Debatę, która odbyła się w Teatrze Polskim w Bydgoszczy w piątek, 17 kwietnia, anonsował zastępca dyrektora teatru, Bartosz Frąckowiak jako rozmowę ?Od i do liberalizmu?. Miała ona być jednocześnie promocją książki profesora Szahaja o ciekawym tytule ?Kapitalizm drobnego druku?.

Andrzej Szahaj wyjaśnił, że tytuł jego książki nawiązuje do ?drobnego druku? umów bankowych, w których dopisuje się niekorzystne dla klientów klauzule właśnie drobnym drukiem. Profesor mówił, że czuje się w Polsce jak ktoś, kogo nieustannie próbuje się oszukać i wystawić do wiatru. Polska bowiem wybrała drogę kapitalizmu nieetycznego, wrogiego ludziom i zawierającego mechanizmy samozniszczenia. W 1989 roku Polacy zdecydowali się na przyjęcie kapitalizmu anglosaskiego ? agresywnego i antyspołecznego. Po latach jego praktykowania mamy zatomizowane społeczeństwo oraz oszustwo jako normę relacji międzyludzkich. – Polakom przez lata wmawiano, że nie ma alternatywy dla takiego neoliberalizmu ? mówił Szahaj. – A mnie się ten polski kapitalizm nie podoba.

Profesor zwrócił uwagę na to, że realizowany w Polsce neoliberalizm sprzyja patologiom i przestępczości gospodarczej. Eliminowanie państwa z procesów gospodarczych i społecznych jest zarzewiem społecznych patologii. Nikt w Polsce nie podjął dyskusji o tym, jakiego kapitalizmu chcemy, a kapitalizmów jest na świecie wiele: anglosaski, skandynawski, niemiecko-austriacki, azjatycki itd.

Podążanie Polski i Europy dziś szlakiem kapitalizmu anglosaskiego doprowadzi współczesne kraje Zachodu do kolejnych kryzysów i katastrof finansowych groźniejszych od tych, które się nam przytrafiły w 2008 roku. Wiara w samoregulujący się rynek jest zdaniem profesora złudzeniem i intelektualną łatwizną. Powierzenie życia społecznego, kulturowego i duchowego ludzi wyłącznie prawom ekonomii jest wręcz barbarzyństwem wobec cywilizacji i ambicji współczesnej Europy i Polski. Nasz kraj u zarania niepodległości uległ presji wielkich instytucji międzynarodowych, które narzuciły Polsce model zdehumanizowanego kapitalizmu anglosaskiego. Zaowocowało to daleko posuniętą atomizacją społeczeństwa. Polacy nie czują dziś wspólnoty, więzi między ludźmi i pokoleniami. Kapitalizm anglosaski wywołał zachowania ? ratuj się kto może!
Zdaniem Szahaja doszło do niesłychanego w dziejach Polski wyobcowania ludzi, samotności wobec kapitału i wspólnoty. Staliśmy się społeczeństwem ludzi opuszczonych w świecie globalnych procesów. Wiara w to, że im mniej państwa, tym lepiej, w opinii Szahaja, zaowocowała dzikim kapitalizmem.

Polska powinna zredefiniować swoje cele cywilizacyjne. Państwo powinno powrócić do realizacji celów wspólnotowych i pomyślności ludzi we wspólnocie. Drogą do tego winien być, zdaniem profesora, świadomy wybór modelu kapitalizmu, który Polacy by zaakceptowali. W jego opinii powinniśmy uważnie przyjrzeć się kapitalizmowi skandynawskiemu, który osiąga najwyższe wskaźniki powodzenia i dostatku obywateli. Szahaj porównywał: w krajach skandynawskich umowy śmieciowe stanowią 7% wszystkich umów o pracę, a w Polsce kapitalizmu anglosaskiego aż 27%; w krajach skandynawskich państwo nie uchyla się od prowadzenia polityki przemysłowej, regulacji konkurencyjności i zabezpieczania praw pracowniczych. W Polsce natomiast ludzie zostali przez państwo opuszczeni i zdani na często nieuczciwą konkurencję.
Zdaniem Szahaja Polska bezmyślnie i arefleksyjnie przyjęła model konsumpcji indywidualnej jako mechanizm ekonomiczny, a nawet więcej ? mechanizm szczęśliwości ludzi. Rezultat mamy taki, że w Polsce mamy najwięcej samochodów przypadających na jednego mieszkańca w Europie, a doprawdy społeczeństwem ludzi szczęśliwych nie jesteśmy.

Państwo polskie zawiodło w budowie kapitalizmu, twierdził profesor. Proces transformacji kosztował 5 milionów miejsc pracy i zaowocował alienacją ludzi i zawodów. Zwycięska w boju z komunistami, robotnicza ?Solidarność? wystrychnięta została na przysłowiowego dudka. Robotnicy domagający się kapitalizmu ?z ludzką twarzą? określeni zostali jako homo sovieticus. Tymczasem racja była po ich stronie. Kapitalizm nie musi być niszczeniem i wyzyskiem, ale realizacją wspólnych celów.

Profesor wywodził, że w procesie transformacji zawiodło wiele instytucji życia publicznego. Zamiast społeczeństwa obywatelskiego, reprezentowanego przez liczne stowarzyszenia i fundacje powstało społeczeństwo klientystyczne, zdane na widzi mi się państwa i państwowych grantów. Zamiast wolnych mediów mamy media skorumpowane przez kapitał. I w rezultacie relacje międzyludzkie stały się nieetyczne ? słowem kapitalizm drobnego druku, w którym oszustwo jest normą postępowania.

Odpowiadając na pytania uczestników debaty Szahaj skrytykował koncepcje wolnorynkowe polskiej prawicy. Powiedział, że politycy tacy jak Janusz Korwin-Mikke odwołują się do socjaldarwinizmu – czyli niech przetrwają najsilniejsi, a najsłabsi (proszę wybaczyć) ? niech zdechną. Taką koncepcje życia społecznego i cywilizacji Zachodu, profesor odbiegając nieco od wyważonego tonu swej prelekcji nazwał ? wstrętną.

Zapytany o rolę kultury i teatru w propagowaniu debaty o polskim kapitalizmie, Szahaj ostrożnie powiedział, że teatr jest oczywiście uwikłany w spory polityczne, ale twórcy powinni być wierni misji teatru, a nie politycznym przesłaniom (Czego szczerze życzę twórcom Teatru Polskiego w Bydgoszczy).

Ciekawie dywagował Szahaj na temat związków kapitalizmu z religią. Zwrócił uwagę na to, że kapitalizm był zrazu projektem etycznym. Takim widzieli kapitalizm tacy legendarni liberałowie jak John Stuart Mill.
Kapitalizm, zdaniem Szahaja, nie jest skonfliktowany z zasadniczymi nurtami myślenia religijnego ? zarówno protestanckiego jak i katolickiego. Najkrócej mówiąc ? Bóg nie nakazuje być nieuczciwym, ale też nie zabrania ?czynienia sobie ziemi poddaną?.

Szahaj kończył swoje, przyznaję, w moim odczuciu błyskotliwe wystąpienie apelem o to, żeby Polacy zaczęli wreszcie rozmawiać o swoim kapitalizmie, swoim powodzeniu i współżyciu. Najgorsze co się Polakom dotąd przydarzyło, przez ostatnich 25 lat niepodległości, jest to, że takiej rozmowy, jakiego kapitalizmu, jakiej ojczyzny chcemy, nie było. A pora najwyższa, bowiem bez takiej rozmowy czekają nas społeczne i etyczne, katastrofy.