Szynka wyborcza w postaci czterech miliardów

Prezydent Bydgoszczy jest często krytykowany za nieumiejętność pozyskiwania środków unijnych. Aby na jego przykładzie konkurenci polityczni nie mogli obśmiewać nieudolności PO w trakcie zbliżającej się kampanii wyborczej, zastosował ucieczkę do przodu. Ogłosił na konferencji prasowej, że co prawda w minionych ośmiu latach miasto uzyskało tylko 1 mld zł z funduszy europejskich, ale w następnych ośmiu latach zamierza uzyskać wielokrotnie więcej. Dowodem na istnienie takiego zamiaru jest 161 przygotowanych projektów na łączną kwotę 4,3 mld zł.

4,3 mld to faktycznie kilka razy więcej niż jeden miliard. Jest czym się chwalić? Niestety, nie mamy do czynienia z rzeczywistym sukcesem, ale jedynie zapowiadanym. Z tych 161 projektów 128 jest na razie w fazie koncepcyjnej, z czego 112 dość mglistej. Poza tym złożenie projektu nie jest równoznaczne z przyznaniem środków. Ekipa marszałka Całbeckiego zadecyduje, czy coś Bydgoszczy dać i na co dać. Na razie możemy być absolutnie pewni otrzymania 320 mln zł, bo to wynika z podpisanego już kontraktu terytorialnego.

Początek kampanii posła Olszewskiego

Paweł Olszewski nie może Bydgoszczy żadnych pieniędzy obiecać, bo jest jedynie pełnomocnikiem rządu ds. regulacji i harmonizacji obszaru bezpieczeństwa transportu i ruchu drogowego. Dla niego zresztą ważniejsza jest chyba chęć pokazania, że nie stworzono dla niego w ministerstwie zwyczajnej synekury, służącej wyłącznie zapewnieniu mu wysokiej odprawy po utracie władzy przez PO. Chce po prostu udowodnić, że coś robi.

W minionym tygodniu pan pełnomocnik zaprezentował część programu poprawienia bezpieczeństwa ruchu drogowego. Trzeba znaleźć źle oznakowane drogi i ulice! W całym kraju. Ponieważ prezydent Bruski coś niecoś posłowi Olszewskiemu zawdzięcza, może mu się teraz odwdzięczyć poprzez pilotażową weryfikację znaków drogowych w naszym mieście. Zdobyte w ten sposób doświadczenia przydadzą się w przeprowadzeniu akcji krajowej.

Można też skorzystać z doświadczeń z przeszłości. Mam na myśli Inspekcję Robotniczo-Chłopską. Złożone z obywateli trójki IRCh-y tropiły w latach 80. spekulantów, no to w III RP mogą tropić źle umieszczone znaki drogowe.

Żeby taka trójka była absolutnie obywatelska, należałoby się zwrócić do organizacji pozarządowych z prośbą o oddelegowanie swoich reprezentantów. Paweł Olszewski chce otrzymać kompleksowy raport z pilotażu, dlatego należy uwzględnić w składzie każdej trójki osobę z zapałem przelewającą słowa na papier. Rzecz jasna, Stefan Pastuszewski nie da rady obsłużyć wszystkich trójek, ale nie wątpię, że potrafi wskazać odpowiednie osoby. Koniecznie każdą trójkę pod względem obywatelskości powinien prześwietlić Józef Herold. Nie ma w tym zakresie lepszego specjalisty w mieście.

Niestety, nie są do wykorzystania doświadczenia straży miejskiej i policji. Strażnicy znają jedynie dwa znaki drogowe: zakaz postoju i strefa płatnego parkowania, bo one służą do wyrobienia dziennej porcji mandatów. Do tego samego celu służą policjantom znaki ograniczenia prędkości, więc ich wiedza na temat oznakowania dróg jest siłą rzeczy śladowa.

Raport z pilotażowej weryfikacji znaków drogowych ma być gotowy na przełomie września i października. Tuż przed wyborami parlamentarnymi. Ryszard Petru głosi trudny do spełnienia przez większość obecnych parlamentarzystów postulat. Kandydaci do parlamentu powinni mieć na koncie jakieś osiągnięcia. I Olszewski wreszcie będzie miał! Raport!

Dzielimy się doświadczeniem, bez wzajemności

Bydgoszcz zyskała ogólnopolską renomę w zakresie powiększania nadwyżki operacyjnej. Najlepszy dowód to wizyta włodarza innego miasta w celu dowiedzenia się, jak to się robi. Słupsk jest wprawdzie cztery razy mniejszy od Bydgoszczy, ale za to ma prezydenta znacznie bardziej sławnego od Rafała Bruskiego.

Robert Biedroń nie musiał przyjeżdżać, żeby dowiedzieć się, jak powiększyć nadwyżkę operacyjną. Ode mnie dowiedziałby się przez telefon. Trzeba bardziej zadłużyć miasto i zatrudnić na stanowisku skarbnika miejskiego Piotra Tomaszewskiego. Sukces murowany.

Ciekawe, czy Bruski zapytał Biedronia, co należy zrobić, żeby premier Kopacz przekazała miastu pieniądze. Bezzwrotnie przeszło 7 milionów. Raczej nie zapytał. Minister Piotrowska mogłaby się poczuć urażona. To ją należy pytać w kwestiach meandrów decyzyjnych pani premier. A może Michała Kamińskiego?