Bydgoscy radni zapętlili się... Niedługo minie pół roku od wyborów, a ciągle nie wiadomo, w jakim składzie powinni obradować podczas posiedzeń komisji. Na wszelki wypadek posiedzenia komisji odbywają w komplecie...

Bydgoscy radni mają kłopot z ustaleniem składu komisji Rady Miasta Bydgoszczy. Minie niedługo pół roku od wyborów, a ciągle nie wiadomo, w jakim składzie powinny obradować ustanowione przez radę komisje.  Najpierw w ustanowionych przez radę komisjach udział brali wszyscy nowo wybrani radni, potem ich liczebność stopniała, ale przed lutową sesją ponownie obradowali na posiedzeniach 13 różnych komisji w komplecie.

Dlaczego do tego doszło?

Przewodniczącymi komisji, za wyjątkiem Komisji Rewizyjnej, zostali wyłącznie radni Koalicji Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W ten sposób rządząca koalicja pokazała, gdzie jest miejsce opozycji w bydgoskiej radzie. Radni PiS myśleli, że jak zapiszą się do wszystkich komisji, to nie dopuszczą do zawłaszczenia wszystkich stanowisk przewodniczących komisji przez KO i SLD. Ale pomysł PiS, radni koalicji skopiowali i też zapisali się do wszystkich komisji. Mając w nich większość, w drodze głosowań, przeforsowali wszystko, co chcieli.

Trudno jednak było od bydgoskich radnych oczekiwać, żeby przed każdą sesją rady mieli odbywać trzynaście minisesji próbnych, bo do tego sprowadzałyby się posiedzenia komisji, w których musieliby uczestniczyć wszyscy radni. Z tego powodu koalicja KO - SLD jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia zdecydowała o ograniczeniu  uchwałą rady miasta prawa uczestniczenia każdemu radnemu do maksymalnie czterech komisji. Po takim postanowieniu komisje rady stopniały liczebnie  i wszystko może wróciłoby do dawnego, z poprzedniej kadencji, porządku, gdyby nie to, że radni PiS napisali skargę do wojewody, że rada miasta nie ma prawa zwykłą uchwałą takiego ograniczenia na radnych nakładać.

Wojewoda kujawsko-pomorski rozstrzygnięciem nadzorczym stwierdził nieważność uchwały w sprawie powołania stałych komisji Rady Miasta Bydgoszczy, ustalenia przedmiotu ich działania oraz składu osobowego, stwierdzając, że bezpodstawne jest ograniczenie prawa radnym w zakresie ich członkostwa w komisjach (do 4 komisji). Takie postanowienie wojewoda uznał jako przykład ustanowienia prawa miejscowego, które mogłoby być uregulowane w statucie miasta.

Z rozstrzygnięciem wojewody nie zgodziła się przewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy Monika Matowska. Pod jej przewodnictwem rada upoważniła prezydenta do wniesienia skargi na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody. Prezydent skargę do WSA złożył.

Jednak, radca prawny bydgoskiego ratusza, mec. Zbigniew Cichowski podczas sesji tłumaczył radnym, że na rozpatrzenie skargi trzeba będzie poczekać co najmniej 5-6 miesięcy. Wiadomo, że strona, która poczuje się rozstrzygnięciem WSA pokrzywdzona, będzie mogła odwołać się do NSA. W takim przypadku należy liczyć się z rozwiązaniem sporu w przeciągu około półtora roku!

Radnym nie uśmiecha się spotykać w komplecie w tym samym składzie na następujących po sobie 13 posiedzeniach, by potem o tym samym ponownie  obradować na sesji.

Pierwsi amabarasującej sytuacji postanowili zaradzić radni Prawa i Sprawiedliwości.

Jarosław Wenderlich, szef klubu radnych PiS przesłał dzisiaj mediom oświadczenie następującej treści:

 

"W odpowiedzialności za poziom debaty publicznej i jakość procedowania dobrego, lokalnego prawa, radni Klubu Prawo i Sprawiedliwość, na jutrzejszej Sesji Rady Miasta Bydgoszczy wyjdą z inicjatywą i ograniczą swój udział w merytorycznych komisjach Rady Miasta do czterech z nich.

Dotychczasowa kuriozalna sytuacja, w której radni zasiadają we wszystkich komisjach, nie służy Miastu, Bydgoszczanom, a nawet radnym. Znane publicznie są fakty “wycięcia” przedstawicieli PIS z prezydium Rady, przewodniczenia merytorycznym komisjom, różnym zespołom, czy wreszcie nieuwzględnienia kandydatury zasłużonego działacza opozycji antykomunistycznej do uhonorowania medalem Rady Miasta. Takie antysamorządowe działania  narażają Miasto i jego przedstawicieli na śmieszność.

Apelujemy jednocześnie do radnych Koalicji Obywatelskiej o podobny krok oraz o wycofanie się z innych szkodzących wizerunkowi Wysokiej Rady wyżej wymienionych decyzji. Wierzymy, że nasz gest dobrej woli będzie pierwszym krokiem do odbudowania wysokich standardów, jakimi dotąd cieszyła się Rada Miasta."