Profesor Andrzej Zybertowicz, kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego, zaprosił do Bydgoszczy profesora Piotra Glińskiego. Znakomitego socjologa i pamiętnego kandydata PiS na premiera rządu technicznego. Prawie 200 bydgoszczan wysłuchało ciekawego i błyskotliwego wykładu profesora Glińskiego zatytułowanego: ?Jaka Polska? Zdrada elit. Szanse rozwoju?.

Profesor Piotr Gliński rozpoczął swoje wstąpienie dalece odstępując od głównego tematu swojego wykładu, a mianowicie opowieści o zdradzie elit intelektualnych i politycznych po 1989 roku. Zaczął od krótkiej podroży sentymentalnej. Otóż okazuje się, że jako młody, początkujący socjolog przez kilka lat prowadził terenowe badania w Bydgoszczy. Były to lata 1978 ? 1980. Badania obejmowały dwie grupy społeczne: rodziny rzemieślnicze i rodziny robotnicze. Zapewne sporo przyjemności i satysfakcji przyniosły bydgoskiej publiczności wspomnienia o naszym mieście, którego już nie ma. Zabawne było na przykład wspomnienie profesora o bydgoszczanach, którzy na przystankach komunikacji miejskiej wykazywali się nadzwyczajną uprzejmością i kulturą… tworząc spontanicznie kolejki. – Tego w Warszawie nie było ? wspominał Piotr Gliński.

Po tych sentymentalnych wspomnieniach profesor przeszedł do zasadniczego tematu swego wystąpienia ? ?Jaka Polska? Zdrada elit. Szanse rozwoju?. Uczony stwierdził, że badania wielu polskich socjologów wskazują na olbrzymie połacie nieprawidłowości a nawet niegodziwości w życiu publicznym. Wywołuje to u badaczy frustrację. Chcieliby oni, żeby polskie sprawy potoczyły się korzystniej i racjonalniej. Tymczasem ich badania i wnioski wynikające z tych badań są ignorowane przez elity. Grzechem pierworodnym polskich elit jest to, że między nimi a zwykłymi obywatelami brak komunikacji. Mamy za to napięcie i zjawisko, które profesor określił jako relacje asymetryczne. Dochodzi tu do potężnych zakłóceń w wymianie informacji i celów. Celem bowiem współczesnej polskiej elity, tak jak to bywało na przykład w II RP, nie jest powodzenie kraju, dostatek materialny i duchowy społeczeństwa, lecz samorealizacja tychże elit. Nie mamy tu więc do czynienia z intelektualnym i politycznym przywództwem, lecz z manipulowaniem ludźmi i wręcz pasożytowaniem na podległych elitom masach społecznych.

Polskie elity po 1989 roku nie utworzyły się na zasadzie konkurencji wartości, dokonań i służebności wobec społeczeństwa. Do elit awansowali ludzie mizerni, nie mający, jak w dojrzałych demokracjach, legitymacji intelektualnej czy moralnej do przewodzenia innym. Dotyczy to, zdaniem profesora, wszystkich środowisk tworzących elitę: polityków, urzędników, dziennikarzy. I tak, mamy sytuację, w której elitę nie tworzą ludzie, którzy wiedzą, rozumieją i posiedli więcej umiejętności niż inni. I to stanowi o mizerii polskiej elity. Niewątpliwą skazą ciążącą na ukształtowaniu się elit III RP było to, że tworzyli ją w znacznej mierze, na zasadach uzurpacji i często łamiąc prawo ludzie komunistycznej nomenklatury. Odcisnęli oni swoje piętno na kształtowaniu się przywództwa w Polsce. Przywództwa koślawego i skażonego mentalnością partyjnych aparatczyków.

Profesor błyskotliwie i przekonywająco mówił uleganiu polskich elit, jak nadmieniliśmy, jakościowo lichych, modnym, a jałowym tendencjom współczesnej kultury. Podstawową właściwością współczesnej kultury jest bowiem, wywodził profesor, ogarniająca wszystkie dziedziny życia manipulacja. Polskiej elity nie gorszy manipulacja w reklamie, kampaniach medialnych, zachowaniach polityków. Przeciwnie, elita ustanowiła swoją pozycję i utrwala ją każdego dnia właśnie metodami manipulacyjnymi. Ze społeczeństwem elity komunikują się językiem dominacji i wpływu. Mamy do czynienia ze swoistą nowomową potwierdzającą władztwo elity, natomiast nie rozwiązującą społecznych problemów. Elity bowiem, takie jakie są aktualnie, muszą potwierdzać swoje przywództwo poprzez manipulację, bowiem manipulacja ukrywa ich mizerię intelektualną i kompetencyjną. Najkrócej mówiąc, elity, które nie potrafią i nie chcą pozytywnych zmian w kraju, oferują społeczeństwu nowomowę jako substytut zdrowego życia społecznego. I to stąd, zamiast rzeczywistości w życiu społecznym, mamy medialną i polityczną symulację. Zadziwiające jest podobieństwo takiego funkcjonowania współczesnych elit z elitami komunistycznymi, które również zastępowały rzeczywistość stosownym o niej mówieniem i znaczną pogardą dla tych, do których się mówi. Współczesne elity czują się, zdaniem profesora, w świecie manipulacji jak przysłowiowe ryby w wodzie. Elita ta nie rozwiązuje problemów Polaków, lecz doskonali swoją nowomowę.

Zarówno profesor Gliński, jak i prowadzący spotkanie profesor Andrzej Zybertowicz mówili też o niezwykle frapującym zjawisku infantylizacji polskich elit. Otóż infantylizacja ta polega na nieprzyjmowaniu do wiadomości powagi problemów społecznych. Zdziecinniałe elity nie obcują z prawdziwą śmiercią ludzi nie przyjętych do szpitala, niesprawiedliwością polskich sądów, czy bezpieczeństwem kraju. Zdziecinniałe elity bawią się gadżetami rzeczywistości. To istne dzieci postmodernizmu i jak to określił Milan Kundera ? nieznośnej lekkości bytu. Zdziecinnienie elit polega też na tym, że nie ma w ich horyzoncie działań prawdziwych, ciążących problemów. Rzeczywistość wyparowuje i staje się krótkoterminowym dowcipem społecznych liderów. Owa infantylizacja, zdaniem profesora Glińskiego, udziela się także społeczeństwu. Dochodzi do zainfekowania społeczeństwa infantylizacją. Świat infantylny, nie zakorzeniony w wartościach i przekonaniach, wydaje się wielu ludziom atrakcyjny, bowiem w istocie jest łatwiejszy i przyjemniejszy niż świat wartości, który trzeba potwierdzać na przykład godziwym życiem.

Piotr Gliński zarzucił polskim elitom świadomą zdradę ideałów dawnej ?Solidarności? i wcześniejszych nadziei opozycyjnych na społeczeństwo demokratyczne i obywatelskie. W 1989 roku zaniechano budowy społeczeństwa obywatelskiego, choć wiele o nim mówiono. Nie umożliwiono, nie zachęcono Polaków do oddolnego tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. Przeciwnie, uzurpatorskie elity uznały, że są mądrzejsze od społeczeństwa i co ważniejsze ? ze społeczeństwem władzą się nie podzielą. Obietnice budowy społeczeństwa obywatelskiego legły w gruzach. Elity bowiem, zarówno te postsolidarnościowe, jak i postkomunistyczne, zdawały sobie sprawę z tego, że społeczeństwo obywatelskie szybko wykreuje własne elity, wyrastające nie z rzeczywistości manipulacji i nowomowy współczesnej władzy, ale z świata wartości, solidaryzmu społecznego, dystrybucji kreatywności. Takie obywatelskie kreowanie elit było oczywiście śmiertelnym niebezpieczeństwem dla elit wykreowanych przy okrągłym stole i w pierwszych latach kapitalizmu politycznego. Chcąc zachować status quo elity postpeerelowskie odrzuciły projekt społeczeństwa obywatelskiego. I na tym, zdaniem profesora Glińskiego, polega ich fundamentalna zdrada. Wieloletnie zmagania Polaków z komunistyczną opresją miał zakończyć się społeczeństwem obywatelskim, a zakończyły się krainą manipulacji elit postkomunistycznych. Dziś, rzecz jasna, wspomożonych przez ludzi koniunkturalnych i orientujących się na osobiste powodzenie.

Taki brak społeczeństwa obywatelskiego, społeczeństwa będącego dobrze zorganizowanym suwerenem dla elit, powoduje to, że żyjemy dziś w Polsce lobbystycznej. Elity polityczne, urzędnicze, dziennikarskie realizują cele potężnych grup lobbystycznych, bo od nich zależą i one nadają im priorytetowy status. Istotne procesy ekonomiczne, polityczne i kulturowe odbywają się z pominięciem społeczeństwa, którego jako zorganizowanej i mobilnej struktury nie ma. Rządzenie w takiej rzeczywistości stało się jedynie grą lobbystów ? krajowych i zagranicznych. Rząd dziś abdykował z obszarów tradycyjnie obejmowanych zainteresowaniem rządów na całym świecie ? bezpieczeństwo, zdrowie, edukacja. – Państwo abdykuje z odpowiedzialności za funkcjonowanie społeczeństwa ? mówił profesor Gliński. – A z drugiej strony jest niezwykle aktywne w miejscach, instytucjach, które mają manipulować. To jest oczywiście postawienie spraw na głowie.

Obraz zdrady elit dopełnia zjawisko rządzenia, które profesor określił jako ?demokrację ad hoc?. Na czym ona polega? Profesor opowiada o niej tak: – _Wyskakuje pan premier po jakimś wypadku, w którym zginęło wiele osób i opowiada, co to on nie zrobi. Potem jak pedofili będzie kastrował (?) I tak dzień w dzień. Tydzień w tydzień. Mamy do czynienia z demokracją ad hoc. To jest coś niewiarygodnego, że można tak rządzić czterdziestomilionowym krajem.

W czym nadzieja? Otóż profesor Gliński uważa, że Polacy mogą zbudować przyjazne i spełniające oczekiwania państwo. Przede wszystkim należy dążyć do izolowania wpływów grup interesów, owych lobbystów na życie społeczne. Instytucje mają być społeczne, a nie powinny być narzędziami przemocy małych grup interesów nad dobrem wspólnym. Zarządzanie w Polsce sprawami państwowymi powinno opierać się na indywidualnej odpowiedzialności, a nie ginąć w braku autorstwa i sprawstwa. Trzeba też wprowadzić społeczny nadzór nad poczynaniami elit, czyli powinno zostać zbudowane wreszcie społeczeństwo obywatelskie ? podmiotowe i z mocą wpływania na decyzje elit.