Przyznano pieniądze na promocję miasta
Środki na promocję (Bydgoszczy) ratusz przeznacza kilka razy większe, gdy mamy rok wyborczy. Poza tym, kiedy jest rok wyborczy, ratusz najwięcej środków na promocję (Bydgoszczy) przekazuje mediom. Przed wyborami samorządowymi dał kasę bydgoskiej telewizji oraz wydawcom ?Expressu Bydgoskiego? i ?Gazety Wyborczej?. W tym roku są wybory prezydenckie i parlamentarne, więc kwota na promocję (Bydgoszczy) znowu została podniesiona i media dostały jeszcze większą kasę: TVP Bydgoszcz i Express Media po 70 tys. zł, a Agora tylko 20 tys. zł (nie trzeba jej nakręcać, i tak wiadomo, że nie będzie popierać Dudy i pisiaków).
W związku z dwiema kampaniami wyborczymi nie dziwi też, że kasę na promocję (Bydgoszczy) dostały ReMedia oraz bardzo, ale to bardzo zamożne jednostki: Cukiernia Sowa i J.J Franczak (Bohema).
Obywatelskość w budowie
Na przykładzie Bydgoszczy widać absurdalność zarzutu, że Platforma wcale nie jest Obywatelska. To partia jak najbardziej obywatelska, ale nie ujawnia obywatelskości, gdyż obecnie zajmuje się dopiero jej wdrażaniem. Zaczyna od najniższego stopnia samorządności, czyli od osiedli. Radny Jakub Mikołajczak zorganizował konsultacje obywatelskie, żeby wytłumaczyć mieszkańcom osiedla Leśnego, jakim dobrodziejstwem dla nich będzie ruch jednokierunkowy na ul. Dwernickiego. Nie jest jego winą antyobywatelska postawa, która ukazała swoją destrukcyjną siłę podczas konsultacji. Mieszkańcy osiedla nie dali sobie wytłumaczyć, co jest dla nich dobre i gremialnie uznali, że Dwernickiego ma być nadal dwukierunkowa. Tak, tak, wdrażanie obywatelskości to nie jest taka prosta sprawa.
Najczujniejszy bydgoski radny wykrył plagiat
Radny Jarosław Wenderlich ośmieszył ratuszowych urzędników. Wykazał, że opracowanie, na które przeznaczono z kasy miejskiej ponad 24 tys. zł, jest w części plagiatem. Urzędników, z wrodzoną vis comica, bronił Piotr Kurek. Jego zdaniem, nie mogli stwierdzić plagiatu, gdyż nie dysponują elektronicznymi narzędziami, umożliwiającymi weryfikację tekstów. No cóż, radny Wenderlich jest w tym szczęśliwym położeniu, że dysponuje nieznanym w ratuszu elektronicznym narzędziem, które nazywa się komputer. Kiedy wrzucił fragment zamówionego przez nasze miasto opracowania do wyszukiwarki, wyświetlił się mu artykuł prasowy sprzed sześciu lat.
Prokuratorski zarzut wobec prezesa parku w Myślęcinku
Czy chodzi o tego gościa, co harata w gałę z prezydentem Bruskim? Mnie Marcin H. podpadł, kiedy wydał prawie milion zł na zakup górskiej kolejki z demobilu, a chętnych do jeżdżenia tym złomem jest jak na lekarstwo. Zdaniem moich znajomych, którzy często chodzą z dziećmi do Myślęcinka, to tej transakcji powinny się przyjrzeć organy ścigania.