Konferansjer skutecznie rozgrzewał licznie zgromadzoną publikę. Ze względu na niską temperaturę i powiewy wiatru, miał utrudnione zadanie. Jednak radził sobie bardzo dobrze. Udało mu się pobudzić widownię do okrzyków, aplauzu, a nawet do tworzenia fali z ludzkich rąk. Dobrze dobrana do ekstremalnych zmagań muzyka tworzyła z dokonaniami wyczynowców zwartą całość.

Slacklinerzy, bo tak nazywają się zawodnicy walczący o utrzymanie równowagi, chodzą nie po linie, ale po wspomnianej taśmie. Ludzie uprawiający ten sport stwierdzili, że nadaje się ona do tego znacznie lepiej. Jest to jedna z najmłodszych dyscyplin sportowych na świecie. Narodziła się w latach 80. w Stanach Zjednoczonych. Wyróżnia się kilka jej odmian. Pokonywanie znacznych wysokości ? highline; wykonywanie akrobacji ? trickline; ściganie się w chodzeniu po linie ? speedline.

Dzisiaj w Bydgoszczy można było obserwować wyścigi. Zawodnicy mieli za zadanie jak najszybciej dotrzeć na drugi brzeg Brdy. Ustawiali się na równoległych taśmach i ścigali się parami. Zanim jednak rozpoczęły się te zmagania, widownia mogła podziwiać akrobacje wykonywane dla popisu przez zawodników.

Oficjalnie zawody otworzył Maciej Herold, pomysłodawca i organizator zawodów z Biura Promocji Herold. Na ten cel dostał od miasta 50 tysięcy złotych z 600 tysięcy, jakie miasto przeznaczyło w tym roku na dotacje dla projektów promujących Bydgoszcz. Po kilku słowach powitania odegrano hymn państwowy. Potem rozpoczęły się dwa wyścigi ćwierćfinałowe.

W pierwszym wystartował Czech, Danny Menšík oraz Polak z Białegostoku, Kacper Łukasiuk. Niestety nasz rodak od razu został w tyle, a to że zachwiał się w połowie drogi sprawiło, że dotarł na metę dużo później niż Danny. Ten ukończył wyścig z czasem 44 sekund i przeszedł do finału. Kacper, podskakując na linie już po dotarciu na metę, udowodnił, że dobrze się bawił, chociaż przegrał.

W kolejnym wyścigu stanął Alexander Schulz z Niemiec i Piotr Błaszczak z Lublina. Zawodnik z zagranicy to najlepszy highliner w Niemczech, a więc wyczynowiec specjalizujący się w biciu rekordów wysokości. Polski zawodnik zdradził, że również ćwiczy chodzenie na dużych wysokościach. Niestety przegrał. Alexander Schulz, faworyt tej imprezy, pokonał dystans w 32 sekundy i zakwalifikował się do rozgrywki finałowej.

Po wyścigu prowadzący imprezę zadał Piotrowi Błaszczykowi kilka pytań. Ten przyznał, że do tej pory nie ćwiczył pokonywania odległości na szybkość. Chce to zmienić i wrócić do Bydgoszczy za rok. – Impreza bardzo mi się podoba. Bardzo mnie zmotywowała – mówił tuż po przegranym wyścigu.

Następne zmagania wygrał Estończyk Jaan Roose, który specjalizuje się w wykonywaniu akrobacji na linie i jest w tej dziedzinie mistrzem świata. Pokonał dystans w 31 sekund. Mógłby jednak zrobić to znacznie wolniej, a i tak zdołałby wygrać. Jego przeciwnik, Lucae Cerny, spadł w połowie i choć miał prawo, nawet dwa razy, wrócić na linę, nie zdołał zrobić tego dostatecznie szybko. Nim stanął na niej ponownie, Jaan Roose był już na mecie. Lucae przyłączył się do oklasków, a następnie spokojnie doszedł na drugi brzeg.

W finale znaleźli się Danny Menšík, Alexander Schulz i Jaan Roose. Przeprowadzono go w trybie każdy z każdym.

Zmagania rozpoczęli Jaan Roose i Danny Menšík. Pierwszy z zawodników zachwiał się tuż po wystartowaniu, co spowolniło jego ruch. Choć ani razu nie przystanął, przegrał. Zwyciężył Czech.

Już po wyścigu okazało się, że Jaan Roose był partnerem biznesowym Madonny. Brał udział w jej rocznej trasie koncertowej. Ćwiczył razem z nią i dawał pokazy podczas jej koncertów. Prowadzący żartował, że chce numer do gwiazdy. Krótkie pogawędki między wyścigami uatrakcyjniły całą imprezę.

Po krótkiej przerwie Danny Menšík znów wystartował i ponownie wygrał. Tym razem pokonał Alexandra Schulza. Jednocześnie pobił rekord. Przeszedł po taśmie na drugi brzeg dokładnie w 26 sekund i 36 setnych sekundy. Po tym wyścigu było już wiadomo, że zaledwie 18-letni Czech jest zwycięzcą zawodów. Przyznał, że ćwiczy od 4 lat. Zaraz po tym, jak wszedł pierwszy raz na linę, poczuł, że to jest coś, co chce robić w swoim życiu.

Następnie odbył się ostatni w tym dniu wyścig. Jaan Roose i Alexander Schulz stanęli w wyścigu po srebrny medal. Szli łeb w łeb i do samego końca nie było jasne, kto wygra. Przed końcem Jaan zachwiał się i przewrócił, ale upadł już za linią mety. W ten sposób wywalczył srebro.

Po krótkiej przerwie zawodnicy stanęli na podium, które ustawiono na pobliskiej barce. Za drugie i trzecie miejsce organizator wręczył nagrody rzeczowe. Zwycięzca dostał dodatkowo czek na 500 euro. Następnie wszystkich kilkunastu zawodników, którzy brali udział w eliminacjach, zaproszono do wspólnego zdjęcia. Na koniec prowadzący powiedział coś, co warto zapamiętać: ?Jeśli nie będziesz brał udziału w przegranych, nie będziesz miał także okazji brać udziału w wygranych.?

Więcej zdjęć: TUTAJ