28 czerwca br. Rada Miasta Bydgoszczy podjęła uchwałę w sprawie porozumienia jednostek samorządu terytorialnego: Miasta Bydgoszczy, Gminy Miasta Toruń, Powiatu Bydgoskiego, Powiatu Toruńskiego, Gminy Nakła nad Notecią i Miasta Gminy Kowalewa Pomorskiego, w celu wspólnej realizacji projektu pn. ?Program działań dla miejskich obszarów funkcjonalnych Bydgoszczy i Torunia w nowej perspektywie finansowej 2014 ? 2020?.

Dzisiaj zebrały się w nagłym trybie dwie komisje Rady Miasta: Gospodarki Przestrzennej i Doraźna ds. Metropolii, by zaopiniować projekt umowy partnerstwa, dotyczącej realizacji projektu pn. “Program działań dla miejskich obszarów funkcjonalnych dla miast Bydgoszczy i Torunia w nowej perspektywie finansowej 2014-2020”. Radni mają nadzieję na pozyskanie obiecanej przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego dla Bydgoszczy i Torunia kwoty 138 mln euro. – Jest nowa jakość. Marszałek Piotr Całbecki obiecał, że pieniądze te między naszymi miastami będą podzielone proporcjonalnie do liczby mieszkańców – powiedział zastępca prezydenta Łukasz Niedźwiecki. Jednak żeby te pieniądze zdobyć należy spełnić oczekiwania Unii Europejskiej i postępować zgodnie z regulaminem opracowanym w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego.

Pierwszym krokiem, który samorządy muszą spełnić w drodze po unijne pieniądze jest zlecenie specjalistycznego opracowania planistycznego, którego rezultatem końcowym będzie ów program działań dla miejskich obszarów funkcjonalnych Bydgoszczy i Torunia. Termin jest niezwykle krótki. Ministerstwo oczekuje, że w całym kraju programy dla wszystkich obszarów metropolitalnych gotowe będą do 15 grudnia br.

Przebieg obrad połączonych komisji był niezwykle emocjonalny. Projekt umowy krytykowali radni PiS-u, którzy głosowali na czerwcowej sesji przeciw uchwale o współpracy na zasadach określonych przez ministerstwo, gdzie Bydgoszcz i Toruń funkcjonują jako jedna metropolia w ramach tzw. duopolu. Równie krytyczny był zaproszony na posiedzenie komisji prezes Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska Piotr Cyprys. Stwierdził on, że opracowanie zgodnie z wytycznymi ministerstwa dotyczyć będzie najbliższego otoczenia Bydgoszczy i Torunia w ramach obszaru dotyczącego zintegrowanych inwestycji terytorialnych (ZIT), natomiast faktyczne związki funkcjonalne, jakie posiada Bydgoszcz z innymi miastami i gminami będą pominięte, co nie jest zgodne z metropolitalnymi ambicjami Bydgoszczy. Tak jak na sesji w czerwcu tak i na posiedzeniu komisji prezes Metropolii Bydgoskiej proponował odrzucenie porozumienia w proponowanym kształcie.

Stefan Pastuszewski (PiS) na polityce metropolitalnej miasta nie pozostawił suchej nitki. – Nie myśli się perspektywicznie. Byle tylko pieniądze uzyskać – powiedział. – Rzeka popłynęła już dalej i niesie nieprawnie poczęty płód – skrytykował dotychczasowe efekty współpracy Bydgoszczy i Torunia. – Nieprawnie, bo w państwie panuje od jakiegoś czasu anarchizm. Nie mamy przełożenia w ministerstwie, a posłowie nie są właściwie zaangażowani dla Bydgoszczy. Wszystko idzie w trybie urzędniczym – dodał i podkreślił, że tego rodzaju decyzje, mające wpływ na terytorialny ustrój państwa powinny zapadać w parlamencie, a nie w ministerstwie.

- Chce pan zaistnieć – powiedziała do Pastuszewskiego Elżbieta Rusielewicz (PO). – Parlament też nie mógłby zmienić regulaminu ministerstwa – obwieściła. – Rzeki nie cofniemy, ale rzeka źle płynie – stwierdził pojednawczo Pastuszewski. Polemika ta skłoniła Piotra Króla (PiS) do stwierdzenia, że krytyka i nieufność radnych PiS bierze się z wieloletniego pomijania Bydgoszczy przez rząd w dofinansowywaniu miejskich zamierzeń. – Jaką inwestycję w Bydgoszczy rząd Tuska zrealizował w Bydgoszczy w ciągu ostatnich 7 lat? – zapytał.

Prowadzący obrady Jacek Bukowski (SLD) wypowiadał się krytycznie o efektach dotychczasowej współpracy Bydgoszczy i Torunia, ale podkreślał, że zlecone badania wykażą potencjał metropolitalny zarówno Bydgoszczy, jak i Torunia, co będzie momentem prawdy dla aspiracji obu rywalizujących miast.

- Teraz nie czas na wycieczki polityczne. Albo wpisujemy się w tę rzeczywistość albo nie – pragmatycznie głos zabrał Roman Jasiakiewicz. – Działania ministerstwa są sprzeczne z Europejską Kartą Samorządu Terytorialnego. Ale terminy płyną! – powiedział i przypomniał, że ministerstwo prawie 3 mln zł, a my z partnerami wydamy 10% tej sumy po to, żeby zewnętrzny podmiot powiedział, jaka struktura funkcjonalna jest najbardziej efektywna dla miast na interesującym nas obszarze. Z kolei dyrektor Wydziału Rozwoju i Strategii Urzędu Miasta Izabela Szczesik-Zobek zwróciła uwagę, że środki unijne będą mogły być wydane jedynie na ściśle określone zadania dotyczące np. rozwoju transportu, łączącego miasta i dany obszar funkcjonalny, rewitalizacji zdegradowanych obszarów miejskich czy poprawy stanu środowiska przyrodniczego.

Mimo wiele krytycznych głosów radni do przedłożonej przez prezydenta Rafała Bruskiego propozycji umowy nie wnieśli, poza kosmetycznymi i redakcyjnymi, wiele zmian. Długo dyskutowano nad propozycją Stefana Pastuszewskiego, by po przedstawieniu programu przez wyłonionego w przetargu wykonawcę zlecić jeszcze opracowanie recenzji dla tego programu, z zaznaczeniem by była ona autorstwa profesora z Polskiej Akademii Nauk Przemysława Śleszyńskiego, na którego w swych opracowaniach powoływało się Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Prof. Śleszyński wykazywał w swoich opracowaniach, że Bydgoszcz i Toruń nie wiążą naturalne więzi funkcjonalne i każde z tych miast tworzy własne obszary funkcjonalne.

Ostatecznie, wniosku Pastuszewskiego nie przegłosowano, ale upoważniono prezydenta Rafała Bruskiego, aby to on po przedłożeniu mu przez wykonawcę programu mógł o taką ocenę wystąpić. Przetarg na opracowanie programu zostanie ogłoszony po zatwierdzeniu umowy przez pozostałe samorządy, wchodzące w skład porozumienia. Czasu nie zostało wiele, bo do 15 grudnia br. strategia rozwoju dla bydgosko-toruńskiego ZIT-u powinna być gotowa.