Radny Stefan Pastuszewski wystosował dzisiaj do prezydenta Rafała Bruskiego "list otwarty". Jest zszokowany decyzją prezydenta Rafała Bruskiego przeniesienia pomnika Kazimierza Wielkiego na Stary Rynek. List publikujemy poniżej.
Bydgoszcz, 10.08.2018
Stefan Pastuszewski
radny
Pan
Rafał Bruski
Prezydent Bydgoszczy
List otwarty
Wreszcie po ośmiu latach Pan czymś zaszokował! Szkoda, że nazbyt nerwowym, przedwyborczym, dyktowanym chwilą, a nie głęboko przeanalizowanym i skonsultowanym ruchem. Niezgodnym z regułami postępowania w życiu publicznym. Decyzją ogłoszoną w sezonie ogórkowo-pomidorowym, kiedy ludzie odpoczywają i nie mogą protestować.
To tak, jakby podczas spokojnego, zaplanowanego rejsu, starszy oficer nawigacyjny rzucił nagle komendę Maszyny stop!, a potem chaotyczne komendy: Ster na prawo burt! Ster na lewo burt!
Nawigował Pan dotąd – nie zwracając uwagi na głosy innych bydgoszczan - w kierunku wyrównania płyty rynkowej, z barbarzyńskim nieposzanowaniem poległych w 1939 roku bydgoszczan, których krew wsiąkała w miejsce, które Pan teraz przeznaczył na zadeptanie, nawet gdyby tam znalazła się płyta memorialna. A tu nagle, pod wpływem różnych podszeptów, decyduje się Pan na ustawienie pomnika króla Kazimierza III Wielkiego na środku rynku. Rozumiem intencję nieodpowiedzialnych, bo to Pan ponosi całą odpowiedzialność, podpowiadaczy. Widzą oni nagle, bo przecież mają oczy, że po zmarginalizowaniu pomnika martyrologicznego rynek robi się bardziej płaski i nudny niż dotąd. Brak na nim wizualnej dominaty, punktu skupienia. Dominatą taką byłaby zachodnia pierzeja w historycznym kształcie z wieżami widokowymi kościoła i kameralną, przecież nawą kościoła na szczególne uroczystości, a może tylko muzealną. Zabrakło Panu odwagi, aby podjąć decyzję o odbudowie pierzei i w zasadzie utrudnił Pan tę odbudowę przyszłym pokoleniom, „korkując” linię pierzei pomnikiem, a przy okazji dewastując schowane pod ziemią fundamenty Muzeum Miejskiego, które byłoby świetnym miejscem na ekspozycję Skarbu Bydgoskiego.
Pomniki wrastają w krajobraz (także w pamięci wizualnej obywateli) i tworzą historię, a Pan - niczym azjatycki wódz - krajobraz ten dewastuje, a historii zaprzecza. W 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę odebrał Pan szacunek tym, którzy za tę niepodległość we wrześniu 1939 roku ginęli. Teraz dobiera się Pan do pomnika, którego ani Pan nie stawiał, ani Pan zbytnio nie szanował. Jako członek-założyciel Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy twierdzę, podobnie jak dyrektor Miejskiej Pracowni urbanistycznej Anna Rembowicz-Dziekciowska, że pomnik króla „stoi w dobrym miejscu – na tle murów miejskich, broni miasta”. Dodam do tego argument historyczny: Kazimierz III Wielki nadał prawa miejskie Bydgoszczy poza Bydgoszczą, w Brześciu Kujawskim. A więc jego pomnik słusznie stoi przed murami miasta, na tle miasta, o istnieniu którego zadecydował. Miasto to, jest jego dziełem, a nie miejscem sprawowania rządów.
„Przesuwanie pomników to horror” – twierdzi dr Grzegorz Kaczmarek. Horror ten niczym fatum wisi nad Bydgoszczą, a zaczął go w najnowszych czasach (wcześniej komuniści dwukrotnie przestawiali statuę Łuczniczki) prezydent Konstanty Dombrowicz, usuwając z centrum miasta pomnik Leona Barciszewskiego. A stał on właściwie w centrum miasta, bo był jego prezydentem.
Jeżeli już zechce Pan wybudować pomnik, a nie przestawiać te, które wybudowali inni, jeżeli chce Pan zapisać się w historii grodu jakąś „wartością dodaną”, a nie „przeniesioną” (pojęcia z rachunkowości, w której jest Pan mistrzem nad mistrze), to niech Pan postawi na środku rynku, ale tak, aby nie niszczyć fundamentów ratusza, które ktoś mądry kiedyś odsłoni, Alegorię Bydgoską. Byłaby to figura ujmująca istotę miasta w formie wyjątkowo oryginalnej, a do tego potrzebny jest nawet konkurs międzynarodowy.
Miasta słyną nie z pomników władców, którzy istnieją pod każdą szerokością geograficzną, ale z form symbolicznych, jak „ Muzykanci” (”Piramida zwierząt”) w Bremie czy „Manekin Pis” w Brukseli. Na rynku w Pradze nie pomnik Jana Husa przyciąga, ale Orlov, czyli zegar z alegorycznymi figurkami. Rynek nie jest dla władców tylko dla ludzi, a ludzie potrzebują coś z ich szarej codzienności, coś ludycznego, coś co będzie im bliskie. No i wreszcie coś, co ich miasto odróżni od innych miast. A żaden władca, nawet najwspanialszy, nie jest wyjątkowy. Niech więc bydgoskie pomniki stoją gdzie stoją, a Pan – jeśli Pana na to stać – niech buduje nowe.
Z poszanowaniem
Stefan Pastuszewski