpoczęła działalność 28 marca 2007 roku w Nakle nad Notecią. Jej właściciel otworzył przy ul. Bydgoskiej 44 nakielski Oddział Partnerski AIG Banku. Rok później otworzył drugą tego rodzaju placówkę w Swarzędzu. A dwa lata później agent bankowy został prezesem Myślęcinka.
Dlaczego po niecałych czterech latach uznał, że lepsza jest posada prezesa w myślęcińskim parku niż samodzielna działalność? Może rozczarowały go dochody. Banki informowały, że na franczyzie można zarobić w zależności od liczby pozyskanych klientów od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Heymann zarabiał kilka. Poza tym sektor bankowy w Polsce odczuł dość szybko skutki kryzysu, który rzekomo zieloną wyspę ominął. W 2010 roku liczba zamykanych bankowych placówek partnerskich była większa od nowo otwieranych. Niektóre banki postanowiły nie przedłużać umów franczyzowych.
Zajrzeliśmy do oświadczenia majątkowego Heymanna za rok 2011. W rubryce VI czytamy: działalność zawieszona. Przychód 261 tys. zł., dochód 37 tys. zł.
Jak można czerpać dochód z zawieszonej działalności? Zajrzeliśmy do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, żeby sprawdzić wpis dotyczący firmy BPF Heymann. Działalność gospodarczą pod tą nazwą zaczął obecny prezes LPKiW 28 marca 2007 roku. Natomiast 13 maja 2011 roku zawiesił wykonywanie indywidualnej działalności gospodarczej? na okres dwóch lat, do 13 maja 2013 roku.
Dlaczego nie zakończył prowadzenia własnej firmy, tylko zawiesił działalność? Sądził, że po dwóch latach Bruski go wyrzuci? Dlaczego zawiesił działalność dopiero od maja 2011 roku, skoro prezesem spółki komunalnej został w grudniu 2010 roku? I pytanie najważniejsze. Dlaczego wypełniając oświadczenie majątkowe za rok 2012 nie napisał Heymann w rubryce VI, zgodnie z prawdą, działalność zawieszona, tylko, niezgodnie z prawdą, nie dotyczy?
Pytań zresztą nasuwa się więcej. Zawiesić działalność gospodarczą może jedynie przedsiębiorca nie zatrudniający pracowników. Heymann powiedział ?Gazecie Wyborczej?, że w placówkach w Nakle i Swarzędzu zatrudnia łącznie na etatach 9 osób. Znaleźliśmy ogłoszenie firmy BPF Heymann z sierpnia 2008 roku: Poszukiwany doradca kredytowy-kasjer do oddziału partnerskiego AIG Bank Polska S.A w Swarzędzu (min. średnie wykształcenie).
Dlaczego prezes Myślęcinka nie przekazał firmy małżonce, nie będziemy pytać. Niewykluczone, że państwo Heymannowie podpisali intercyzę. W oświadczeniu majątkowym Heymann wykazał wartą 350 tys. zł działkę budowlaną, która jednak jest własnością odrębną żony. Prezes LPKiW przyznaje się natomiast do kredytu z Eurobanku na budowę domu. Pozostało do spłacenia 500 tys. zł. Spłacony został natomiast kredyt w AIG Banku, który zaciągnął nim został prezesem Myślęcinka.