Galerii Autorskiej Jana Kaji i Jacka Solińskiego otwarto wystawę prac Anny Kluzy, które  powstały podczas produkcji filmu „Loving Vincent”. W trakcie wernisażu prelekcję pt. „Wrażenie a świat wewnętrzny osoby” wygłosił  Marcin Lewandowski.

- Od rzeźby przez obraz jest bardzo blisko do animacji – stwierdził Jacek Soliński, przedstawiając twórczą drogę bohaterki wieczoru w Galerii Autorskiej. Anna Kluza jest odnoszącą sukcesy rzeźbiarką, ale także maluje, a jako malarz - animator  pracowała przy realizacji pierwszej  na świecie pełnometrażowej animacji malarskiej. Zdaniem gospodarza spotkania, film „Loving Vincent” pokazuje jak można ponownie odkryć geniusz van Gogha poprzez twórczość młodych artystów z XXI wieku.

Anna Kluza potwierdziła, że właśnie dzięki rzeźbie szybko się odnalazła  w animacji. Uczestnikom spotkania został wyświetlony trailer filmu „Loving Vincent”. Jak wyjaśniła zaangażowana w produkcję obrazu artystka, ujęcia czarno-białe, stanowiące 40% filmu, związane są ze wspomnieniami, które powstały w czasie, gdy żył van Gogh. Trailer tak się podobał, że na prośbę widzów trzeba go było jeszcze raz wyświetlić.

Od bohaterki wieczoru goście galerii przy ul. Chocimskiej dowiedzieli się, jak film powstawał.  Składa się na niego 56800 obrazów malowanych farbą olejną na płótnie, wykonanych w ciągu przeszło  2 lat przez 125 malarzy-animatorów. - W Gdańsku osiemdziesięciu, we Wrocławiu koło dwudziestu i w Atenach koło dwudziestu - wyliczyła Anna Kluza i poinformowała, że na jedną sekundę filmu przypada 12 obrazów.

- Nigdy nie myślałam, że będę się zajmować animacją i że będę w tym dobra - wyznała uczestnikom spotkania w piwnicznej galerii młoda artystka.  Jednak pomysł Doroty Kobieli, żeby przedstawić życie i śmierć van Gogha za pomocą pełnometrażowej animacji malarskiej chwycił ją za serce i zgłosiła chęć pracy przy realizacji przedsięwzięcia, które najczęściej określano jako szalone. Premiera filmu będzie miała miejsce w czerwcu.

- Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem tego przedsięwzięcia - powiedział Marcin Lewandowski i zdradził, że do nadania odczytowi tytułu  „Wrażenie a świat wewnętrzny osoby” zainspirowały go właśnie prace Anny Kluzy, które powstały na potrzeby filmu. - Jeżeli na sali są psychologowie percepcji mogą być trochę zawiedzeni  - stwierdził drugi  bohater wieczoru. Według niego, pojęcie „wrażenie” zostało zawłaszczone przez psychologię. Marcin Lewandowski zaproponował, żeby przyjrzeć się temu pojęciu od innej strony.

Słuchacze się nie nudzili, gdyż prelegent zaprezentował m.in. kilka sposobów uwodzenia kobiet. Sokrates dla przykładu uwiódł piękną dziewczynę swoim intelektem. Zaciekawił ją, poruszył ją wewnętrznie i dlatego wywarł na niej wrażenie. - Wrażenie jest nie tylko czymś, co na swój sposób wybija podmiot ze stanu obojętności. Swoiście otwiera oczy, ale i może znacząco zmienić wnętrze samego patrzącego - takie spojrzenie na  to pojęcie przedstawił Marcin Lewandowski.

Swojej wystawie Anna Kluza nadała tytuł „Równoległe ekspresje”, a rolą Marcina Lewandowskiego, z której się wzorowo wywiązał, było zachęcenie do zadumy „estetyczno-filozoficznej”, jak to ujął Jacek Soliński. Mieczysław Franaszek tym razem nie był w Galerii Autorskiej „służbowo” tzn. jako aktor. Niczego nie musiał odczytywać. Z wielką przyjemnością oglądał prace Anny Kluzy.