To bardzo intrygująca, interesująca informacja. Prezydent Bydgoszczy, jak donosi jego biuro prasowe, nadzoruje wszystkie miejskie spółki osobiście. 15, słownie piętnaście. To intrygujący zamysł, który oznacza, że albo spółki są praktycznie bez żadnego nadzoru, bo przecież prezydent ma ogrom innych obowiązków, albo prezydent zajmuje się wyłącznie spółkami i na nic innego czasu już nie ma.

Miejskie spółki winny funkcjonować ?non profit?, czyli bez wyciągania z kieszeni mieszkańców nadmiernych kwot za dokonywane na ich rzecz usługi czy dostawy. To, że w miejskiej spółce jest dywidenda (zysk dla właściciela) świadczy m.in. o zawyżeniu pobieranych opłat. Przykład ? ot choćby KPEC, które takie dywidendy ?wypracowuje? kosztem bydgoszczan. Ten ?ciepły? zysk dzielony jest na wszystkich wspólników. Pieniądze otrzymują także ci wspólnicy, których działalność przynosi stratę. Bydgoszczanie, płacąc wysokie stawki za ciepło, ?składając się? w ten sposób na dywidendę, praktycznie wspomagają budżet Koronowa, Nakła czy Solca Kujawskiego.

Jest jeszcze jeden istotny spółkowy element. Prezydencka gwardia. Elita ? członkowie Rad Nadzorczych. Każda spółka taką Radę ma. W dyspozycji prezydenta jest 40 miejsc i do podziału przez prezydenta między członków Rad Nadzorczych 1 milion 280 tysięcy złotych rocznie. Podział pieniędzy poza budżetem miasta. Te ?etaty? to bowiem koszt spółek, a na pokrycie tych kosztów składają się mieszkańcy.

Wynagrodzenie brutto dla przewodniczącego Rady w MWiK, ADM, MZK, ProNaturze, Bydgoskim Parku Przemysłowo-Technologicznym, KPEC-u to nieco ponad 4000 złotych miesięcznie. Na konto każdego członka rady w/w spółek wpływa co miesiąc nieco ponad 3600 złotych. W pozostałych spółkach wynagrodzenie oscyluje w okolicach 2000 złotych miesięcznie. To nie są zarobki za codzienne wykonywanie obowiązków. Posiedzenia Rad Nadzorczych mają miejsce maksymalnie raz w miesiącu. Swego rodzaju rekordzistą w długości wykonywania funkcji przewodniczącego Rady Nadzorczej jest przedstawiciel prezydenta najpierw w ADM, a potem w MWiK. Zarobił łącznie w ciągu 12 lat około 400 tysięcy złotych. Pytanie, jakiej partii jest przedstawicielem, jest pytaniem retorycznym.

Czy może budzić zdziwienie, dlaczego prezydent nadzoruje osobiście wszystkie miejskie spółki. Ma do dyspozycji wierną, wybraną przez siebie i finansowaną swoją gwardię i istotny poprzez gwardzistów mocny instrument oddziaływania na wszelkie miejskie sprawy.