W środę, 8 listopada, o godz. 18.00 w Galerii Biblioteki UKW przy ul. K. Szymanowskiego 3 nastąpi otwarcie retrospektywnej wystawy grafik i obrazów Jacka Solińskiego pt. "Dzień, jak tchnienie wiatru", dedykowanej żonie Magdalenie. Podczas wernisażu wystąpi Jędrzej Kubiak (gitara rezofoniczna). Wystawę zorganizowano w ramach XXXVI Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej. Wstęp wolny.

Sztuka graficzna Jacka Solińskiego ma charakter symbolicznych obrazów o wyrazistej, poetyckiej nośności. Stanowią one symboliczne wglądy w sytuację człowieka w świecie. Jednocześnie budują opowieść o kondycji ludzkiej, o uwarunkowaniach ludzkiego bytowania w świecie, przede wszystkim zaś o dążeniach i tęsknotach religijnych, mistycznych, metafizycznych. Grafiki Jacka Solińskiego to są ujęte w plastyczną formę dramaty egzystowania człowieka na ziemi. W tych graficznych kadrach artysta ujął rozmaite symboliczne figury ludzkiego losu, których wzajemne relacje nadają tej sztuce szczególną dynamikę i złożony wydźwięk.  (…)       

Marek Kazimierz Siwiec

 (....) Jacek jest poetą. To znaczy rozumie co to poezja. Poezja to umiejętność skrótu, który ujmuje naraz różne rzeczywistości. Tę doczesną, obramowaną grubymi konturami krzeseł, stołów, ubrań, narzędzi. I tę drugą, a raczej – Drugą – rzeczywistość dostępną jedynie poprzez metaforę. Metaphero – to stare greckie słowo znaczy tyle co „przenoszę”, „przykładam”. Przenoszę znaki widzialne i przykładam je do rzeczywistości niewidzialnej. Z każdego z linorytów Jacka można by wysnuć opowieść, każdy z nich JEST opowieścią.

Jarosław Jakubowski

(…) Każda grafika jest jak porządny wiersz. Jest w tym metafora, obraz, idea i jest harmonia, która nadaje, mimo bezlitosnego czarno-białego kontrastu, tym pracom bez mała poetycką śpiewność. (…) Siła tej sztuki na tym właśnie polega, że pozwala nieustannie próbować, pozwala się nie poddawać i niekiedy sięgać po nieosiągalne. (…) Są to bowiem ikony człowieka myślącego, człowieka wątpiącego i poszukującego. Takiego jak ty i jak ja. Jacek zachowuje jednak tę zdawałoby się że minimalną, ale jakże istotną przewagę. Jest o krok dalej, w obszarze człowieka znajdującego.

Jan Wach

(…) artysta nie odzwierciedla rzeczywistości, ale ją stwarza, lub też – gdy chodzi przede wszystkim o rzeczywistość duchową – ilustruje ją. Nazwałbym Jacka Solińskiego ilustratorem rzeczywistości duchowej (w nawiasie dodam: psychicznej, wyobraźniowej, metafizycznej, religijnej i in.). Jest w tym i pokora rzemieślnika, i wyzwanie twórcy.

Robert Mielhorski 

(…) Egzystencja ludzka zdaje się być w pracach Jacka Solińskiego zbiorem powtarzalnych gestów układających się w czynności o symbolicznych sensach. Wszystko  jest tu symbolem. Symboliczne są czynności: czekanie, rysowanie, uczenie, łączenie, odnawianie, rozplątywanie, utrzymywanie, wyłanianie, zapatrzenie,  słuchanie, przebijanie, przybijanie, zaznaczanie, liczenie, pisanie.  Symboliczne są przedmioty: księga, klepsydra, sierp, łódź, łuk, ramy obrazów, muszle, gwoździe.  Oglądając te prace,  wkraczamy w przestrzenie fantazmatyczne, oniryczne, które ujawniają, z całą mocą, archetypy. Gesty, ruchy bohatera, czynności i zatrudnienia są zmaganiem ze światem, z własną słabością, lękami i obsesjami wydobytymi z podświadomości, zmaganiem z egzystencjalną trwogą. Kontrast i szarość to tło, na którym się zjawia bohater-aktor, „upadając w czas”, przemijając. Każdy linoryt jest  misterną opowieścią o tym, co w świecie nieprzeniknione. Trwanie zatrzymane w kontrastowej tonacji czerni i bieli, różnych odcieniach szarości. Tło to splątanie linii, niepokojąca gęstwa, rzeczywiście, o szczególnej logice, która wynika z rytmu bycia istoty ludzkiej tu i teraz, na mgnienie, w chwili. Ukształtowane z plątaniny linii staje się scenerią dla objawiającego się ruchu – fundamentu biologicznego trwania. Bezruch jest brakiem, martwotą, śmiercią. Tło bywa rozmaite. Wydaje się najważniejsze,  a korespondencja z unieruchomioną postacią jest wyrazista i oczywista. Będzie więc owo tło spękaną ziemią, przestrzenią zapełnioną kroplami deszczu, zbiorem nieokreślonych drobin i cząstek, kolców, cierni, morzem, falami, zbiorem cyfr, liter, kropek i  nieczytelnych znaków graficznych. To sceneria egzystencjalnego dramatu. (...) Egzystencjalne sytuacje, w jakich tkwi bohater linorytów mogą być odczytywane jako lustrzane i metaforyczne  powtórzenia ewangelijnych opowieści. Przesłaniem ich zdaje się zaś być afirmacja obecności takiej, jaka ona jest, w splątaniu wszelkim, mroku i jasności, świętości i powszedniości, trwaniu i rozpadzie.

Grzegorz Kalinowski