Debata rozpoczęła się od prezentacji kandydatów. Mieli za zadanie ustosunkować się do różnych działań i prądów wewnątrz Unii Europejskiej.

Sprzeciwił się wprowadzeniu w Polsce waluty euro Ireneusz Stachowiak. Stwierdził, że to waluta dla bogatych krajów. Opowiedział się też przeciw federalizacji Unii Europejskiej. Nie chce też wprowadzenia Karty Praw Podstawowych. Jego zdaniem oprócz korzystnych zapisów znajdują się w niej także szkodliwe. Jest przeciwny pakietowi klimatycznemu. Wskazał, że ogranicza on rozwój gospodarczy, bo musi wywołać podniesienie cen energii. USA i Chiny dbają o własną gospodarkę i nie ograniczają emisji CO2. Zauważył, że Niemcy są głównym producentem instalacji stosowanych przy produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Tak więc dotacje wydane na ten cel zostaną wydane w Niemczech.

Starający się o reelekcję Janusz Zemke powiedział, że europoseł powinien specjalizować się w jakiejś dziedzinie. Z konieczności na innych sprawach musi znać się mniej. Stwierdził, że sam zna się na obronności. Jego zdaniem Polska może czuć się bezpieczna tylko będąc w Unii Europejskiej. Ta z kolei powinna wzmacniać się pod względem militarnym. Nawiązał do konfliktu na Ukrainie. – Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie mamy zdolności przeciwdziałania tej zawierusze. NATO odeszło od swojego podstawowego zadania, jakim jest obrona państw członkowskich. Utarło się przekonanie, że 300 milionów Amerykanów ma finansować bezpieczeństwo 500 milionów Europejczyków przed potencjalnym zagrożeniem ze strony 140 milionów Rosjan. Tak dalej nie da się odpowiadać za bezpieczeństwo. Europa powinna w tym obszarze znacznie więcej wziąć na siebie.

Od początku do końca debaty Kosma Złotowski nie trzymał się tematyki europejskiej. Zaczął mówić o programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości wskazując, że rodzina stanowi jego punkt centralny. Choć miała to być tylko prezentacja osoby i poglądów, zaatakował Jacka Rostowskiego twierdząc, że rząd nie zrobił dla polskich rodzin nic. Jego partia chce dokonać reindustrializacji. To ma sprawić, że Polacy przestaną narzekać na brak pracy. Mówił o upadku polskich stoczni, gdy francuskie dostały państwową pomoc. Lider listy PiS obarczył winą za “zagładę” Zachemu rząd i politykę ministra Rostowskiego. Do tego tematu wracał podczas całej debaty. Dużo mówił też o innowacyjności. W tym względzie dokonał następującej interpretacji historii: – Wysokie koszty pracy, takie jakie były w Anglii w XVIII wieku przyczyniły się do tego, że tam powstały właśnie innowacje. Tam właśnie dokonała się rewolucja przemysłowa. Zatem należy podnieść koszty pracy, aby zmusić przedsiębiorców do innowacyjności.

Dlaczego zaangażował się w politykę tłumaczył Maciej Marzec. – Prowadzę kancelarię prawną, obsługuję przedsiębiorców. Zastanawiałem się, czy wchodzić w politykę. Dlatego, że mam wiele do stracenia. Ta firma dobrze działa, jestem zadowolony z tego, co robię, mam czwórkę dzieci. Mam co robić. Ale, powiem szczerze, szlag mnie trafia, jak właśnie, pomagając przedsiębiorcom, widzę, jak muszą się zmagać z biurokracją i obciążeniami fiskalnymi. Nie chodzi tylko o tysiące przepisów i wymogów, polskich i unijnych, ale chodzi o mentalność przedstawicieli polskiego państwa. Dalej mówił, że nie liczy na to, że zostanie wybrany. To dopiero jego początek drogi politycznej. Docelowo chce jednak przełamać “kartel PO i PiS”. Jego ugrupowanie chce likwidacji podatku PIT. Z kolei UE chce narzucić Polsce wyższe obciążenia podatkowe tak, by ich poziom zrównał się z europejskim. Na bezrobocie ma prostą receptę: – Wystarczy pozwolić działać przedsiębiorcom.

Od kilku słów o sobie rozpoczął wypowiedź Jacek Kostrzewa. – Studiowałem nauki geograficzne. Jestem specjalistą od ochrony środowiska. Pracowałem w wielu zawodach. Robiłem zapiekanki, sprzedawałem lody, byłem kierownikiem, ale przez 20 lat prowadziłem własny biznes. To jest najważniejsze. Parę lat temu po konflikcie z ZUS-em niestety zbankrutowałem. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby te koszty pracy były jeszcze wyższe – nawiązał do wypowiedzi Kosmy Złotowskiego, który taką właśnie receptę przedstawił na ubóstwo i innowacyjność. Wskazał na obecnych mówiąc, że kiedy on prowadził własną firmę, to oni rządzili, a teraz chcą naprawiać to, co zepsuli. Trudno jest więc rządzić państwem, a Unia to jest coś w rodzaju superpaństwa. Rządzenie nim musi więc być jeszcze trudniejsze. – Jakie jest wyjście dla Polski? Wyjście z Unii. Wskazał, że najlepiej zrobić to wraz z grupą krajów, w których sprzeciw wobec UE narasta.

Od informacji na swój temat debatę rozpoczął także Jan Vincent-Rostowski: – Jestem londyńczykiem. Zamieszkałem w Warszawie na stałe w 2007 roku. Byłem doradcą Leszka Balcerowicza. Razem wprowadzaliśmy w Polsce kapitalizm. Odniósł się do swojego pochodzenia i związanych z tym zarzutów: – Tym, którzy mówią, że jestem spadochroniarzem, chciałbym powiedzieć, że byłem również spadochroniarzem jako minister finansów. Następnie mówił o swoich dokonaniach. Jego zdaniem ostatni kryzys był największy od kilkudziesięciu lat i dzięki jego pracy oraz pracy całego rządu “Polska na tym najgorzej nie wyszła”. Dla udowodnienia tej tezy podał argumenty w postaci statystyk i miar ekonomicznych. – Mieliśmy najszybszy wzrost gospodarczy w całej Unii Europejskiej. 20% skumulowanego wzrostu gospodarczego. Także najszybszy wzrost produkcji przemysłowej w całej Unii Europejskiej, panie pośle Złotowski. Więc nie ma nikt prawa mówić, że następuje dezindustrializacja. Będąc europosłem mógłbym być ambasadorem od spraw gospodarczych.

Tę prezentację zwięźle podsumował doktor Sławomir Sadowski wskazując, że skrajne poglądy są wyrażane względem samej Unii – czy powinna być i jaka być powinna. Bardzo różne poglądy kandydaci wyrazili też względem bezpieczeństwa. Tutaj Janusz Zemke, ale także inni, chcą budowania sojuszu w ramach UE, a może nawet wspólnej armii. Kandydaci Polski Razem Jarosława Gowina i Kongresu Nowej Prawicy opowiedzieli się z kolei za opieraniem bezpieczeństwa na własnej armii, traktując sojusze jako broń dodatkową, ale nie całkiem pewną.

Następnie rozgorzała dyskusja. Kosma Złotowski zarzucił przedstawicielowi PO, że dopiero teraz jego partia dostrzega niebezpieczeństwo ze strony Rosji. Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość od 2000 roku wskazywało na to zagrożenie. Rostowski wymowną mową ciała zlekceważył opinię Kosmy, iż należało od dawna prowadzić politykę “pod prąd i uświadamiać partnerów, choćby tylko po to, żeby dzisiaj powiedzieć, że mieliśmy rację”. Według londyńczyka bez wsparcia ze strony innych państw było to niemożliwe.

Następnie Złotowski używając obrazowych porównań i zestawień opisał stan polskich sił zbrojnych. – Nasza armia to około 10o tysięcy ludzi, czyli mniej niż miejsc na Stadionie Narodowym, przy 500 tysiącach urzędników. A 100 tysięcy z nich przybyło w ciągu ostatnich 7 lat. Potem lider PiS zaczął polemikę z tezą Rostowskiego, że polski przemysł się rozwija. Pytał, skąd te opustoszałe zakłady skoro jest coraz lepiej. Znów przywołał przykład Zachemu. Dlatego, że powstają nowe zakłady! – odpowiadał polityk PO. Symbolem tych nowych zakładów jest Biedronka! – odparował Kosma Złotowski na co zebrani na sali zareagowali rechotem.

Maciej Marzec z kolei stwierdził, że Zachem upadł, bo nie był zarządzany przez menedżerów w realiach rynkowych, tylko przez prezesów powiązanych z polityką, z czym zgodził się Rostowski. Jego ugrupowanie chce wrócić do idei unii gospodarczej, bo ta miała zapobiec konfliktom zbrojnym na terenie Europy. Jednocześnie jest przeciwny unii politycznej w obecnym wymiarze. Z kolei Jacek Kostrzewa powiedział, że jeśli miałby nastąpić powrót do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, to oznaczałoby to brak Unii. Jednak jego zdaniem jest to niemożliwe i dlatego postuluje wystąpienie z UE.

Jeden ze studentów zapytał Kosmę Złotowskiego, jaka jest gwarancja, że jego ugrupowanie faktycznie dokona zmian w Polsce. W odpowiedzi usłyszał, że w polityce nie może być takich gwarancji. W podsumowaniu żartobliwie odpowiedział na to Maciej Marzec. – Nie ma gwarancji. Możemy być pewni, że będzie odwrotnie.

Jeden z pracowników UKW przedstawił statystyki GUS-u według których w Polsce w ciągu ostatnich 5 lat liczba miejsc pracy spadła. Rostowski stanowczo sprzeciwił się tym danym stwierdzając, że gdy mówił o 500 tysiącach nowych miejsc pracy to miał na myśli okres 2007-2013, a dane GUS-u dotyczyły okresu 2008-2013. – Niestety, po prostu, nie mówimy o tych samych latach. Proszę odnosić się do moich odpowiedzi.

Na koniec politycy mieli krótki czas, żeby zachęcić do głosowania na swoje ugrupowania. Potem zrobiono pamiątkowe zdjęcia i debata dobiegła końca.