W maju br. skierowałem na ręce premiera ?Apel w sprawie abonamentu radiowotelewizyjnego?. Powodem wystosowania apelu była troska o zachowanie stabilności pracy oraz utrzymanie niezbędnego poziomu mediów publicznych. Wskazałem w nim, że zawirowania polityczne i prawne powodują ucieczkę od łożenia danin przez odbiorców, co kładzie się cieniem na nieuprawnioną degradację instytucji publicznej. To zaś jest przeszkodą w budowaniu społeczeństwa demokratycznego i obywatelskiego, w którym publikator spełniają istotną funkcję. Opisana sytuacja ma miejsce zwłaszcza w Polsce lokalnej.
Karykaturalny jest obraz, w którym telewizja publiczna uzależnia prognozę pogody od łaski sponsora.

Udzielona w Pańskim imieniu przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego odpowiedź o pracach nad założeniami ustawy dot. opłat abonamentowych oraz późniejsza informacja o przekazaniu ich do Sejmu wskazywała na spełnienie oczekiwań nie tylko moich, ale i tych, które niepokoiły Rzecznika Praw Obywatelskich i Krajową Radę Radiofonii i
Telewizji oraz indywidualnych odbiorców, zwłaszcza tych, którzy kierując się poczuciem przestrzegania prawa, ale i obywatelskim odruchem nadal uiszczają, wbrew niekorzystnemu klimatowi społecznemu, stosowne opłaty. Ich liczebność to jednak zaledwie 945 tys. odbiorców spośród 15 mln rzeczywistych użytkowników.

Pani Marszałek oraz Panie Premierze !
Państwa obietnica się nie spełniła !

Wprawdzie opracowano założenia do projektu ustawy, a nawet przesłano je do Sejmu, to jednak pozostają one bytem wirtualnym, gdyż nie są dostępne dla opinii publicznej, a nawet senatora (patrz: e-mail bez odpowiedzi z 23 października br. do Marszałek Kopacz). Co gorsza, wzrosły zbędne koszty i nakłady związane z wskazanym zawirowaniem prawnym.
Oto rewindykacyjne działania KRRiT wobec obywateli wywołały fale odwołań i próśb o łagodzenie zobowiązań. Przewiduje się 140 tys. wniosków, których obsługa wymaga zatrudnienia 20 etatów. W urzędach skarbowych wobec uchylających się od płacenia abonentów wystawiono miliony tytułów egzekucyjnych (np. w Bydgoszczy ok. 60 tysięcy, zaś w Łodzi ok. 300 tysięcy) o wartości kilkunastu milionów zł. Wobec blokady etatów oznacza to ograniczenie akcji
podatkowej, co wyraźnie dostrzegam w spadku wpływów podatkowych do budżetów: centralnego i gmin.

Fakty wskazują, że jest to działalność nieefektywna, gdyż skuteczność owych egzekucji jest mierna. Konsekwencją mogą być zawirowania przy składaniu PIT w przyszłym roku, wywołujące np. ściąganie kwot z podatkowych ulg rodzinnych.
Rzec można, że w tym zakresie ?Polska nierządem stoi?. Senatorowi RP, członkowi koalicji, adresatowi: wniosków i skarg instytucji i obywateli w powyższej sprawie nie przystoi milczenie.