Andrzej Walkowiak powitał dziś podczas konferencji prasowej członków Solidarnej Polski, którzy gremialnie przeszli do kierowanej przez Walkowiaka Polski Razem.

Szymon Dankowski, niewątpliwy przywódca rewolty i rejterady lokalnych działaczy z Solidarnej Polski, zapewniał, że decyzja o odejściu z macierzystej partii podyktowana jest względami merytorycznymi. Odchodzący działacze, zdaniem Dankowskiego, nie godzą się na dotychczasową politykę partii w sprawach regionalnych. Solidarna Polska dotąd działała na szkodę Bydgoszczy i trwała w niekorzystnej dla Bydgoszczy komitywie z działającym na szkodę naszego miasta marszałkiem Piotrem Całbeckim – uważa młody polityk, już dziś Polski Razem.

Dankowski zapewnił, że przeważnie młodzi działacze z Solidarnej Polski wkraczają w szeregi Polski Razem z przekonaniem, że w tej partii lepiej będą mogli służyć Polsce i Bydgoszczy.

Andrzej Walkowiak z kolei powiedział, że byli działacze SP, którzy trafili właśnie w szeregi Polski Razem, wkomponują się bezkonfliktowo w środowisko tej partii. Jeden z odstępców z partii Zbigniewa Ziobro, Krzysztof Kozłowski otrzymał trzecie miejsce na liście Polski Razem do Parlamentu Europejskiego. Takie gesty mają scalić dotąd odległe od siebie postacie polityczne i programy. – To jest wartość dodana ? mówił Walkowiak, mając na myśli zapewne życie polityczne w naszym regionie i równocześnie pożytki, głównie personalne własnej partii.

Zdecydowanie krytycznie wypowiedział się natomiast Walkowiak o ostatnim liście Piotra Całbeckiego do minister Elżbiety Bieńkowskiej, w którym marszałek województwa domaga się, żeby minister Bieńkowska rozstrzygnęła bydgosko – toruński konflikt apodyktyczną decyzją, bez uwzględniania racji samorządowców z Bydgoszczy. – Powinny być dwa ZIT-y, nad którymi powinni pracować samorządowcy ? powiedział Walkowiak.

Zapytaliśmy zarówno Andrzeja Walkowiaka, jak i Szymona Dankowskiego, czy różnice zdań w przeszłości nie przeszkadzają im w tym, że są w jednej partii. Jako przykład takich różnic, przypomnieliśmy sprawę mostu im. Lecha Kaczyńskiego. Dankowski był przeciwko nazwie im. Kaczyńskiego, Walkowiak zaś był gorącym zwolennikiem nazwy imieniem prezydenta Polski.

Dankowski pospieszył z wyjaśnieniem, że on nigdy nie był przeciwko nazwie mostu, a jedynie zdając sobie sprawę z siły głosów w Radzie Miasta proponował alternatywne rozwiązanie. Walkowiak natomiast nie odniósł się do owej dawnej różnicy zdań, a jedynie podkreślił, że sprawa mostu i jego nazwy jest żenująca. Dodał, że przed Bydgoszczą stoją teraz znacznie poważniejsze problemy niż nazwa mostu ? na przykład olbrzymie bezrobocie.

Wydaje się, że obaj politycy nie są zbyt zainteresowani wyborami do PE, natomiast ich emocje budzą niewątpliwie jesienne wybory samorządowe i na nich skupią swoje wysiłki.