Twarzowa zieleń i czerwień
Rafał Bruski pokraśniał z radości z powodu miejskiej zieleni, która po raz kolejny przyniosła Bydgoszczy wyróżnienie. Nasze miasto znalazło się w grupie najbardziej zielonych miejscowości w Polsce. Ranking uwzględniał jedynie miasta na prawach powiatu, ale nie uwzględniał tego, co wyczyniają bydgoscy drogowcy. Remont każdej dużej ulicy w mieście związany jest z bezwzględnym rugowaniem zieleni. Wycinane są dorodne i zdrowe drzewa, a wsadzane w to miejsce rośliny drzewopodobne.
Bydgoszcz jest wyróżniana z racji zieleni, gdyż na obrzeżach miasta mamy Leśny Park (830 ha), a na trasie do Fordonu i innych dzielnic znajdują się ciągle duże obszary zalesione. Tym samych zieleń zajmuje 36% powierzchni miasta. To daje nam siódme miejsce w rankingu. Na pewno wyższe miejsce zajęłaby Bydgoszcz, gdyby brana była pod uwagę ilość wyciętych drzew w mieście. Też powód do rumieńców. Ze wstydu.
Zzieleniał prezydent ze złości, ponieważ dyrektorzy szkół chcieliby, żeby przyszkolne baseny były bogato wyposażone, a on nie ma na to kasy. Potem puknął się w czoło i oświadczył podczas sesji rady miasta: – To dla mnie nauczka, że nie trzeba pytać, czego chcecie.
Dobrze, że poszedł po rozum do głowy. W żadnym razie nie powinien pytać mieszkańców o zdanie. Mogą jeszcze pomyśleć, że są pełnoprawnymi obywatelami.
Wypadek przetestował inteligencję Inteligentnego Systemu
To był odjazdowy sprawdzian. Zderzyły się tramwaje na rondzie Jagiellonów. Ponieważ testowany jest akurat system ITS, od ręki dowiedzieliśmy się, jak działa. Totalna wtopa. Nowe informacje na tablicach świetlnych przy przystankach pojawiły się dopiero po upływie półtorej godziny.
Dwadzieścia minut po wypadku Zarząd Dróg został powiadomiony przez MZK, że doszło do wydarzenia, które zakłóciło normalny ruch tramwajowy. Wtedy do komputerów rzucili się informatycy, ale system okazał się odporny na wydarzenia nadzwyczajne. Bydgoszcz ma więc inteligentny system, który działa inteligentnie tylko wtedy, gdy nie trzeba inteligencji wykazywać.
Następstwa fałszywego zawiadamiania
Tymczasowy areszt opuścił Przemysław P. Przed miesiącem wysłał mail do biura poselskiego marszałka sejmu. Znajdowała się w nim informacja o zamiarze podłożenia bomby w celu pozbawienia życia Radosława Sikorskiego. Bomby w biurze poselskim nie znaleziono, a następnego dnia Przemysław P. zgłosił się na policję. Prokuratura postawiła mu zarzut z art. 238 kk (fałszywe zawiadomienie o przestępstwie).
Radek Sikorski kilkakrotnie fałszywie zawiadamiał opinię publiczną o wydarzeniach, które nie miały miejsca. Przemysławowi P. grozi kara od sześciu miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Wiceprzewodniczącemu PO grozi, że następne cztery lata będzie musiał spędzić w sejmie.