Robert Biedroń,  jeździ po Polsce, odbywa spotkania  i tworzy nowy ruch społeczno-polityczny. Dzisiaj w salonie sprzedażowym Empiku promował książkę "Nowy rozdział". Spotkanie prowadził red. Marcin Kowalski.

W salonie sprzedażowym Empik mieszczącym się w Focus Mall na spotkanie z Robertem Biedroniem,  byłym prezydentem Słupska, liderem tworzącego się nowego lewicowego ruchu politycznego, czekała liczna grupa entuzjastów, głównie kobiet. Robert Biedroń promował swoją najnowszą książkę "Nowy rozdział".

- Czy tu cały Toruń przyszedł, czy Bydgoszcz? - spytał zgromadzonych w salonie sprzedażowym Empiku mieszczącym się w Focus Mall. - A wpuszczają was do Bydgoszczy? Macie paszporty? A wizy macie? - pytał, nawiązując do bydgosko-toruńskich trudnych relacji słynny były prezydent Słupska i od razu wytłumaczył taki charakter powitania. - Przyjechaliśmy z Torunia. Tam impreza jest wielka. 27-lecie - oznajmił i wyjaśniło się, że duże wrażenie wywarły na nim uroczystości 27. rocznicy powstania Radia Maryja.

Do twórcy Radia Maryja nawiązał też prowadzący spotkanie red. Marcin Kowalski, który poinformował, że oprócz Roberta Biedronia w Bydgoszczy przebywa aktualnie znany toruński redemptorysta. - Za 6 minut będzie gościł inny wielki Polak. Dosłownie 800 metrów stąd. Za 6 minut będzie gościł inny bardzo znany Polak, a mianowicie Tadeusz Rydzyk. Dzieli nas  niewiele - oznajmił red. Kowalski. [Tej informacji red. Kowalskiego nie udało nam się potwierdzić, bo obchody 27. rocznicy powstania Radia Maryja odbędą się w Bydgoszczy w sobotę, 8 grudnia]

Robert Biedroń zdecydował dalej rozwijać lejtmotyw spotkania związany z o. Tadeuszem Rydzykiem. - Jak zostałem prezydentem Słupska, odziedziczyłem tam  limuzyny prezydenckie i pokusa, by jeździć tymi limuzynami jest bardzo duża. Ale porzuciłem ją dla roweru. Życzyłbym ojcu Rydzykowi, by przesiadł się z maybacha na rower i zaczął pedałować - powiedział Biedroń i o ile demonstrowane na początku dowcipy wywoływały chichoty, to po "pedałowaniu" śmiech rozległ się nietłumiony.

Robert Biedroń zmienił jednak  ton głosu. - Ojciec Rydzyk słusznie stał się takim punktem odniesienia dla pewnego kołtuństwa, hipokryzji w Kościele, zakłamania, tych wszystkich złych rzeczy, ale marzę o tym, żebyśmy także w przypadku Kościoła dożyli takich czasów, w których inspiracją dla Kościoła nie będzie maybach, ale papież Franciszek, to znaczy że mniej tymi wyborami będzie rządził zysk, źródła geotermalne, inspiracją nie będą fundusze unijne, w których oni sobie całkiem nieźle radzą tam w Toruniu chyba z pozyskiwaniem od tego rządu szczególnie, ale bardziej duchowość będzie rządziła, pewna skromność, która jest dedykowana Kościołowi - z zatroskaniem wskazał Biedroń.

Po tym wstępie Robert Biedroń zdeklarował, że spotkanie nie będzie poświęcone ojcu Rydzykowi, tylko książce "Nowy rozdział". W związku z tym, że z reakcji zgromadzonych okazało się, że dotąd niewielu przeczytało najnowszy tytuł wydany przez Biedronia do jego charakteryzacji przystąpił red. Kowalski.

- W tej książce po wielokroć pada słowo dialog -  dialog, porozumienie. Jesteś takim Paulo Coelho politycznej literatury, ponieważ ten dialog aż dosłownie jest słodki jak lukier - nie krył podziwu Kowalski, ale czytelnicze doświadczenie przeniósł od razu na polską rzeczywistość. - Kiedy zejść na praktyczne tory, kiedy zastanowić się, jak ten dialog odnaleźć, choćby z tymi ludźmi, którzy są 800 metrów stąd, jak ich przekonać do tych idei, które w tej książce też się pojawiają. One są subtelne, delikatnie zarysowane - postawił Biedroniowi kwestię do wyjaśnienia Kowalski i od razu wskazał, o jakie idee chodzi. - Mówisz na przykład o tym, że kiedy widzisz Polskę otwartą, to widzisz Polskę taką, w której pary homoseksualne mogą adoptować dzieci. W jaki sposób przekonałbyś do tego te 80 ponad procent obywateli, którzy tego nie chcą i którzy są 800 metrów stąd w bazylice na tej rocznicy Radia Maryja? - zapytał red. Kowalski.

Robert Biedroń zaznaczył, że księży nie trzeba przekonywać, natomiast jeśli chodzi o wiernych posłużył się przykładem z własnego doświadczenia. - Jeśli chodzi o wiernych to byłem ostatnio w Ełku na takim spotkaniu... To nie było łatwe spotkanie. Podobnie jak tutaj przyszedł tłum ludzi, za co państwu bardzo dziękuję, ale przyszli też chłopcy z Młodzieży Wszechpolskiej. Wściekli, tacy nabuzowani, w koszulkach z napisem "zakaz pedałowania". Widać, że przyszli coś wyrazić. Oni byli bardzo agresywni. Widać, że chcieli mi rozwalić to spotkanie, ale myślę, że nie chcieli mi rozwalić tego spotkania dla samej rozróby - opowiadał Biedroń i wyjaśnił, że rozszyfrował powody frustracji i agresji "chłopców z Młodzieży Wszechpolskiej". Frustracja wynikała z braku perspektyw w Ełku. - Oni zostali opuszczeni przez państwo. Nie tylko przez swoje dziewczyny, które wyjechały i oni... Ja myślałem, że to jest jakiś komitet LGBT witający mnie, bo sami faceci, mówię sobie: "wow!", "super!". W Ełku takie powitanie... - mówił Biedroń i po dygresji wrócił do przerwanego wątku. - Oni są sfrustrowani. Oni zostali w Ełku, a ich dziewczyn już tam nie ma. Albo nie mają pracy, zarabiają jakieś psie pieniądze, bez umowy, bez przyszłości, bez perspektyw, mieszkają z rodzicami, a chcieliby mieszkać bez rodziców - opisywał domniemaną sytuację osobistą członków Młodzieży Wszechpolskiej.

Po takiej diagnozie Robert Biedroń powiedział, że zdecydował się na rozmowę z chłopcami z Młodzieży Wszechpolskiej. - Ja rozumiem wasze problemy. Chciałbym, żebyście zrozumieli moje. I wiecie, do czego doszło na koniec? - zapytał zgromadzonych w salce Empiku Biedroń. To pytanie zaniepokoiło wyraźnie red. Kowalskiego, który, co można było zaobserwować, o wyjście z opresji, w jakiej się w Ełku Robert Biedroń znalazł, obawiał.

- Oni pozostali w deklaracji hetero, ale na koniec się przytuliliśmy do siebie i zrobiliśmy sobie selfie razem. I jak odjeżdżałem, to oni mi machali - mówił słynny w naszym kraju homoseksualista i ełckie doświadczenie podsumował ogólną konstatacją: - W dzisiejszych czasach faceci są bardziej sfrustrowani, to dziewczyny są bardziej ambitne. Ta deklaracja zyskała duże uznanie wśród zgromadzonych.

Kolejna ocena dotycząca odważnych kobiet, biorących udział w czarnych protestach przyjęta została oklaskami. - Emancypacja kobiet jest nie do zatrzymania i mam nadzieję, że się dziewczyny zgodzicie, że wasza emancypacja jest nie do zatrzymania. Kobiety oprócz obowiązków mają swoje prawa. I nikt im tych praw nie odbierze. Żaden Kaczyński nie będzie im grzebał tam, gdzie chcą grzebać, zaglądał pod kołdrę, decydował o ich życiu, wyzywał, nazywał, wydawał rozkazy, bo one wiedzą, że mają równe prawa - ten wywód Biedronia nagrodzony został brawami.

Robert Biedroń pochwalił się wielkim sukcesem w Słupsku. Stwierdził, że po jego prezydenturze zdarzył się w mieście "cud, który zdarzył się po 800 latach" istnienia Słupska. W ostatnich wyborach samorządowych wygrała popierana przez niego kobieta. - Pierwszy raz w historii kobieta została prezydentem miasta. Przecież dla wielu dziewczynek, dla wielu kobiet to będzie inspiracja na wieki. Będą wiedziały, że nie muszą być tylko modelkami, nie muszą być nauczycielkami, nie muszą być tylko weterynarkami, dziennikarkami (...) ale mogą też dzierżyć władzę. Mogą być prezydentkami, nie tylko miasta, ale w przyszłości Polski - zapowiedział Robert Biedroń, który przez wiele środowisk lewicowych i ośrodków badania opinii publicznej upatrywany jest na poważnego kandydata na prezydenta RP.