Kilkaset osób manifestowało w piątek, 21 lipca,  na placu przed pomnikiem Króla Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy przeciw zmianom w polskim sądownictwie dokonywanym przez parlament. Hasła i apele podjęte podczas zgromadzenia musiały zdumieć niejednego obserwatora dotychczasowych protestów organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji i polityków opozycji.

 

- Jak Titanic tonął, to niektórzy jeszcze tańczyli. Z niektórymi Polakami jest podobnie. Chodzą ulicą, uśmiechają się, nie wiedzą, co się dzieje. A sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna. To co się dzieje, to jest historia, która toczy się na naszych oczach, której jesteśmy świadkami. Walczymy o wolność i demokrację, o trójpodział władzy, o godne życie dla siebie, swoich dzieci, wnuków i kolejnych pokoleń Polaków - powiedziała pierwsza z przemawiających na wiecu w Bydgoszczy zorganizowanym przeciw zmianom dokonywanym przez rząd w polskim wymiarze sprawiedliwości. Stwierdziła, że propozycje zmian w sądownictwie są odrzuceniem wartości reprezentowanych przez Europę zachodnią i wpychaniem Polski w ramiona Rosji. Zaprzeczyła, by miały one coś wspólnego z dekomunizacją. - PiS dekomunizację powinien rozpocząć od własnych szeregów - stwierdziła. Na poparcie tej tezy przypomniała dwie postaci, członków PZPR do czasu rozwiązania tej partii, którzy odgrywali, bądź odgrywają obecnie ważne role w Prawie i Sprawiedliwości: Andrzeja Kryże, wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS w latach 2005-2007 i Stanisława Piotrowicza, obecnego przewodniczącego sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. - Piotrowicz to twarz demontażu Trybunału Konstytucyjnego. Oni dekomunizaują sądy? Zacząć powinni od własnych szeregów - stwierdziła i zainicjowała skandowanie hasła: "Precz z komuną!".

Adwokat Maciej Bukowiński uchwalone przez sejm ustawy uznał za haniebne i niekonstytucyjne. - Trzy ustawy niszczą wolność sądów - stwierdził adw. Bukowiński, a następnie zakres ich niszczycielskiego wpływu rozciągnął na dziedzictwo walki Polaków o wolność. - Niszczą dziedzictwo Poznańskiego Czerwca, odrzucają dziedzictwo studentów pałowanych w Marcu 1968 roku, poległych stoczniowców w 1970 roku, robotników Radomia z 76 roku i Sierpnia 1980 roku - wyliczał adw. Bukowiński. W paśmie niszczenia na końcu znalazła się Konstytucja RP uchwalona w 1997 roku. - Jeżeli do tych wartości odwrócimy się plecami, jeśli do tego dziedzictwa odwrócimy się plecami, to na horyzoncie będziemy widzieli tylko Białoruś, a dalej Putinowską Rosję - podsumował Bukowiński. Zgromadzeni odpowiedzieli gromkimi okrzykami: "Obalimy dyktaturę! Zwyciężymy"

Poseł Michał Stasiński  zdał zgromadzonym relację z protestów, których był uczestnikiem w Warszawie. Stwierdził, że natchnęły go "nadzieją i pewnością, że zwyciężymy". Parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej zaprzeczył, by zmiany proponowane przez rząd mają na celu oddanie wymiaru sprawiedliwości obywatelom. Jest wręcz przeciwnie, doprowadzą one do tego, że wymiar sprawiedliwości oddany zostanie Zbigniewowi Ziobrze. Zgromadzeni  przypomnienie nazwiska ministra sprawiedliwości skwitowali okrzykami: "Będziesz siedział!". Michał Stasiński wyczytał nazwiska bydgoskich posłów PiS, którzy głosowali za przyjęciem ustaw zaproponowanych przez min. Ziobrę: Tomasza Latosa, Łukasza Schreibera, Ewę Kozanecką, Bartosza Kownackiego i Piotra Króla. Zgromadzeni zareagowali na odczytaną listę okrzykami: "Precz z komuną" i "Precz z Kaczorem!".

Michał Stasiński zaapelował o zjednoczenie opozycji przed wyborami samorządowymi. Posłowi zaimponowało angażowanie się młodych ludzi, którzy protestowali w Warszawie i byli brutalnie traktowani przez policję. Te wypadki porównał ze swoim udziałem w manifestacjach antyrządowych w latach 80. minionego wieku, gdy sam był młodym. - W 1983 roku brałem udział w manifestacji pod bazyliką św. Wincentego à Paulo, kiedy nas ZOMO rozganiało - mówił poseł i przypomniał również swój udział w pielgrzymce razem z Janem Rulewskim do Gdańska w czasie pobytu Jana Pawła II w Polsce i spotkaniu z Jackiem Kuroniem i Jackiem Federowiczem w kaplicy Św. Krzyża w Warszawie w 1984 roku. - Teraz młodzi przeżywają to samo - skomentował poseł Stasiński.

Prezydent Rafał Bruski też oświadczył, że - "jak zobaczył to, co się dzieje w Polsce" - nadzieja wróciła. Prezydent Bydgoszczy zaapelował o przychodzenie na kolejne manifestacje, ponieważ interesuje się nimi cały świat, nawet USA. Zdaniem prezydenta Bydgoszczy należy wywierać presję na polityków koalicji rządowej. Nawiązał do przytoczonej przez posła Stasińskiego listy posłów, którzy głosowali za zmianami w wymiarze sprawiedliwości. - Posłowie koalicji rządowej mają złamane kręgosłupy, dlatego tak głosują - tłumaczył Bruski i zaproponował taktykę, jaką należałoby zastosować wobec posłów PiS. - Musimy wywierać na nich presję w codziennych sytuacjach i ostracyzm. Nie zapraszać ich na spotkania. Mamy wiele sposobów na to, by oni się źle czuli wśród mieszkańców Bydgoszczy i nie tylko. Nie chcę z nimi siedzieć przy stole, nie siedzę. Nie chcę siedzieć w operze, pójdę trochę dalej. Niech siedzą sami, niech wszyscy ich widzą. To możemy robić - radził prezydent Bydgoszczy i z wiarę stwierdził: - Ten mur pęka powoli, bo kilka osób już pęka. To są tylko ludzie - stwierdził Rafał Bruski, wskazując na odmienne głosowania kilku posłów i jednego senatora PiS. Zgromadzeni odpowiedzieli gromkim: "Zwyciężymy!"

Dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Bydgoszczy  Michał Rościszewski wyraził nadzieję, że prezydent Andrzej Duda zawetuje trzy ustawy zmieniające organizację wymiaru sprawiedliwości. - Prezydium Krajowej Rady Radców Prawnych wystąpiło do prezydenta o niepodpisywanie i zawetowanie ustaw - poinformował Rościszewski.

Były redaktor naczelny Gazety Wyborczej w Bydgoszczy Józef Herold zwrócił się do młodych uczestników demonstracji. - To wy, ludzi 20-, 30-, 40-letni odbijecie Polskę, odbijecie Polskę z rąk szaleńców. Wszyscy na was liczymy! - mówił Herold i zauważył, że każde pokolenie ma swoją rewolucję. - Moje pokolenie wygrało swoją rewolucję, ale potem nie przypilnowaliśmy wolności. Dzisiaj stajemy tutaj, bo tej wolności nie pilnowaliśmy - przyznał Herold i zaapelował o zwycięstwo w następnych wyborach. Józef Herold wskazał też, że Bydgoszcz miała w piątek swojego bohatera. - Tym bohaterem jest Jan Rulewski - stwierdził, nawiązując do wystąpienia senatora PO w stroju więźnia zakładu karnego podczas senackiej debaty nad ustawą zmieniającą ustrój Sądu Najwyższego. Następnie założyciel oddziału Gazety Wyborczej w Bydgoszczy zaapelował o włączenie się hierarchów Kościoła katolickiego do polityki. - Jestem katolikiem, ale nie mogę zgodzić się z tym, że Kościół, do którego należę, jego hierarchowie, milczy! - stwierdził Herold, a konstatacja ta wywołała okrzyki zgromadzonych: "Hańba!". Józef Herold stwierdził, że 200 metrów od miejsca wiecu siedzibę ma ordynariusz bydgoski. - Księże biskupie, przyjdź tutaj i powiedz: tak albo nie.Kto ma rację? Nie mów w niedzielę na sumie, dla kilkudziesięciu wiernych, że Polsce potrzebny jest pokój, porozumienie, zrozumienie. Tak, to wszystko jest Polsce potrzebne, ale powiedz, kto to sprzeniewierzył - nalegał Herold, a zgromadzeni skwitowali apel okrzykami: "Zaprosić go na jutro! Zapraszamy!" Zachęcony akceptacją Józef Herold kontynuował apel do hierarchów Kościoła. - 70 kilometrów stąd, na stolicy metropolitalnej w Gnieźnie jest nasz człowiek, można tak powiedzieć, ten, który został tu wychowany, Prymas Polski, Grzegorz Polak... Wojciech Polak, przepraszam, wiecie, ten Wojciech Polak - przypomniał sobie personalia arcybiskupa gnieźnieńskiego Józef Herold. Następnie konfrontując postawę obecnego prymasa Polski z Prymasem Tysiąclecia Stefanem Wyszyńskim zaapelował po raz kolejny: - Prymasie! Miej odwagę jak Stefan Wyszyński powiedzieć: Non possumus! Zgromadzeni podchwycili wezwanie skandowaniem: "Miej odwagę!"

Józef Herold ostatni apel skierował do posłów PiS Tomasza Latosa, Łukasza Schreibera i Piotra Króla. - Miejcie odwagę i przyjdźcie pokazać swoje twarze. Wygramy, bo nas jest, po prostu, więcej! - zakończył wystąpienie Józef Herold. Podniosło ono tak wysoko atmosferę wiecu, że zgromadzeni odśpiewali jedną zwrotkę "Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy".

Konkretne pomysły, co dalej robić, przedstawił konsul honorowy Republiki Federalnej Niemiec w Bydgoszczy, radca prawny dr Jarosław Kuropatwiński. - Premier Szydło powiedziała wczoraj w telewizji, że ona nie da się zastraszyć. To znaczy, że ona się boi. Jeżeli ona się boi, to znaczy robimy coś dobrego! - stwierdził dr Kuropatwiński i dodając, że nie wierzy w veto prezydenta zaproponował wzięcie pod uwagę następujących działań: domaganie się rozpisania referendum w sprawie niezawisłości sądów, stworzenie listy hańby - tych, którzy sprzeniewierzyli się wolnej Polsce. Dr Kuropatwiński wskazał, że rząd korumpuje część społeczeństwa pieniędzmi z podatków. - To są nasze pieniądze. Oni powinni wiedzieć, że jeżeli sprzeniewierzą Polskę, to możemy się uciec do takiego nieposłuszeństwa obywatelskiego, że będziemy wpłacać nasze podatki do samorządów na konta powiernicze i niech Konwent Miast Polskich negocjuje z rządem, że jeśli Sąd Najwyższy będzie wolny, to przekaże im środki. Oni muszą wiedzieć, że takie pomysły mogą się pojawić - stwierdził i dodał, że w obronie Sądu Najwyższego należałoby pomyśleć o strajku solidarnościowym sędziów w całej Polsce. 

Z własną frustracją podzielił się Jerzy Oleszczuk z koronowskiego KOD-u. - Co nas tutaj sprowadza? Uważam, że jesteśmy wściekli - wściekli na kpiny z naszej inteligencji, wściekli na deprecjonowanie autorytetów... - wyliczał Oleszczuk, a zgromadzeni podchwycili nowe hasło, skandując: "Jesteśmy wściekli!".

Po rozładowaniu frustracji prowadzący zgromadzenie zaapelował do uczestników o zgłaszanie się wolontariuszy do powstajacego ruchu społecznego, który rodzi się na protestach. Jego organizatorzy najbardziej liczą na akces informatyków i plastyków oraz kolporterów ulotek. Ten apel spotkał się z gremialnym: "Pomożemy!"

Na koniec głos zabrała Małgorzata Szalecka z Warszawy. - Mamy prawo i obowiązek gromadzić się i mówić rządowi "Nie zgadzamy się" - stwierdziła i dodała: - Jarosław Kaczyński boi się trzech rzeczy.  Boi się prawdy o faktycznych przyczynach katastrofy smoleńskiej, boi się prawdy o poglądach swojego brata, boi się prawdy, co my o nich myślimy. Jarosław Kaczyński boi się ponadto tłumu, boi się ludzi, boi się nas. Podobno boi się również kobiet. Przychodząc, gromadząc się tutaj, dajemy mu to w jednym pakiecie. Wiec zakończył się skandowaniem: "Niech się boi! Wolne sądy i poglądy!"