Sąd drugiej instancji odrzucił apelację Bogdana Dzakanowskiego. Radny musi przeprosić za stwierdzenie, że prezydent Bydgoszczy poza kolejnością załatwił swojemu zastępcy instalację przyłącza i utwardzenie drogi.

Podczas konferencji prasowej w lutym 2016 roku radny Bogdan Dzakanowski  przypomniał, że mieszkańcy kilkuset ulic osiedlowych nie mogą się doczekać ich utwardzenia, tymczasem poza kolejnością wyrównana została  droga prowadząca do domu Łukasza Niedźwieckiego, ówczesnego zastępcy prezydenta. To, zdaniem radnego, pokazuje, że w naszym mieście są „równi i równiejsi”, a żeby liczyć na zrozumienie bydgoskich drogowców „trzeba być przybocznym prezydenta albo zapisać się do PO”.

Stwierdzeniami radnego Dzakanowskiego, które padły w trakcie konferencji, prezydent  Rafał Bruski poczuł się urażony i wytoczył mu sprawę o naruszenie dóbr osobistych.  Proces toczył się  kilka miesięcy (szczególnie interesująco brzmiały zeznania ówczesnego szefa drogowców - relacja w tekście „Drogę do posesji Łukasza Niedźwieckiego utwardzono bezkosztowo”).

We wrześniu 2017 roku zapadł wyrok. Sędzia Wojciech Rybarczyk uznał, że słowa Bogdana Dzakanowskiego wykraczały poza uprawnienia radnego i działanie w ramach interesu publicznego, ponieważ czym innym jest krytyka, a czym innym stawianie zarzutu o nieuczciwości.

Radny odwołał się do sądu II instancji, który jednak odrzucił apelację.  Do naszej redakcji nadszedł komunikat Urzędu Miasta Bydgoszczy i oświadczenie radnego Bogdana Dzakanowskiego.

Komunikat

Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecydował o odrzuceniu apelacji Bogdana Dzakanowskiego. Sąd nakazał Bogdanowi Dzakanowskiemu przeprosić pisemnie Prezydenta za „podawanie nieprawdziwych i bezprawnych informacji o rzekomym załatwieniu przez Pana Prezydenta drogi oraz doprowadzenia kanalizacji do nieruchomości Łukasza Niedźwieckiego”. Dodatkowo Bogdan Dzakanowski musi wpłacić kwotę 5000 zł na rzecz Hospicjum im. ks. Jerzego Popiełuszki. 

Oświadczenie

Odpowiadając na liczne pytania ze strony dziennikarzy, chcę podkreślić, że w postępowaniu przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku, nie było sporu o prawdziwość faktów dotyczących udrożnienia i utwardzenia drogi do działki byłego wiceprezydenta i położenie za publiczne pieniądze, z naruszeniem procedur, drugiej nitki wodociągowej i kanalizacyjnej na jego działce, równoległych do już istniejących (inwestycja kosztowała 100000 zł). Informacje te były prawdziwe.

Sporne było, czy mogłem użyć słowa „załatwił” w odniesieniu do Prezydenta Bydgoszczy przypisując mu w ten sposób odpowiedzialność za to działanie i brak nadzoru nad miejskimi urzędnikami i służbami. W ocenie sądu powinienem bowiem wykazać że Prezydent osobiście wydał polecenie swoim służbom.

Używając słowa „załatwił”, posłużyłem się figurą retoryczną występującą w debacie publicznej i używaną wówczas, gdy mówi się,  że ktoś coś komuś załatwił także wówczas, gdy – obiektywnie – nie jest możliwe wykazanie osobistej aktywności tej osoby, a jedynie istnienie sieci powiązań i zależności wskazujących na jej udział. 

W mojej opinii organ władzy publicznej powinien ponosić polityczną odpowiedzialność za swoje działania. O takiej odpowiedzialności może być mowa tylko wówczas, gdy w debacie publicznej będzie możliwe napiętnowanie istnienia takich okoliczności.  Mieszkańcy nie dowiedzieliby się o nieprawidłowościach przy budowie kanalizacji i wodociągu bez konferencji prasowej i mojego działania w sprawie inwestycji realizowanych na działce wiceprezydenta. 

Cały czas wierzę w to, że cele demokratycznego państwa uzasadniają moje działanie i było ono dopuszczalne.

Obecnie znana jest treść wyroku Sądu Apelacyjnego. Zamierzam zwrócić się o jego  pisemne uzasadnienie, a następnie rozważę,  czy podejmować dalsze kroki w tej sprawie.

Pozostaję z poważaniem,

Bogdan Dzakanowski